Beata zamyśliła się. Co ta krowa miała lepszego, niż ona? Chorobę, masochistyczne skłonności?
To był dla niej problem już od czasów przed poślubieniem Pana Piotra, a później poznaniem jego okrutnej asystentki, Arlety.
Już na studiach miała sadystyczną koleżankę, Elizę: „Nie wyprasowałaś mojej koszuli, pizdo. Ściągaj majtki i przynieś mi trzepaczkę do dywanu!”
Nawet kiedy dziewczyna dawała jej spokój, Beata specjalnie prowokowała ją, obrażała etc. Chciała więcej.
Eliza zawsze się odpłacała. Upewniała, że Beata będzie w roli pomiatanej studentki tak długo, jak to możliwe.
W rzeczy samej, przez całe cztery lata uczelni Eliza, zimna blondynka, zachęcała inne dziewczyny do lania Beaty po tyłku i zmuszała ją do usługiwania im.
Beata przeżyła jeszcze jeden okres bycia poddaną. Po rozwodzie widywała się z Panią Katarzyną, która zwykła wypalać zapalniczką małe pierścienie na jej udach. Katarzyna wiedziała, jak pogrążyć ją w masochistycznym raju.
Tak więc, czy mogła do końca winić Piotra i Arletę? Na początku, przed miesiącem miodowym, prosiła go od czasu do czasu żeby dawał jej klapsy i dominował. Kiedy dowiedziała się, że skacze w bok, sama poprosiła żeby przyprowadził dziewczyny do domu.
W chwili nieuwagi Piotr zauważył, że nic jej tak nie podnieca, jak usługiwanie jego kochankom.
Szczególnie, jeśli kobieta była nadzwyczaj lekkich obyczajów i wulgarna.
Okazało się, że Arleta, jedna z nich, ma dodatkowo całkiem bujną wyobraźnię.
Beata przypomniała sobie, jak kobieta przyprowadziła swoje córki do domu. To były naburmuszone, dwudziestoletnie dziweczki. Dziewczyny, rechocząc ze śmiechu, wetknęły Beacie w tyłek zabawkę przypominającą koński ogon. Jak miały na imię? Alicja, Wiola i Sonia.
Wydawały się nienawidzić matkę tak bardzo…
Arleta odkryła, że Beata zatrudnia w pracy stażystkę, wprowadzając ją w świat projektowania stron internetowych. Teresa była słodką dziewczyną, zachwyconą intelektem przełożonej i ucieszoną tym, że Beata szykuje dla niej coraz poważniejsze zadania. Do czasu. Niestety, miała dysgrafię i niemałe problemy z nauką, a Beacie czasami kończyła się cierpliwość do tłumaczenia jej rzeczy. Kiedy problemy zaczęły narastać, Arleta wyczuła moment i zabrała dziewczynę na obiad, rozwiązując je.
To była niezła zabawa, kiedy zmusiła Beatę do rozebrania się i korzenia przed Teresą…
Stażystka skwapliwie przyjęła szkolenie. Na przykład, uwielbiała używać suchego grochu i żwiru z podjazdu, żeby zmuszać Beatę do wierzgania z bólu kiedy strzelała nimi, celując w jej piersi i delikatne wnętrza ud.