Z drugiej strony, Beata aż trzęsła się ze szczęścia, kiedy rozmyślała z perspektywy czasu o tym upokorzeniu i zdradzie. Przez cały okres zatrudnienia Teresy nie mogła narzekać na brak rozrywki. Przyjmowanie razów pejcza na goły tyłek w pokoju ksero, pogróżki nożem do rozcinania kopert… A czasem, kiedy Teresa pracowała dzielnie za biurkiem, wielka Pani Dyrektor siedziała pod nim i robiła jej dobrze!
(Swoją drogą, to był najlepszy sposób, żeby dziewczyna wreszcie się skoncentrowała…)
Pomimo że był to wymagający okres, Beata poczuła smutek kiedy Teresa odeszła z firmy.
Tak więc, kolejne lata po rozstaniu z Piotrem i Arletą spędziła na rozmyślaniu nad wszystkim co się wydarzyło. Czasem nawet podczas zabawy z wibratorem w środku nocy, leżąc w łóżku obok pogrążonego w śnie, obecnego męża.
Jej psycholog uważał takie zachowanie jako „nawrót” i kazał skupić się na teraźniejszości, zajmując się mężem kiedy tylko odczuwała potrzebę. Najlepiej, gdyby wyrzuciła cholerny wibrator przez okno.
Nie wspomniała mu, że kiedy robiła sobie dobrze, uwielbiała czuć na okolicach intymnych gorący wosk, klamerki…
Na szczęście, na jej drodze pojawił się kochający, wspaniały drugi mąż, Darek Lipski. Ten człowiek był diametralnie inny od Piotra, jej pierwszego męża, który odpowiadał na potrzeby bycia więzioną, dominowaną i poniżaną.
Darek był znacznie przystojniejszy, bardziej spełniony i osiągał sukcesy. Wspierał ją, przynosił prezenty, te sprawy. Miał wyobraźnię w łóżku, choć nie w tym szczególnym dla Beaty sensie.
– Dlaczego miałbym cię ranić, kochanie? – zapytał ją pewnego razu, kiedy nieśmiało poprosiła go o klapsa. Oczywiście, to miało sens.
Obsypywał ją podarunkami, przysyłał kwiaty do biura. Podzielali zainteresowanie podróżami, więc pojechali razem na wycieczkę do Tybetu i spędzili lato w Toskanii, gdzie Darek miał mały domek. Na święta pojechali do Szwajcarii, gdzie jeździli na nartach przez całe dwa tygodnie. Dodatkowo, kiedy Beata nie miała ochoty na seks, Darek przytulał ją z czułością.
To było prawdziwie idylliczne życie. Szkoda tylko, że czegoś jej w nim stale brakowało.