W ciągu tygodnia miała opracowany system. Zaczynała dzień w kuchni, sprzątając po śniadaniu. Następnie przechodziła do prania ubrań i odkurzania domu. Kolejno sprawdzała stan łazienek i myła podłogi tam gdzie to było konieczne. Czasami totalnie to olewała i udawała że podłogi nie istniały. Zwykle kończyła porządki przed południem i jadła wtedy lekki lunch. Potem spędzała chwilę na przeglądaniu mediów społecznościowych. Nie interesowała się nimi jakoś specjalnie, więc nie marnowała na to dużo czasu.

Tak wyglądała jej cotygodniowa rutyna. Dzieci, dom, zakupy spożywcze, gotowanie, czyli standardowa litania dorosłego życia. Oprócz tego, w ciągu kilku dni złapała kontakt z kilkoma facetami. Niektórzy wydawali się być naprawdę porządnymi ludźmi, ale inni napawali strachem, co się stanie jeśli dowiedzą się gdzie mieszka. Poznała cały przekrój społeczeństwa, ale nikt nie przykuł szczególnie jej uwagi. W czwartek zdecydowała się kliknąć w zakładkę „w pobliżu”. Zobaczyła kilka znajomych twarzy, oraz kilka takich których nie powinna była w ogóle widzieć. Smutno było natknąć się na żonatych mężczyzn z okolicy.

Wreszcie napotkała na profil kogoś, kogo kojarzyła, ale nie mogła przyporządkować do konkretnego miejsca. Jego nazwa brzmiała „MatZeus4”. Zachichotała pod nosem kiedy to zobaczyła. Mieszkał w pobliżu, był 5 lat starszy i nieco tajemniczy. Na zdjęciu siedział w kabinie traktora, miał na głowie okulary awiatorki i szelmowski uśmiech na ustach. Był ogolony niemalże na łyso, ze śladem cofającej się linii włosów.

– Hmmm łysina, czy lubię łysych facetów? – zapytała psa.

Przeczytała opis profilu i zakładkę „o mnie”. Okazało się że jest samotnym ojcem i rolnikiem, który lubi przebywać na świeżym powietrzu i spełnia się w ogrodnictwie. Był znacznie wyższy od Anny i miał smukłą budowę ciała.

– Mmmm, lubię wysokich i dobrze zbudowanych. – powiedziała psu, który kontynuował obwąchiwanie jej stóp.

Zdecydowała że zaryzykuje i polubi jego profil, zanim on polubi jej. To było zarówno emocjonujące, jak i podniecające uczucie.

Odpowiedź na zaczepkę zajęła MatZeusowi4 około pół dnia. Anna kładła dzieci do łóżka, kiedy usłyszała dźwięk powiadomienia. Z poświęceniem niespiesznie wypełniła cały rytuał przed spaniem, mimo iż nie mogła się doczekać sprawdzenia kto do niej napisał. Opowieść na dobranoc, którą tego wieczoru wybrali chłopcy, na szczęście była krótka. „Dzięki ci panie”, wymamrotała pod nosem, po czym ucałowała synków i przykryła ich kocykami.

– Dobranoc, pchły na noc. Kocham was obu. – powiedziała i wyszła z sypialni.

Anna praktycznie rzuciła się na laptop i usiadła z nim na łóżku. Otworzyła go gwałtownie i drżącymi palcami odnalazła kursor na ekranie. Wyświetlacz rozbłysł, i ku jej podnieceniu zobaczyła na nim nową wiadomość. „Cześć”, brzmiała. Coś w tym krótkim słowie sprawiło, że się zaciekawiła. „Cześć, jak leci?”, odpisała. W konwersacji pojawiły się trzy kropki.

Obserwowała jak tańczą, przez, jak się jej wydawało, wieczność. Dlaczego się tak czuła? Przecież w jego profilu nie było nic specjalnego, a już na pewno nie było nic specjalnego w tym krótkim powitaniu. Następna wiadomość brzmiała „Czy nie chodziliśmy razem do szkoły średniej?”. Anna przeklęła siebie za wyrzucenie wszystkim starych albumów ze zdjęciami z tamtych czasów. Obrała bezpieczną opcję i odpisała „A gdzie chodziłeś do szkoły?”. Spodziewała się randki, a nie ślepego zaułka. MatZeus4 napisał że chodził do lokalnego technikum, i że był prawie pewien że chodzili tam razem. Racja, to była jej stara szkoła, ale w ogóle go stamtąd nie kojarzyła. Napisała więc: „Masz rację. W którym roku kończyłeś? Ja w 2005.”. Mateusz odpowiedział: „W 2000. Pamiętam, że byłaś lubiana i ludzie cię znali, a mnie nie bardzo.”. Anna się roześmiała i odpowiedziała że nie kojarzy żeby była jakoś szczególnie lubiana. Po prostu starała się nie robić sobie wrogów.