Zbliżały się moje czterdzieste trzecie urodziny, czułem się samotny, niekochany i niechciany. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio uprawiałem z kimś seks. Za zwyczaj kończyło się na szybkim lodziku w ciemnym pomieszczeniu. Potrzebowałem czegoś więcej. Przypadkiem zauważyłem, że im rzadziej się masturbuję, tym większą czerpię z tego przyjemność. Zacząłem więc robić sobie coraz dłuższe przerwy. Nie dotykałem się przez miesiąc albo dwa, ale gdy po tym czasie masturbowałem się pierwszy raz było fantastycznie. Dlatego postanowiłem wydłużać tę przerwę i zwiększać przyjemność z masturbacji. Gdy zbliżały się moje urodziny, pomyślałem, że przeniosę się na wyższy poziom i założę sobie klatkę na penisa.
Zamówiłem ją przez Internet. Miałem tylko nadzieję, że kurier nie przeczytał naklejki na opakowaniu z napisem „klatka czystości”. Zerwałem od razu foliowe opakowanie i uśmiechnąłem się. Najpierw sprawdziłem, czy kluczyk i zamek są kompatybilne, żeby móc się samodzielnie uwolnić w razie czego. Podnieciłem się oczywiście i mój kutas stwardniał, ale postanowiłem już się nie dotykać. Zatrzasnąłem zamek i odłożyłem kluczyk w bezpieczne miejsce.
Dotyk zimnego metalu na moim wciąż sztywnym kutasie zwiększył moje podniecenie, ale byłem od teraz chłopcem w klatce i orgazm był dla mnie zabroniony. Przez kilka następnych dni zakładałem ją, ale nie miałem jej bez przerwy. Raz poszedłem na imprezę i nie chciałem przegapić jakiejś okazji na seks. Nie chciałem też, żeby ktokolwiek zauważył moją klatkę czystości.
Następnego ranka obudziłem się jednak sam w swoim łóżku. Nie umiałem się jakoś odnaleźć i dziwnie się czułem bez klatki. Wtedy postanowiłem ją założyć i nie zdejmować jej tak długo, jak tylko to będzie możliwe. Tego dnia umówiłem się nawet ze znajomymi na obiad, którzy byli całkowicie nieświadomi tego, co robię. Następnego ranka, po średnio przespanej nocy, obudziłem się z bolesną erekcją. Ograniczenie powierzchni metalową klatką nie było przyjemne.
Po śniadaniu zdecydowałem, że następnym krokiem będzie pójście w niej na siłownię. Na szczęście mieszkam blisko, więc przebieram się i kąpie zawsze w domu. Nikt nie mógł tego zauważyć. Akurat wypadał dzień na ćwiczenie nóg. Wiedziałem, że następnego dnia nie będę mógł chodzić. Wszystko szło gładko, ale jak rozciągałem nogi, zauważyłem błysk metalu. Szybko poprawiłem spodenki. Uśmiechając się do siebie, pomyślałem, że nawet jeśli ktoś to zauważył, to nie miał pojęcia, co to było.
Następne przeszedłem do przysiadów, których szczerze nie znoszę robić. Najpierw wziąłem najmniejszy ciężar, żeby zobaczyć, czy jestem w stanie bez problemu wykonać to ćwiczenie. Szło mi nieźle, więc postanowiłem wziąć większy ciężar. Gdy już miałem podnieść się pierwszy raz, nagle poczułem coś dziwnego. Cała klatka spadła na podłogę. Kurwa. Szybko ją złapałem, schowałem do kieszeni i starałem się dokończyć trening.
Na szczęście było mało osób i nikt tego nie zauważył. Byłem bezpieczny. Dwadzieścia minut później byłem już w domu, szykując się pod prysznic. Czułem dziwną potrzebę ponownego założenia klatki. Brakowało mi jej.
Przez kilka następnych dni eksperymentowałem z klatką, próbując znaleźć sposób najwygodniejszego noszenia jej i spodni, które będą najbardziej pasować. Jednego wieczora poszedłem na kolację i drinka z przyjacielem. Ubrałem dopasowane spodnie, w których wybrzuszenie było dość zauważalne i, szczerze mówiąc, nie był mi zbyt wygodnie. Starałem się być twardy i siedziałem tam na tyle spokojnie, na ile potrafiłem. Poczułem ogromną ulgę, gdy znajomy powiedział, że musi się już zbierać do domu. Wtedy uznałem, że muszę zakładać luźne jeansy. Znalazłem też najlepszy sposób na noszenie klatki na siłowni. Musiałem założyć obcisłe bokserki, które podtrzymywały ją od dołu.
Pewnego popołudnia wyszedłem z domu i przechodząc przez furtkę, wpuściłem do środka kogoś spacerującego z psem. Facet był przystojny, wyglądał na trzydzieści parę lat. Od razu pomyślałem, że jest gejem. Na pewno lubił facetów. Uśmiechnąłem się do siebie. Następnego ranka poszedłem na trening na siłownię, ale tym razem byłem bez klatki, bo nie chciałem się zranić podczas podskoków. Wróciłem szybko do domu, wziąłem prysznic i zrobiłem sobie śniadanie. Owsiankę. Wszedłem do pokoju i zauważyłem na telefonie powiadomienie, dostałem wiadomość w jednej z aplikacji gejowskich. Natychmiast w nią wszedłem. Nadawcą był Mistrz M. Kojarzyłem jego profil, czasem go oglądałem. Na zdjęciu profilowym był cały ubrany w skórzany kostium i nie było widać jego głowy. Z informacji na jego profilu jasno wynikało, że szuka przystojnych uległych.
Zdawałem sobie sprawę, że nie jestem najprzystojniejszy. Mówiąc krótko, to nie moja liga. Postanowiłem jednak przeczytać wiadomość. Napisał: „Czy jesteś czarnym koniem?”. „Przepraszam?” – odpisałem. Pomyślałem, że to jednak zbyt dosadne i szybko wysłałem drugą wiadomość: „Przepraszam, proszę pana?” Odpisał po chwili: „Przeprosiny przyjęte – tym razem. Nigdy więcej nie zapominaj o „proszę pana”. Wydawało mi się, że w zeszłym tygodniu widziałem klatkę czystości wypadającą z twoich szortów na siłowni i wczoraj zauważyłem dziwne wybrzuszenie na twoim kroczu, kiedy cię mijałem, a nie wierzę, żeby ktoś taki jak ty, był tak dobrze wyposażony. Dlaczego dzisiaj jej nie założyłeś? Od teraz oczekuję, że zawsze będziesz prezentować się na siłowni z zamkniętą klatką.”
Byłem w szoku. Mistrz M miał mnie na oku. Nie wiedziałem, co napisać, więc poszedłem na łatwiznę: „Przepraszam, proszę pana, nie wiem, o czym pan mówi”. Odpisał natychmiast: „Dobrze wiesz. Najwyraźniej desperacko pragniesz zostać zamknięty. Masz dziesięć minut, żeby się przygotować, idę do ciebie. Podaj mi dokładny adres. Zadzwonię do twoich drzwi i spodziewam się, że zostanę wpuszczony natychmiast”.
Kurwa. Nie wiedziałem, co mam robić. Stwierdziłem, że nie mam się, co zastanawiać i podałem mu adres. Usiadłem. Czy on mówił poważnie? Co dalej? Po dziesięciu minutach zadzwonił dzwonek. Mogłem zrobić tylko jedną rzecz. Podniosłem słuchawkę.
– Proszę wejść, proszę pana – nacisnąłem guzik i wpuściłem Go.
Czekałem pod drzwiami, aż usłyszałem jego kroki na schodach. Gdy podchodził do drzwi, otworzyłem je.
– Cześć chłopcze, wreszcie pokazuję ci swoją twarz. Oglądałeś mój profil przynajmniej raz w tygodniu, prawda?
– Tak, proszę pana.
– Nawiasem mówiąc, nie jesteś w moim typie, ale to nie znaczy, że nie mogę być twoim Mistrzem. Mogę cię kontrolować. Zdejmij spodnie. Teraz.
Drzwi były nadal otwarte, ale wiedziałem, że nie mam wyboru. Zdjąłem spodnie, odsłaniając mojego miękkiego penisa.
– Już jesteś nieposłuszny swojemu Mistrzowi – powiedział surowo.
– Gdzie jest twoja sypialnia? Swoją drogą twój kutas powinien być zawsze zamknięty w klatce dla dobra ludzkości.
Wskazałem Mu drogę, a On wszedł do mojego pokoju. Szybko zamknąłem drzwi wejściowe i czekałem.
– Dobra, chłopcze, chodź tutaj.
Wszedłem, wpatrując się w podłogę. Rozgościł się wygodnie, siadając w fotelu pod oknem.
– Uklęknij, podejdź tutaj i pokaż mi, jak bardzo chcesz mi służyć.
Upadłem na kolana, spodenki wciąż miałem wokół kostek. Podszedłbym na czworaka, ale wiedziałem, że prawdziwe poddanie się wymaga czołgania się. Byłem tylko robakiem, najniższym ze wszystkich stworzeń. Kiedy dotarłem do jego buta, zatrzymałem się. Nie wiedziałem, co mam zrobić.
– Czekam, pokaż mi, jak bardzo jesteś oddany.
Moje usta opadły na czubek jego prawego buta. Zacząłem go oblizywać wzdłuż podeszwy. Po kilku minutach uniósł stopę wyżej.
– Widzę, że nie zdążyłeś zjeść śniadania.
Miska z moją owsianką stała zimna na stole. Postawił ją na podłodze i włożył do niej swojego buta, po czym podniósł nogę.
– Wyczyść tę podeszwę.
Mój żołądek skręcił się na myśl, jakie pozostałości mogły być jeszcze na tych podeszwach, ale nie miałem wyboru. Zacząłem jeść moje śniadanie, a trochę żwirku z osiedlowego asfaltu dodało trochę więcej chrupkości. Klęczałem i podtrzymywałem rękami jego nogę. Zdałem sobie sprawę, że nie powinienem tak traktować Mistrza, więc położyłem jego buta na moim łóżku, a kawałki owsianki spadły na materac. Szybko je zjadłem i wróciłem do podeszwy Jego buta. Pozwolił mi spojrzeć na swoją twarz. Wyglądał jednocześnie na zdumionego i obojętnego. Zdumiony był tym, że czterdziestokilkuletni mężczyzna liże jego buty, a jednocześnie wiedział, że gdyby nie ja, to ktoś inny by to robił – było mu wszystko jedno. Pół godziny później jego but był czysty – udowodniłem mu, że jestem w stanie służyć.
– Dobra, chłopcze, oto nasza umowa. Jestem od teraz twoim Mistrzem. Nie ekscytuj się zbytnio. Kontroluję wielu niewolników, ale niewielu uprawia ze mną seks. Ty na pewno nie będziesz tego robił. A teraz spójrz na swojego penisa, nie będziesz go widzieć przez długi czas.
***
Miesiąc później.
Od tamtej wizyty nie widziałem go więcej, ale byłem całkowicie pod jego kontrolą. Mój kutas był cały czas zamknięty w klatce, Mistrz wziął kluczyk ze sobą. Musiałem mu kilka razy dziennie wysyłać zdjęcia i udowadniać, że nie udało mi się zdjąć klatki. Kiedy się budziłem, z siłowni, z pracy i przed pójściem spać. Aby utrzymać mnie w ryzach, wysyłał mi czasem wiadomości także w ciągu dnia i musiałem mu w ciągu 10 minut wysłać zdjęcie.
Po pierwszym tygodniu otrzymałem od niego wiadomość. Okazało się, że przyjaźnił się z dwoma trenerami personalnymi z naszej siłowni. Kazał mi ćwiczyć 2 razy dziennie – rano z trenerem Tomkiem, a po południu z trenerem Danielem. Nie obchodziło go, czy mam siłę i ochotę na trening. Zgodnie z Jego instrukcją, po przyjściu miałem podejść do trenera i powiedzieć „Jestem gotowy do inspekcji”. Następnie wchodziliśmy razem do małego pokoiku dla pracowników, w którym robili mi zdjęcie bez spodni i wysyłali do Mistrza.
Pod koniec pierwszego tygodnia trener Daniel zdecydował, że powinienem zaczynać poranny trening od wypicia jego moczu. Podawał mi buteleczkę i kazał wypijać. Czasami mocz był jeszcze ciepły i wciąż świeży, a czasami był zimny, cierpki i okropnie smakował. Kiedy wykrzywiałem twarz, z wielką przyjemnością mówił, że buteleczka czekała na mnie, od wczorajszego wieczoru. Trener Tomek mieszał moją odżywkę białkową ze swoimi sikami. Jego mocz nigdy nie był świeży.
Przez cały ten czas posłusznie wysyłałem zdjęcie do Mistrza M. O uzgodnionych porach i na żądanie. Ale poza tym nie mieliśmy żadnego kontaktu. Mój mózg próbował to przetworzyć. Wiedziałem, że nie jestem w jego typie, ale jednak miał nade mną kontrolę. Niby byłem jego własnością, ale nie widywałem go. Po jakimś czasie zaczęło mnie to męczyć. Straciłem zapał i wiarę w sens mojego działania.
Pewnego dnia dostałem w końcu od Niego wiadomość. Od mojego Mistrza. Jakby przeczuwał, że dzieje się coś złego. „Będę u ciebie za trzydzieści minut. Przygotuj się” – napisał. Oszalałem z radości. Nie wiedziałem, w co włożyć ręce. Szybko ogarnąłem mieszkanie i popatrzyłem na siebie w lustrze. Nie wyglądałem najlepiej. Ewidentnie potrzebowałem długiego prysznica. Pobiegłem do łazienki, wziąłem maszynkę do golenia i dokładnie pozbyłem się owłosienia na nogach, pośladkach, kroczu i pozostałych częściach ciała, gdzie według mnie było ich za dużo. Dzięki treningom moje ciało było w znacznie lepszej formie. Prezentowałem się teraz całkiem nieźle. Szybko osuszyłem się ręcznikiem i ubrałem.
Z nadzieją oczekiwałem na mojego Mistrza. Przeczuwałem, że zasłużyłem na jakąś nagrodę. Byłem naprawdę dobrym uległym. I naprawdę potrzebowałem seksu. Liczyłem, że to dopiero początek naszej wspólnej przygody.