Rozmawialiśmy o tej nocy przez wiele miesięcy, ustalając dokładnie zasady i ograniczenia, ale mimo to czułam przyspieszone bicie mojego serca i nierówny oddech, gdy jechaliśmy przez ciemność. Wiem, że wszystko dokładnie zaplanowaliśmy, ale czuję dreszcz emocji. Wyciągasz rękę, żeby dotknąć mojego nagiego uda. Moje spodenki podwinęły się do góry, kiedy nerwowo zmieniałam pozycję na fotelu pasażera. Zgodnie z wcześniejszą umową mam na sobie bluzkę bez rękawów i krótkie spodenki. Nie założyłam żadnej bielizny.
Samochód zaczyna zwalniać, gdy wjeżdżamy na małą, ukrytą w lesie polankę. Zastanawiam się, jak udało ci się znaleźć to miejsce w ciemności, ale zdaję sobie sprawę, że szukałeś idealnej lokalizacji od miesięcy. Wyglądam przez okno, moje oczy szybko przyzwyczajają się do ciemności, widząc tylko morze wysokich drzew i nieprzeniknioną czerń. Słyszę za sobą trzask, który przerywa strumień moich myśli i odwracam się, by na ciebie spojrzeć. Uśmiechasz się do mnie, podnosisz dłonie i owijasz świecące neonowym blaskiem patyczki wokół mojej szyi, nadgarstków i kostek. Nie spieszysz się, twoje ruchy są bardzo powolne, ale dokładne. Czujesz, jak moje ciało drży ze strachu i pożądania. Drażnisz mnie.
– Pamiętasz zasady? – pytasz, wpatrując się głęboko w moje oczy, kiedy sięgasz i otwierasz drzwi. Kiwam głową, a moje serce wali jak oszalałe. Czekam na polecenie. Jak zawsze nie zawodzisz. – Biegnij – mówisz spokojnie swoim niskim, gardłowym, władczym i niecierpiącym sprzeciwu głosem. Jesteś moim panem.
Odwracam się i biegnę tak szybko, jak pozwalają mi na to moje nogi, desperacko próbując dojrzeć cokolwiek w ciemności. Słyszę, jak zamykają się za tobą drzwi samochodu, kiedy docieram do trzeciego rzędu drzew, ale powstrzymuję się przed spojrzeniem za siebie. Wiem, że niedługo zaczniesz na mnie polować i potrzebuję każdej sekundy przewagi, żeby cię pokonać. Moje oczy są teraz w pełni przystosowane do ciemności i odwracam się nagle, dostrzegając grubszą kępę drzew, mając nadzieję, że pomoże ukryć blask moich neonowych bransolet na kończynach.
Nawet pomimo skrzypienia liści i mojego urywanego oddechu słyszę słabo w oddali twoje kroki – powolny pościg w porównaniu z moim szalonym sprintem. Pozwalam sobie na chwilę odpoczynku, opierając się plecami o drzewo i nasłuchuję dźwięków, żeby zorientować się, czy jesteś już blisko. Nie słyszę cię, więc kiedy mój oddech wraca do normy, znów puszczam się pędem, a moje oczy gorączkowo badają ciemność, gdy kieruję się w głąb lasu.
Nie mam pojęcia, gdzie jesteś. Od dłuższego czasu cię nie słyszę, ale jestem pewna, że ty wiesz, gdzie ja jestem. Biegnę dalej, wydaje mi się, że trwa to już wieczność, mój umysł płata mi figle, wszędzie widzę ruch, choć wiem, że tylko złudzenie. To ty mnie obserwujesz z ukrycia. Dostrzegam kępę krzaków ukrytą między drzewami. To idealne miejsce do schowania się. Wbiegam w nie, desperacko próbując zakryć nogi i ręce, aby osłonić mój neonowy blask. Próbuję uspokoić oddech, słysząc wokół siebie szelest i łamane gałęzie. Wiem, że jesteś już naprawdę blisko. Jestem zbyt przestraszona, by poruszyć się o choćby o centymetr.
Zanim zdążę zareagować, czuję, jak przeciskasz się przez krzaki, chwytając każdą część mojego ciała, której możesz dosięgnąć. Rzucam się, kopię cię i próbuję się uwolnić, gdy ciągniesz mnie do tyłu. Leśne podłoże rani moją skórę, a twoje paznokcie wbijają się w moje ciało. Gorączkowo próbuję z tobą walczyć, uciec, ale przygniatasz mnie całym sobą i czuję twój ciepły oddech przy uchu. Nie mogę już nic więcej zrobić. Nie mam z tobą żadnych szans. Jęczę pod tobą, czując, jak twoje zęby drapią moje ramiona, gdy twoje ręce zdzierają ze mnie szorty.
Wchodzisz we mnie jednym mocnym pchnięciem, mieszcząc każdy milimetr siebie w mojej zgrabnej cipce. Podciągasz mnie do góry, kiedy mnie pieprzysz. Twoje paznokcie wbijają się w moje piersi i drapią mój brzuch, a ból miesza się z przyjemnością. Możesz poczuć, jak powoli buduje się mój orgazm, dreszcz pościgu sprawił, że desperacko potrzebuję uwolnienia. Doskonale wyczuwasz odpowiednią chwilę i wbijasz zęby w moją szyję, podczas gdy orgazm kołysze moim ciałem. Moje krzyki przyjemności wypełniają pustkę.
Popychasz mnie w dół, moja twarz przyciśnięta jest teraz do ziemi i liści. Wbijasz ręce w moje biodra, kiedy pieprzysz mnie coraz mocniej, twoja potrzeba szczytowania jest ogromna. Wypełniasz mnie całkowicie, gdy gardłowy warkot wydobywa się z twojego gardła, a twoja sperma mnie zalewa. Wychodzisz ze mnie i wstajesz, zostawiając mnie kapiącą i dyszącą na poszyciu lasu.
Podnosisz mnie, kołyszesz w swoich ramionach i przenosisz z powrotem do samochodu. Twój głos jest teraz miękki i delikatny, dzięki czemu czuję się bezpiecznie. Docieramy do samochodu w kilka sekund, a ty otulasz mnie kocem, zanim otworzysz mi drzwi. Wślizgujesz się za kierownicę, wyciągasz rękę i delikatnie całujesz mnie w czoło. Uśmiecham się czule do ciebie.
– Dziękuję, mój panie – mówię drżącym szeptem i opieram głowę o okno, a moje oczy same się zamykają.