Tadek był zawsze bardzo zdenerwowany, kiedy przychodził na korepetycje do pani Adrianny. Była nauczycielką stosującą się do zasad starej szkoły. Kara chłosty na jej zajęciach była nieunikniona. Wiedział o tym, dlatego pół roku temu zdecydował się do niej pójść. Pretekstem było jak najlepsze przygotowanie się do matury z języka polskiego.

Dziś nie miał powodu, by być bardziej zdenerwowanym niż zwykle, kiedy nacisnął dzwonek do jej drzwi. Dziwne pragnienie wewnątrz niego wydawało się jednak silniejsze niż zwykle. Nie wiedział jeszcze, że Pani Adrianna jest w dziś w wyjątkowo dobrym nastroju. Zawsze była w nastroju, by chwycić rózgę i przyłożyć ją kilka razy do gołego tyłka Tadka, ale dziś miała ochotę na porządne lanie.

Pani Adrianna była elegancką i atrakcyjną kobietą po pięćdziesiątce. Zawsze miała założone duże okrągłe okulary na nosie i mówiła surowym, ale ciepłym głosem. Jej uczniowie ją podziwiali. Była jednocześnie nieziemsko seksowna i przerażająca. Tadek zgłosił się do niej na korepetycje, ponieważ ewidentnie miał ścisły umysł i teoretycznie potrzebował trochę pomocy z przedmiotami humanistycznymi. Oczywiście poradziłby sobie bez niej, ale opowieści kolegów go zafascynowały i sam chciał tego spróbować.

Lekcja trwała godzinę i musiał zawsze przychodzić przygotowany. Podkreślała, że oczekuje od Tadka doskonałości i zawsze ostrzegała go na początku lekcji, że każde potknięcie skutkuje chłostą. Tadek dawał z siebie wszystko, więc powodów, żeby go lać, było niewiele, ale oczywiście pani Adrianna zawsze gdzieś znajdowała błąd, więc pośladki Tadka zazwyczaj kilka razy musiały oberwać.

Dziś jednak było inaczej. Tadek był dziwnie podekscytowany. Miał szalone pragnienie, by trochę sprowokować panią Adriannę, chciał zrobić coś wyjątkowo niechlujnie. Jeszcze nigdy nie był chłostany po gołym tyłku, jego przewinienia nie były tak poważne. Póki co jego najgorszą karą było sześć uderzeń przez spodnie. Cholernie bolało, ale od dawna marzył, żeby dostać na gołą skórę. Potajemnie pragnął takiego upokorzenia. Kłopot polegał na tym, że nie mógł o to poprosić. Musiał stwarzać pozory bycia ukaranym wbrew swojej woli.

– Dzień dobry, Tadku – powiedziała pani Adrianna, otwierając drzwi. Tadek nerwowo przygryzł wargę. – Mam nadzieję, że popracowałeś nad swoim pismem?

– Tak, pani Adrianno – odpowiedział.

Nie zauważył lekkiego rozczarowania na jej twarzy, gdy wchodzili do jej gabinetu. Tadek zajął swoje miejsce na przeciwko pani Adrianny, która zaczęła przeglądać jego wcześniejsze prace pisemne.

Jego wzrok powędrował do stojaka na parasole w rogu, w którym były różne rózgi. Wiedział, że jedna z nich wyląduje na jego tyłku już za niedługo. Wzdrygnął się na samą myśl, ale właśnie po to tu przychodził. Tego pragnął.

– Patrząc na Twój ostatni esej, Tadku – powiedziała, spoglądając znad kartki na biurku swoimi chłodnymi, niebieskimi oczami. – Widzę, że musimy ciężko popracować nad Twoim pismem. Po prostu jest niewystarczająco schludne.

– Tak, pani Adrianno – odpowiedział.

– Dobrze. Dzisiaj się na tym skoncentrujemy. Chcę, żebyś starannie napisał: „Brzydki charakter pisma można poprawić za pomocą perswazji rózgi”. Możesz zaczynać. Podaj mi kartkę, kiedy skończysz, i nie zapominaj, że nie zawaham się użyć rózgi, jeśli Twoja praca będzie niezadowalająca.

– Tak, pani Adrianno.

Tadek sięgnął po pióro i zaczął pisać. Jego ręka drżała ze zdenerwowania. Rezultat nie był najlepszy. Położył przed nią kartkę papieru.

– Nieładnie, Tadku – powiedziała, studiując jego pracę przez kilka sekund. – Jest nawet gorzej niż zwykle. Myślę, że rózga pójdzie w ruch.

Tadek poczuł, jak ogarnia go fala strachu. Zwykle dostawał lanie tuż przed końcem lekcji. Zwykle dawała mu najpierw pouczenie. Tym razem po kilku minutach miał już zostać ukarany.

– Wstań! – powiedziała stanowczo, wstając zza swojego biurka.

Zobaczył, jak pani Adrianna wybiera rózgę ze stojaka na parasole. Jego puls zaczął przyspieszać. Wybrała tę samą, co ostatnio, co go przeraziło, bo strasznie bolał go po niej tyłek. Zaczął panikować, gdy ją odłożyła i wzięła jeszcze większą. Nigdy wcześniej jej nie używała!

– Tak – powiedziała. – Przyszedł czas na nią.

Po raz pierwszy Tadek dostrzegł sadystyczny błysk w jej oku. Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy, kiedy zarejestrowała jego strach.

– Pochyl się nad biurkiem – powiedziała cicho. – Nie ruszaj się, dopóki Ci nie pozwolę.

Bojąc się tego, co miało nadejść, Tadek powoli pochylił się nad starym drewnianym biurkiem, czując, jak spodnie opinają się na jego pupie.

– Dostaniesz tylko jedno uderzenie, ale ostrzegam, że będzie bardziej bolało niż wcześniej.

Poczuł, jak jej delikatna dłoń wygładza napięty materiał na jego tyłku. Nigdy wcześniej tego nie robiła.

– Upewniam się tylko, że twoje ubrania nie zapewniają zbyt dużej ochrony, Tadku. Chcę mieć pewność, że naprawdę to poczujesz.

Tego się nie spodziewał. Spiął się, gdy zajęła pozycję po jego lewej stronie. Całe jego ciało zadrżało mimowolnie. Pani Adrianna spojrzała na jego pośladki z determinacją i skupieniem. I uderzyła. Nie przypominało to niczego, co kiedykolwiek czuł. Poczuł palącą linię agonii wżerającą się w jego ciało.

Zużył całą swoją energię, żeby się nie ruszyć. Ból zamiast przechodzić zmieniał swoją formę. Gdy zaczął czuć palenie, pozwoliła mu w końcu wstać. Kiedy spojrzał krótko w jej oczy, ponownie zobaczył ten sadystyczny błysk. Był przerażony, ale bardzo podekscytowany. Wiedział, że tego potrzebuje. Wiedział, że będzie jeszcze gorzej i naprawdę tego pragnął. Pani Adrianna wiedziała o tym. Niewypowiedziane sygnały przechodziły między nimi w tym krótkim kontakcie wzrokowym. Oboje tego pragnęli.

– Pod spodniami masz tylko cienkie majtki? – zapytała, kładąc znów dłoń na jego pośladkach.

– Tak, proszę pani – szepnął.

– Dobrze, usiądź.

– Musisz się naprawdę postarać, żeby uniknąć kolejnych kar. Czy wyraziłam się jasno?

– Tak, proszę pani – odpowiedział.

– Jeśli się nie poprawisz, będziesz musiał dostać rózgą w goły tyłek. To będzie odpowiednia kara.

Tadek nawet próbował pisać starannie, ale nie miał szans wygrać ze swoją drżącą ręką. Patrzyła na niego, obserwując każde pociągnięcie pióra. Jej prawa ręka spoczęła na rózdze. Od dawna marzył o rozebraniu przy niej spodni. Skończył i od razu wstał, gdy na niego spojrzała. Widziała w jego oczach przerażenie. Nic nie powiedziała przez kilka sekund.

– Czy kiedykolwiek byłeś chłostany na gołą pupę, Tadku?

– Nie – jęknął.

– W takim razie będzie to dla Ciebie pouczające doświadczenie. Zdejmij koszulę, proszę.

Tadek pocił się i trząsł niekontrolowanie. Niezdarnie zdjął koszulę. Pani Adrianna wstała ze swojego miejsca. Wzięła jego koszulę, położyła ją na biurku i podniosła rózgę.

– Opuść spodnie – rozkazała.

 Z twarzą czerwoną ze wstydu wykonał polecenie. Zsunęły się do jego kostek. Stał teraz przed nią w samych majtkach. Co gorsza, miał erekcję.

– Pochyl się, Tadku – rozkazała cicho. – Nie ruszaj się, dopóki Ci nie pozwolę.

Tadek pochylił się nad biurkiem i mocno złapał je rękami. Pani Adrianna włożyła palce pod gumkę jego majtek, po czym zsunęła je z jego pośladków. Poczuł chłodne powietrze na wciąż pulsującym z bólu tyłku. Patrzyła teraz na jego odsłoniętą pupę, przedstawioną w najbardziej upokarzający sposób. Pisnął ze strachu, gdy zajęła swoją pozycję.

– Byłam dla Ciebie zbyt wyrozumiała. Teraz to naprawię. Cztery uderzenia.

Tadek zaskomlał, po czym spiął się. Nie sądził, że da radę to znieść. Uderzyła. Syknął z bólu. Nigdy wcześniej nie przeżył czegoś takiego. Było gorzej, niż mógł sobie wyobrazić. Czuł się, jakby był w agonii. I znów uderzyła. Krzyknął z bólu, gdy rózga wbiła się jeszcze mocniej, tuż poniżej poprzedniego uderzenia. Udało mu się nie ruszyć, ale jego determinacja została wystawiona na próbę.

Kolejne uderzenie. Był to najmocniejszy cios, który wgryzł się w zagłębienie pomiędzy udami i pośladkami. Tego było za wiele. Podskoczył, chwytając swój płonący nagi tyłek. Jego twarz była wykrzywiona z bólu. Łzy napłynęły mu do oczu.

– Natychmiast wracaj do pozycji – rozkazała chłodno. W jej głosie nie było współczucia. – Jeśli tego nie zrobisz, podwoję liczbę uderzeń.

Szlochając z bólu i strachu, Tadek powoli opadł na biurko. Nie spieszyła się. Stała podziwiając swoje dzieło, a on czekał ze strachem.

– Następny cios będzie najmocniejszy – powiedziała cicho, po długim okresie ciszy. – Oczekuję, że nie będziesz się ruszał. Zrozumiano?

– Tak, proszę pani – załkał.

Oparł się, mocniej chwytając rękami biurko. I uderzyła. To było druzgocące. Jego delikatne pośladki zostały zmasakrowane. Stracił kontrolę nad rękami, krzycząc z bólu. Wystrzeliły w tył, by chwycić płonące ciało, ale zdołał nad sobą zapanować w odpowiedniej chwili. Modlił się, żeby go nie ukarała.

– Możesz wstać – powiedziała po czymś, co wydawało się wiecznością.

Z wdzięcznością podniósł się z biurka. Jego ręce powędrowały do płonącego tyłka. Sięgnął w dół, by ubrać majtki.

– Zostaw je – powiedziała. – Chcę, żebyś był nagi. Na wypadek, gdybyś zasłużył na kolejną karę. Zdejmij buty i skarpetki, a potem usiądź.

Zajęła swoje miejsce przy biurku i czekała, aż wykona polecenie. Tadek powoli rozwiązał sznurówki, po czym zdjął buty i skarpetki. Następnie zdjął spodnie i majtki.

– W szafie w korytarzu jest wieszak na ubrania – powiedziała, gdy stanął przed nią. Wiedział, że ma erekcję. – Starannie złóż ubrania i powieś je na wieszaku.

Wykonując jej polecenie, zastanawiał się, ile bólu go jeszcze dzisiaj czeka. Stał zwrócony twarzą w jej kierunku z ogromną erekcją.

– Teraz usiądź – powiedziała.

Powoli i ostrożnie opuścił bolące, nagie pośladki na twarde drewniane krzesło.

– No dobrze. A teraz ostatnie zadanie na dziś. Tadku, napisz starannie zwięzły opis tego, czego się dzisiaj nauczyłeś i jakie kroki podejmiesz, aby poprawić swoje niepowodzenia. Masz na to dziesięć minut – powiedziała, spojrzała na zegarek, po czym wstała i wyszła.

Spojrzał na swój zegarek, a potem na czystą kartkę. Jego pupa wciąż płonęła i pulsowała. Jego erekcja uparcie nie chciała ustąpić. Jego umysł był pełen sprzecznych wrażeń i pożądania. Nie mógł się doczekać, aż nauczycielka wróci. Teraz był już pewien, że jest w niej zakochany, ale jedyną możliwą formą ich związku były te lekcje z odrobiną rozkosznej przemocy. Wiedział, ze nie potrzebował korepetycji. Potrzebował jedynie pani Adrianny, a ona potrzebowała jego.

O autorze