Rozległ się dźwięk sklepowego dzwonka, gdy pewien mężczyzna wszedł przez drzwi. Jego wełniany
płaszcz i buty ze spiczastym noskiem wyglądały jakby zdjął je z manekina na wystawie sklepu Ralph
Lauren. W tej okolicy był to rzadki widok, ponieważ wszyscy nosili się o wiele bardziej luźno i
komfortowo, w sportowych t-shirtach i kurtkach North Face.
- Witam w salonie fryzjerskim „Dominique”. W czym mogę służyć? – powiedziała, skupiając wzrok na
terminarzu. Zauważyła, że tego dnia nie ma żadnych umówionych wizyt. - Chciałbym się ostrzyć. – powiedział znajomym głosem.
Uniosła wzrok. Rozpoznała go, i natychmiast zalała ją fala wspomnień.
Była naga, klęczała na czworaka oparta na dłoniach i kolanach. On dopasowywał jej coś wokół szyi.
Ciasny naszyjnik. Nie, skórzaną obrożę. Później miała zobaczyć w łazienkowym lustrze słowo „Suka”,
wypisane ciemnymi literami na czarnej skórze. Były niemal niewidoczne na takim tle, trzeba było się
dokładnie przyjrzeć. Przeraziła się na myśl, że nie kupił jej w standardowym sklepie jubilerskim, tylko
złożył zamówienie w „luksusowym butiku” oferującym takie usługi. Dosłownie, miała na sobie obrożę
dla psa. I nie miała jej już nigdy zdejmować.
Stała na baczność, wyprężona jak struna, z rękami związanymi za plecami. Czuła jak palcat powoli
przesuwa się w górę uda, od wysokości kolana aż po miejsce gdzie wnętrza ud się spotykały. On figlarnie
wodził nim przez chwilę tam i z powrotem, po czym delikatnie uderzył kilka razy każdą nogę. Gest był
równie klarowny, co słowa „Rozszerz nogi. Stań szerzej. Oddaj mi się całkowicie.” Wykonała rozkaz
kiedy tylko zrozumiała przekaz. Czubek palcata wznowił wędrówkę. Płaska część była delikatna w
dotyku, ale krawędzie drapały skórę. On celowo zmieniał odczucia. Kiedy znalazł drogę do jej wilgoci,
ona odruchowo się wzdrygnęła. Jej ciało zareagowało tak, jakby włożył w ruch znaczną siłę, a nie ledwie
ją musnął.
Miała opaskę na oczach i była przywiązana do łóżka. W ogóle nie mogła się poruszyć. W jej wnętrzu
pulsował wibrator. Był włączony na konkretny program, który wzmagał intensywność wibracji, dochodził
do granicy, a następnie opadał. Czuła jego ciężar na łóżku, zaraz obok siebie. Wcześniej, kiedy
przyjechał, wyłożył na materacu wszystkie akcesoria, jak zawsze w schludnej linii. Lina, opaska na oczy,
wibrator i wyglądająca na delikatną, ale ciężka szklana zatyczka analna. Pozostał już tylko jeden element
do wykorzystania. Napięła się kiedy go poczuła, ale zmusiła mięśnie do rozluźnienia. Wzięła głęboki
wdech. Bezceremonialnie wepchnął ją do środka, i już była pełna. Poczuła, jak przenosi ciężar. Już go nie
było na łóżku. Co teraz, pomyślała. Usłyszała szelest ubrań. Zapewne zdejmował ostatnie ciuchy… ale
nie, ten szmer to dźwięk jaki wydaje jedwabna podszewka jego wełnianego płaszcza. Następne co
usłyszała, to otwieranie i zamykanie drzwi frontowych jej mieszkania. Wyszedł, bez informacji kiedy, i
czy w ogóle, wróci.
Pamięć odtwarzała swój własny podkład dźwiękowy do wszystkich tych scen. Był nim jej własny głos,
mówiący w kółko, po tysiąckroć, „Błagam, panie…”
„Błagam, panie” w desperacji, kiedy ból połączony z przyjemnością, płynący z pociągania za klamry na
sutkach, staje się zbyt duży. „Błagam, panie” w żądzy, kiedy próbuje przycisnąć mokrą cipkę do jego
dłoni, ale napór jest zbyt słaby żeby rozładować napięcie. „Błagam, panie” ze wstydu, kiedy stoi naga, na
balkonie, w środku dnia, błagając żeby wpuścił ją do środka. „Błagam, panie”, tym razem uwodzicielskie.
Jest pomiędzy jego nogami, a jego penis porusza się od jej chętnych ust do dłoni. On zawsze wymaga
pełnej dyscypliny, ale czasami, czasami to ona ma kontrolę. Wtedy „Błagam, panie” zachęca go do
skończenia na niej, w niej, jakkolwiek on sobie życzy, dopóki ona sprawi że się to stanie.
Stał naprzeciw jej biurka patrząc jej w oczy, zrelaksowany, rozbawiony. Miała wrażenie że obserwował ją
kiedy odgrywała sobie te sceny w głowie.
- Chciałbym się ostrzyc. – ponowił – Obcinacie tu ludzi, prawda?
- Taaaak… – z jej ust rozległa się przedłużona sylaba, chcąc zakończyć „Tak, panie.”
Na szczęście, mózg w odpowiednim momencie przejął kontrolę. Nie widziała go tak długo, że nie chciała
już o nim myśleć w ten sposób. To się działo lata temu, w przeszłym życiu, z inną „nią”. Teraz miała
męża. Poszła dalej.
- Super. – powiedział, zdejmując płaszcz i przewieszając go sobie przez przedramię.
Pod spodem miał na sobie szarą marynarkę w jodełkowy wzór. Nazwa szlaczka przyszła jej do głowy
znikąd. Znała to słowo, zapewne nauczyła się od niego.
Spojrzał na nią. - Cóż, skoro strzyżecie ludzi, a ja chciałbym się ostrzyc, to może do dzieła?
Zdała sobie sprawę że nie poruszyła się nawet o milimetr, od kiedy go rozpoznała. Wreszcie się ocuciła i
spojrzała ponownie w terminarz. - Tak, jasne! Okej, jak najbardziej. – wydukała, rumieniąc się.
Zaprowadziła go do stanowiska. Kiedy szła przez salon, poczuła że jeżą jej się włosy na karku. Łaskotały
ją zarówno na alarm, jak i w oczekiwaniu. Była pewna, że on idzie zaledwie centymetry za nią.
Włosy na jej karku stały dęba. Całe ciało trzęsło się w oczekiwaniu. Wbiła wzrok w pustą ścianę. Kazano
jej patrzeć przed siebie, dłonie oprzeć płasko o mur, a stopy rozstawić na szerokość bioder.
- Dobra suka.
Robiła to, co jej kazano.
Robili to tyle razy wcześniej, że wiedziała co nadchodzi. Wkrótce miała usłyszeć krótki trzask, i poczuć
kujący ból na pośladkach. Wiedziała, że to już zaraz. Nie wiedziała jednak, kiedy dokładnie. Nigdy nie
dało się tego przewidzieć. Jakimś cudem, on zawsze przekraczał jej najśmielsze oczekiwania. Gdy już
była przygotowana na ból, on odkładał go w czasie. Kiedy była niemal pewna, on wstrzymywał rękę, a
razy spadały zanim zdążyła wziąć kolejny oddech. Jak gdyby potrafił czytać jej w myślach poprzez jej
spięte ciało. Napięcie się spiętrzało. Czuła że zaraz podskoczy ze zniecierpliwienia. Już zaraz poczuje
uderzenie, teraz… teraz… teraz…
Była pewna że szedł centymetry za nią. Kiedy odwróciła lekko głowę by rzucić na niego kątem oka,
spostrzegła, że jednak trzyma się na dystans. O wiele bardziej, niż wypadało. Z respektem. To wszystko
jest w twojej głowie, pomyślała sama do siebie.
Dotarli do jej krzesła fryzjerskiego. Zdjął marynarkę i położył ją na krześle, na stanowisku obok. Ruch
wydawał się zarówno przypadkowy, jak i precyzyjny.
- Nie możesz tu… – zaczęła, ale zanim skończyła zdanie, on już rozsiadł się w fotelu.
Pomimo tego że zdjął marynarkę, w pracy nadal przeszkadzała jej jego koszula i krawat. Trzeba by je
rozluźnić, żeby mogła zrobić cokolwiek z jego włosami. On się nie poruszył, i wyraźnie oczekiwał, że od
tego momentu będzie obsługiwany.
Wzięła głęboki wdech, zdając sobie sprawę że on ma rację. Pomyślała o tym, jak wysoce niepraktyczny
wybrał strój na wizytę w salonie fryzjerskim.
Pochyliła się nad nim i rozluźniła krawat. Rozpięła kołnierzyk koszuli. Pomimo wszelkich starań,
musnęła palcami jego skórę. Dotyk ten podniecił ją znacznie bardziej, niż powinien. Weź się w garść,
pomyślała. Miała go przecież dotykać przez następne pół godziny. Nigdy nie skończy fryzury i nie
zakończy tematu, jeśli nie będzie się lepiej kontrolować.
Kiedy zakładała na niego pelerynę, powiedział: - A więc, jak długo pracujesz w Domi?
Jego oczy zabłysnęły, kiedy wymówił zdrobniałą nazwę salonu, której używają tylko stali klienci. - Zaledwie od dwóch miesięcy. Teraz pracuję w biurze, ale lubię zarobić trochę dodatkowej gotówki.
Kiedy to mówiła, uśmiech przeniósł się z jego oczu na kąciki ust. Miała nieodparte uczucie, że okiem
wyobraźni widzi ją stojącą obok biurka, we wczorajszym outficie, czyli białej koszuli i ołówkowej
spódnicy. Nagle ten obraz się zmienił. Zamiast stać obok biurka, pochylała się nad blatem, z podwiniętą
spódnicą, bez majtek.
Pokręciła głową, żeby wygonić myśli z głowy. Z pewnością sobie tego nie wyobrażał. Wyobraźnia płatała
jej figle. Przecież on nigdy nie widział jej biura. Poza tym, już nie jest na tyle głupia, żeby nie zakładać
majtek. - Jestem pewien, że obydwie prace mają swoje przyjemności, i coś z czego czerpiesz satysfakcję.
Co miał na myśli? To brzmiało jak jakaś aluzja, ale nie mogła jej rozgryźć. To tylko grzecznościowa
rozmowa, skarciła siebie, Przestań szukać drugiego dna. - Lubię je. – odpowiedziała niezobowiązująco. Nic innego nie przychodziło jej do głowy.
Przez kolejne 20 minut dała się ponieść rutynie. Przy niektórych klientach, każda chwila obcinania
włosów ciągnęła się w nieskończoność. Nie dlatego że mówili lub robili coś nie tak, ale dlatego że
wyraźnie nie czuli się dobrze z byciem obsługiwanym. W końcu świadczyła im usługę, a pewni klienci
nie potrafili przyjąć usługi z godnością. Nie radzili sobie z poczuciem władzy nad innym człowiekiem,
nawet tak krótkotrwale. Całymi sobą podkreślali, że są na równi z nią.
Ale z nim tak nie było. On zaakceptował swoją rolę, i pozwolił jej przyjąć swoją. W tamtym momencie
ona istniała tylko po to, żeby się nim zająć. Istniała po to, żeby obsłużyć klienta. Istniała po to, żeby
spełniać jego zachcianki.
W transie, w jaki wprawiło ją posłuszeństwo, jej wyobraźnia wędrowała dalej w przeszłość.
Przychodził do niej już od kilku miesięcy. Strzygł się raz na trzy tygodnie. Co do dnia.
Po początkowym zawstydzeniu jego osobą, zdała sobie sprawę, że potrafi być czarujący i wyluzowany,
jeśli tylko chce. Rozmowa zawiązywała się między nimi naturalnie. Rozśmieszał ją tak często, że inne
pracowniczki salonu pytały od jak dawna się znają. Wydawało im się, że są dobrymi znajomymi. Poza jej
fantazjami, ich relacja pozostawała jednak na gruncie zawodowym.
Wszystko dopóki pewnego dnia nie wprosiła się do jego domu.
Podczas którejś wizyty, nalegała żeby zobaczył jeden z jej ulubionych horrorów. On twierdził, że nigdy
nie miał cierpliwości do oglądania filmów. Zbyt szybko się rozpraszał. Ona więc zaoferowała, że może
mu potowarzyszyć.
- Lepiej się skupisz, jeśli będziesz oglądał razem z kimś. To będzie jak pidżama party, jak w dzieciństwie.
Z kolegami, tylko jako koledzy… – wyrzuciła z siebie, wypowiadając każde słowo szybciej od
poprzedniego. - Przyjacielskie pidżama party… – powiedział tonem, którego nie zdołała rozszyfrować.
Tego samego wieczoru stanęła u jego drzwi, gotowa by zapukać. Całe popołudnie spędziła nad
rozmyślaniem, co na siebie założy. Nie wiedziała czego on oczekuje, a jej gafa z nazwaniem
przedsięwzięcia „pidżama party” dodatkowo skomplikowała sprawę. Koniec końców, przystała na bluzkę
na ramiączkach i krótkie spodenki, które były zrobione z tak miękkiego materiału, że mogły uchodzić za
dół od piżamy.
On otworzył drzwi w niemal standardowym outficie. Brakowało jedynie krawata i marynarki. Góra
zwykle nieskazitelnej koszuli była rozpięta, a rękawy podwinięte, ale oprócz tego wyglądał jak zawsze.
Przyjęła, że to dla niego oznacza „luźny ubiór”. Poczuła, że jednak nie ubrała się stosownie do okazji.
Zaproponował jej wino, zaprowadził na kanapę i usiadł żeby włączyć film. Zawahała się na moment, nie
wiedząc czy ma usiąść obok niego, czy na przeciwległym końcu. Kątem oka zauważyła, że się
uśmiechnął. Usiadła dalej od niego i podkuliła nogi pod siebie. Po jakimś czasie zorientowała się, że
dzięki temu jej szorty podjechały całkowicie do góry. Zarumieniona, usiłowała je poprawić.
Podczas filmu rozmawiali i żartowali sobie dokładnie tak jak w salonie. Im bardziej zapadał wieczór, tym
bardziej wyczuwała jednak napięcie i oczekiwanie. Kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, nagle
zdecydowała się powiedzieć: - Skoro to pidżama party, zagrajmy w „prawda czy wyzwanie”.
Zauważyła coś niebezpiecznego w jego uśmiechu. - Zgoda. – powiedział.
Nie pamiętała jakie były początkowe wyzwania, ani jakie śmiałe pytania zostały zadane. Wszystko
przyćmiło jedno konkretne polecenie, żeby stanęła na nogi, zamknęła oczy, i nie ruszała się przez 5
minut. Nie mogła otwierać oczu, bez względu na to co by się działo.
Przeniosła się więc na środek pokoju i przymknęła powieki. Z początku jej nie dotykał. Zatrzymał
opuszki palców ułamek centymetra od jej ramienia, wstrzymując kontakt. Poczuła strumień powietrza,
kiedy wodził palcami wzdłuż ręki aż po szyję, a stamtąd za ucho, i z powrotem.
Następnie przebył tą samą trasę, ale tym razem drażnił ją samym oddechem. To było znacznie
delikatniejsze odczucie, trudniejsze do uchwycenia. Zatrzymał się na wgłębieniu szyi oraz na
wewnętrznej stronie dłoni i nadgarstków. Była przekonana że w pewnym momencie klęczał dokładnie
przed nią, a gdyby tylko odwrócił głowę, otarłby się policzkiem o jej udo. Nigdy się nie spodziewała, że
tak nikła sensacja może wywołać tak silną reakcję jej ciała.
Nagle wstrząsnął nią dreszcz, ponieważ on dotknął ją bezpośrednio. Zrobił to u dołu jej pleców. Pogładził
opuszkami jej skórę i powiódł nimi w górę. Zanim spostrzegła co się dzieje, odpiął jej biustonosz.
Podszedł ją od przodu i zsunął ramiączka z barków. Następnie wyciągnął biustonosz spod bluzki. Jej sutki
natychmiast stanęły na baczność.
- Oczy zamknięte. – przypomniał, a ona była posłuszna.
Kontynuował wodzenie palcami po ciele, muskając ją przez materiał bluzki. Każdorazowo kiedy zbliżał
się w rejon piersi, jej ciało błagało go aby dotknął sutki. Nie robił tego. W zamian, czasem pociągał za
bluzkę, aby tkanina przesunęła się po nich, delikatnych i wrażliwych, doprowadzając ją do szaleństwa.
Następna niespodzianka nadeszła kiedy poczuła jego dłoń na biodrze. Złapał ją za szorty i pociągnął je w
dół. Przypadkiem, rano stwierdziła że nie założy majtek do pracy, ponieważ lubiła uczucie swobody.
Kiedy wybierała strój na wieczór, zdecydowała że nie będzie tego zmieniać. Była bardzo wilgotna, i nie
miała ani centymetra materiały żeby to ukryć. - Ty… dosłownie ociekasz. – powiedział, a ona usłyszała lekką nutkę rozbawienia w jego głosie.
Wyczuła też coś jeszcze. Podniecenie. Uświadomiła sobie, że jest podniecony. Jej ciało go pobudza. Na
samą myśl przebiegł ją dreszcz.
Ujął ją za dłonie i podniósł ręce do góry. Poczuła, jak bluzka unosi się ponad głowę. Została kompletnie
obnażona. Poprowadził ją kilka kroków w przód i oparł dłonie o ścianę. - Zostań. – rozkazał.
Od początku wyzwania upłynęło dużo więcej niż 5 minut, ale żadne z nich tego nie zauważyło.
Przybrał pozycję, przyciskając do niej swoje ciało. Nie zauważyła kiedy zdjął ubrania. Gorąco i
odczuwalne górowanie jego ciała nad nią, wydawało się z początku przytłaczające. Oparł się o jej
ramiona, plecy, pośladki. Pomiędzy nimi spoczął jego twardy penis. Wyobraziła sobie, że czuje jego
pulsowanie.
Oplótł ją rękami. Położył jedną z nich na cipce, a drugą wreszcie podrażnił sutka. Nie postępował
delikatnie, niemal sprawiał jej ból. Przedtem jego działania wydawały się zaplanowane i celowe, ale teraz
to pociąganie, przyciskanie, szczypanie, było surowe i niepohamowane. To była jego pasja. Zawsze
trzymał wszystko pod kontrolą, a to była jego jedyna nisza, w której pozwalał sobie na szaleństwo.
Zdjął rękę z jej piersi i odsunął się biodrami od jej tyłka. Ustawił się. Poczuła czubek jego członka na
wejściu do jej cipki. Sekundy upływały, a jej biodra poruszały się bezwiednie, pragnąc go w środku. - Zostań. – powiedział tonem, którego wcześniej nie słyszała.
Tonem nieznającym sprzeciwu, wymagającym absolutnego posłuszeństwa.
Wszedł do środka, ale tylko na centymetr. To za mało, jej ciało błagało o więcej. Kiedy tylko dotarła do
granicy desperacji, dał jej ulgę. Zaczął masować jej łechtaczkę, wywołując fale sensacji. Jednocześnie
kołysał biodrami tam i z powrotem, nie penetrując głęboko, ale wystarczająco na ten moment.
Wszystko tak bardzo się nabudowało, że wkrótce nadszedł jej pierwszy orgazm. W odpowiednim
momencie, wszedł głęboko w nią. Wygięła plecy i oderwała dłoń od ściany, aby sięgnąć nią na jego plecy.
Drapała go paznokciami, przyciągając do siebie raz za razem. Przyjemność była intensywna i idealna.
Wyczuwała, że on sam jest twardszy niż kiedykolwiek, również na granicy orgazmu. Kiedy minęła
szczyt, zyskała na tyle świadomości, aby skupić się na jego przyjemności. Napierała na niego biodrami i
pieściła dłonią.
Nagle wycofał się. Zanim w pełni poczuła pustkę po nim, zaczął się już ubierać. - Ty… Ja przecież… Nie rozumiem, co… – próbowała wyjaśnić.
- Nie zasłużyłaś sobie. Nie zostałaś, jak kazałem. – odpowiedział – Nie przejmuj się, później dam ci
jeszcze jedną szansę.
Coś nagle przywróciło ją do teraźniejszości. Co takiego? Miała to dziwne uczucie, jakby po wyjściu z
domu zostawiła w nim coś bardzo ważnego, ale nie mogła sobie przypomnieć co. Kontynuowała więc
pracę nad włosami.
Kiedy przemieściła się wokół niego by zyskać odpowiedni kąt na cięcie, zdała sobie sprawę co ją
wytrąciło z równowagi. Palce, nadgarstek i łokieć, ocierające się o nią. Naumyślnie zmieniał ustawienie
ramion tak, aby mieć z nią kontakt. Znajdywał sposoby na to aby dotykać jej bioder, talii, czegokolwiek
co było blisko. Problem w tym, że to się działo do pewnego stopnia przy każdym kliencie. Czy aby na
pewno robił to częściej niż inni?
TO TYLKO W TWOJEJ GŁOWIE!, krzyknęła do siebie w myślach, Wszystko co robi, jest totalnie
normalne! Poszłam dalej w życiu, on najwidoczniej też. Przyszedł tu tylko po to, żeby pokazać że
przeszłość jest przeszłością, i żeby się ostrzyc. On tylko… – zamarła.
Jego dłoń znajdowała się pod jej spódniczką, przyciśnięta do wnętrza uda. Kciukiem delikatnie pocierał
przestrzeń dosłownie centymetr pod jej majtkami. Szybko spojrzała w dół. Nic nie zobaczyła, ponieważ
nie było nic widać spod jego peleryny i jej fartuszka.
Nic nie powiedziała. Nie odezwała się również wtedy, kiedy zaczął wodzić palcem po szwie majteczek,
bawiąc się możliwościami. Nie odezwała się, kiedy zahaczył o nie palcem, i odciągnął na bok. Jeszcze jej
nie dotknął, pozwolił tylko na cyrkulację powietrza w pobliżu jej cipki. Jej wilgoć przyciągała go.
Złamała milczenie, kiedy ją dotknął. Odsunął majteczki kciukiem, a palcem wskazującym przesunął
wzdłuż warg. To wystarczyło, żeby niemal ugięły się pod nią kolana. Za pomocą dotyku poczuła, jak
bardzo jest mokra i podniecona. Wyrwało się jej stęknięcie, ale natychmiast zamknęła usta. Zarumieniła
się.
Uświadomiła sobie, że on do niej rozmawia. Gadał coś o jakichś nieważnych, nudnych rzeczach. Jak śmie
prowadzić rozmowę, robiąc coś takiego! Nagle zamilknął, zauważył jej wzrok w lustrze, i lekko się
uśmiechnął. Musiał zauważyć grymas i wyciągnął wnioski, jakby czytał jej w myślach. Utrzymując
kontakt wzrokowy, wsunął w nią palec. Musiała powstrzymywać się z całych sił, żeby nie oszaleć.
Poruszył się w jej środku jeden, drugi, trzeci raz. Kiedy tylko zaczęła przyzwyczajać się do ruchów,
zatrzymał się. Po chwili wznowił akcję. Jak zawsze, bawił się jej oczekiwaniami. Kiedy podrażnił
kciukiem łechtaczkę w rytmie pierwszego palca, porzuciła wszelkie próby dalszego cięcia włosów. Świat
wokół niej się zapadł. Zamknęła oczy i oparła się ręką o fotel, żeby utrzymać równowagę. Zanurzyła się
w miarowość jego ruchów. Szybko się spiętrzała. Podświadomie była gotowa na orgazm, zanim jeszcze ją
dotknął.
Nagle całe uczucie zniknęło. Została sama w ciemnościach. Otworzyła oczy, aby zobaczyć jak patrzy na
nią spokojnie w lustrze. Był uosobieniem dżentelmeńskiego opanowania. Nie odezwał się ani słowem.
Zanim nawiązał fizyczny kontakt, jego fryzura była niemal gotowa. Zrobiła więc ostatnie poprawki.
Wrócili do kontuaru i podliczyła usługę. Zapłacił, zostawiając 300% napiwku. Żadne z nich się nie
odezwało od jej prawie-orgazmu. Ubrał płaszcz. Już miał wyjść, ale odwrócił się do niej, nachylił, i
wyszeptał:
- Świetnie się spisałaś, suko.
To był pierwszy raz kiedy w jakikolwiek sposób nawiązał do ich przeszłości, od kiedy wszedł przez
drzwi.
Opuścił salon, a ona spojrzała w terminarz na 3 tygodnie wprzód. Zastanawiała się, czy powróci.