„Czy możemy poprosić małżonków ministrów aby wstali?” – powiedział Namiestnik.
Zgromadzenie przyłączyło się do aplauzu, ale nie było jasne, czy dotyczyło to ich liczby, czy też faktu, że jeden z nich był mężczyzną. Oczywiście na podium była jedna pani minister.
Wielebna Anna miała około czterdziestu lat, była szczupła i naprawdę mroczna. Jej smukła sylwetka w połączeniu z jej wzrostem sprawiły, że była bardzo atrakcyjna. Wywołało to ciekawość wśród jej parafian oraz przyjaciół, dlaczego jeszcze nie znalazła (lub nie został jej znaleziony) męża. Opowiadano o tym, że stwierdziła, że normalny afrykański mężczyzna nie będzie przygotowany do spełnienia jej oczekiwań.
XX
Ale pewnego Bożego Narodzenia jej stary przyjaciel, profesor prawa, z którym pracowała w zarządzie szkoły, zaprosił ją do chóru, z którym śpiewał podczas wizyt w szpitalu.
„W ogóle nie będziesz musiała śpiewać, ale możemy poprosić cię o odmówienie modlitwy na jednym z okręgów”
Gdy szli korytarzami, chór śpiewał w tak melodyjnych tonach, że była pod wrażeniem, że potrafią go utrzymać. „Jak utrzymujesz tak wysokie standardy, nawet jeśli nie są one oczekiwane?” zapytała profesora. Podziękował jej tylko, uznając to za komplement.
Zauważyła wysokiego mężczyznę w okularach, który wydawał się być samotny, chociaż trudno byłoby jej powiedzieć, jak doszła do tego wniosku, nigdy nie uczestnicząc w żadnym chórze. Zasadniczo znalazła go obok siebie. Była zaskoczona jakością głosu, który sam wydał. W spokoju Herbert podziękował jej za poświęcenie czasu na ich misję.
„Tak się cieszę, że profesor mnie zaprosił. Gdybym kiedykolwiek usłyszała chór o tym standardzie, mógłby to być tylko koncert.”
„Dla niektórych pacjentów może to być jedyne przesłanie bożonarodzeniowe, jakie usłyszą w tym roku” – odpowiedział spokojnie.
Potem wrócili do domów. Ale za jakiś czas odebrała telefon ze znajomym głosem: „Tu Herbet, z chóru profesora. Pamiętasz mnie?” Oczywiście, ze pamiętała. Jak mogłaby zapomnieć ten cudowny, jedyny w swoim rodzaju głos. Po krótkiej rozmowie umówili się na spotkanie.
Po spotkaniu, niemal od razu Herbet zaprosił ją do swojego domu na filiżankę herbaty.
Kiedy wstała by już wyjść, on przytulił ją czule, patrząc jej głęboko w oczy. Wiedziała wtedy, że sprawy mają inny plan. Kiedy położył dłoń na jej policzku, poczuła się tak dobrze, że porzuciła wszystko, co zaplanowała wcześniej.
Opuścił usta do jej. Zaskoczyło ją to, ale po wielu latach suchego zaklęcia cieszyła się pocałunkiem. Rzuciła torebkę na sofę, aby mogła przytulić go bliżej. Poczuła mrowienie w piersiach, nowe wrażenie. Jego język robił cudowne rzeczy w jej ustach.
Nagradzał ją, przesuwając dłoń po jej piersiach. Przetarł je i miętosił z miłością, ale niecierpliwiła się na więcej. Chciała więcej i mocniej. Rozpięła więc bluzkę i podciągnęła stanik. Na widok jej sztywnych stojących sutków gwałtownie wciągnął powietrze. Poruszył tam ustami, prawie nie tracąc ani chwili. Pieścił jednego, gdy ssał drugiego. Ich podniecenie, rosnące coraz wyżej, sprawiło, że usiedli. Jego ręka opuściła jedną pierś i ruszyła w poszukiwaniu jej majtek. Chętnie rozłożyła nogi, by dać mu lepszy dostęp. Nie zwlekał już dłużej, ale natychmiast ściągnął majtki.
„ahhhhh!” krzyczała z nieskażonej przyjemności. Dopiero po kilku chwilach doprowadził ją do burzliwego orgazmu. Leżała drżąc, gdy przepływały przez nią fale przyjemności. Była pewna, że po raz pierwszy tak wysoko poleciała. Trzymał ją czule, gdy schodziła po drabinie rozkoszy. Gdy wróciła w końcu do domu od razu zaczęła oczekiwać kolejnego zaproszenia Herberta, czy to tylko na kawę. Minęło sporo czasu, odkąd pos