Kiedy Karmina spała nieruchomo, przypiął pojedynczy krawat do kolumny na nadgarstki i kostki. Poruszyła się trochę, ale Pan wymamrotał kilka słów, a ona po prostu się uśmiechnęła i znów odprężyła. Dość łatwo było połączyć razem nadgarstki za pomocą karabińczyków przez zatrzask pojedynczej kolumny, a następnie zastosowano ten sam zabieg na jej kostkach. Wyszedł z namiotu, aby przygotować jeszcze kilka rzeczy i pozwolił Karminie obudzić się w jej trudnej sytuacji.
“Panie??” Jej głos, wciąż senny, dobiegał z namiotu. Odmówił odpowiedzi i skończył umieszczać wiązania pod przednimi i tylnymi oponami ciężarówki oraz wokół przednich i tylnych metalowych wsporników ciężkiego bagażnika dachowego. Kiedy schylił się z powrotem przez klapę namiotu, Karmina z trudem usiadła i zaczęła pracować zębami nad węzłami na nadgarstkach.
– Co robisz, kobieto? Jego dezaprobata sprawiła, że zamarła i spojrzała na niego, a w jej oczach błysnęło poczucie winy. Grzywka opadła jej na twarz i odrzuciła je, po czym odrzuciła głowę na bok.
– Próbuję się wyswobodzić, Panie – odpowiedziała rzeczowo. Zachichotał i potrząsnął głową z uśmiechem. Podszedł do ich łóżka i wziął ją za włosy, tak że się cofnęła. Pchnął jej głowę tak, że zwróciła się do niego i chwycił jej usta swoimi, żądając jego własności.
– Nigdzie się nie wybierasz, mój nienasycony kotku. Nie, poprawię to. Idziesz ze mną, właśnie teraz. Wsunął rękę pod jej plecy i na wpół pociągnął, na wpół podniósł ją na nogi, używając lin na nadgarstkach dla dodatkowej dźwigni. Zachwiała się na nadmuchiwanym materacu i upadła na niego… wygodnie. Jej koszulka z luźnym dekoltem dawała mu doskonały widok na jej cycki, ale był zdecydowany w swoim celu. Pan wyprowadził Karminę, utykającą i związaną, z namiotu. Skrzywiła się, gdy jej bose stopy szurały po żwirowej powierzchni obozowiska, i próbowała stanąć nieruchomo, ale Pan uderzył ją i ponownie pchnął do przodu. W końcu dotarła do boku ciężarówki i pchnął ją na nią.
– Co do cholery, Panie? Ał, to jest gorące! Ciężarówka była na słońcu przez jakiś czas, ale nie było wystarczająco gorąco, by uszkodzić jej skórę… po prostu było dość niewygodnie. Język Karminy sprawił, że uderzył ją mocniej w tyłek, zanim Pan brutalnie obrócił ją i przycisnął całe swoje ciało do jej ciała. Jego usta wędrowały po jej szyi, gryząc i całując. Irytacja Karminy złagodniała, gdy rozproszyła ją przyjemność jego rąk przyciągających jej biodra do jego i dająca się odczuć jego namiętność. Odpowiedziała cichym warczeniem w gardle i próbowała sięgnąć po jego szyję, mimo że jej ręce były związane.
– Hmm… czy mogę dotknąć Panie, proszę? szepnęła mu do ucha. Pamiętając swój plan, odsunął się od niej.
– Nie! Właśnie… skończyłaś mówić. Pan wyciągnął szalik z tylnej kieszeni i zręcznie zawiązał go wokół jej głowy przez otwarte usta. Uśmiechnął się złowrogo, widząc zdziwienie w jej oczach gwałtownym obrotem wydarzeń, a jej stłumione „co do cholery!” co zostało przerwane przez szybkie szarpnięcie końcami szalika, który wiązał za jej głową. Karmina ponownie zaczęła obracać swoje ciało, odciągając jej ręce na bok, ale on złapał ją za nadgarstki i podniósł je przed nią. – Uwięziony, prawda maleńka?
„Mmmhhmm” nadeszła odpowiedź wraz z bezczelnym spojrzeniem. Pan nie przejmował się bezczelnością, ponieważ wiedział, że wkrótce zostanie to zastąpione bardziej przyjemnymi odpowiedziami. Użył swojego ciała, aby przytrzymać Karminę na miejscu przy ciężarówce, podczas gdy przypinał jej nadgarstki do zawieszeń przymocowanych do bagażnika dachowego. Zawiązanie dodatkowego węzła w zawiesiach skróciło je tak, że Karmina była przyjemnie rozciągana. Spojrzała w lewo i prawo na krawaty i pociągnęła za nie, zrzędliwie testując swoją niewolę. Pan przez chwilę przyglądał się z rozbawieniem – Karmina nie była osobą, która przyjmowała więzy łagodnie i zawsze musiała próbować uciec, ale był całkiem pewien swojej pracy.
Następnym krokiem było użycie lin na kostkach na każdej z nóg Karminy, przeciągniętych przez zawieszenia, które były utrzymywane przez ciężar ciężarówki na oponach. Przesuwając liny przez karabińczyki na każdej chuście, mógł wykorzystać mechaniczną przewagę, aby szeroko rozłożyć kociaka. Stał przed nią, zaledwie kilka stóp dalej, i jednocześnie pociągnął za każdą z lin. Jej bose stopy były rozerwane na piaszczystym żwirze – tak naprawdę, niewielki dodatkowy atut kempingu – dopóki nie została rozłożona na bok ciężarówki. Idealny moment, zepsuty tylko przez jej niechlujną koszulkę i spodenki do biegania.
Tak naprawdę to żaden problem. Pan otworzył nóż turystyczny i podszedł do walczącej dziewczyny. Błysnął lekko nożem w jej twarz, tylko po to, by zobaczyć, jak zmartwiony wyraz przechodzi przez jej oczy. Jakie to satysfakcjonujące. Potem krótko przerobił koszulkę, rozszczepiając ją z przodu i odrywając od jej ciała. Jej oczy pociemniały i opuściła je, aby spojrzeć na siebie. Ten moment nadszedł… moment, kiedy jej oburzenie wywołane sytuacją przerodziło się w zawstydzenie, ponieważ rozpoznała rosnące podniecenie. Widział, jak zmienia się jej postawa, a oddech pogłębia się i powolnieje. Świetnie.
Zdejmowanie szortów i majtek przebiegało nieco wolniej. Drażnił nóż w górę wewnętrznej strony uda, gdy się wierciła, a potem zamarł, gdy ostrze przeszło obok jej kopca, przecinając bawełnę jej majtek ostrym jak brzytwa brzegiem. Odciągnął je od niej i uniósł, aby pokazać jej dowód swojej słabości do niego.
– Spójrz na to, kotku. Zmoczyłaś i zniszczyłaś kolejną parę majtek, ponieważ nie możesz kontrolować tej napalonej małej cipki. W tym tempie nie będziesz miała żadnych czystych majtek, zanim wrócimy do domu.
Karmina skuliła się i odwróciła wzrok, zmieszana. To prawda, co powiedział – odciął już trzy pary majtek, po tym jak znalazł je mokre w kroku. Dwie z nich były przed całowaniem się, ale za trzecim razem właśnie patrzyła, jak rąbał drewno na ognisko. Przyłapał ją na rażącym spojrzeniu i pochylił ją nad stołem piknikowym, żeby nauczyć ją odrobiny skromności biciem; odciągając jej majtki w kroku, by uszczypnąć łechtaczkę, znalazł dowód jej bezsensownego pożądania i skończyła naga przez resztę nocy. Wspomnienie tego było świeże w umyśle Karminy.
Karmina była teraz naga i rozłożona na boku ciężarówki jak raczej zboczona wersja dziewczyny z kalendarza. Jej sutki zaczerwieniły się i stały się jędrne, a na ustach wystających spod przyciętego krzewu pojawił się rumieniec. Pan lubił ją, gdy obnażała swoją cipkę, żeby mógł z łatwością widzieć lśniące soki, kiedy ją dręczył. To był sport.
Pan ukląkł teraz i spojrzał na swoją cipkę z zainteresowaniem. Rozłożenie nóg sprawiło, że tak łatwo było patrzeć, jak ogarnia ją pożądanie Karminy. Uśmiechnął się z satysfakcją, kiedy poruszyła biodrami i próbowała się wykręcić i schować. Ta próba przyniosła jej pstryknięcie palcem po łechtaczce i jęknęła z zaskoczenia z bólu za kneblem.
– To moja cipka, dziwko. Nie ukrywasz tego przede mną. Kolejne uderzenie jej kopcem podkreśliło tę kwestię, a potem wstał. Przyglądając się jej z przyjemnością, sięgnął za siebie na stół piknikowy i podniósł swój najdłuższy ogon, który zwinął tam w ramach przygotowań.
– Jesteś takim pysznym kawałkiem mięsa, wiesz o tym? Moja Karmina… moja zdzirowata mała dziwka.
Słowa spadły na nią jak nagły deszcz. Ponownie pochyliła głowę, jej serce skręciło się… Nienawidziła uprzedmiotowienia i wiedziała, że ułożył ją jak zwykłą blacharę, żeby trochę się zabawić jej kosztem. Ale słysząc te słowa… należała do niego… nie potrafiła pozbyć się szarpnięcia przyjemności, które towarzyszyło przynależności do niego.
Zaczął machać biczem, a jego ogon kreślił linie ciepła na jej ramionach, wyciągniętych i rozchylonych nogach. Zamknęła oczy i skrzywiła się za każdym razem, gdy wokół niej pękało powietrze. Liczenie jej oddechów powstrzymywało strach, gdy bicz tańczył wokół niej i nad nią…
– Wyglądasz tak pięknie z moimi śladami na tobie. Czy to cię przeraża, kotku?
Skinęła głową, trochę żałośnie, i małe „tak, Panie” wyrwało się z jej stłumionych ust. Zamachnął się jeszcze kilka razy batem, a następnie pozwolił mu spocząć przy boku, gdy stanął przed nią. Przycisnął swoją klatkę piersiową do jej piersi, przesunął brodatą brodę obok jej i szepnął do niej, słysząc: – Strach sprawia, że mokniesz, prawda? Ponownie skinęła głową. – Tak… moja cipka zamoczyła się, wiem. Czuję to. Uśmiechnął się grzesznie i odsunął się.
Karmina wyglądała, jakby chciała zniknąć. Szarpnęła za ramiona, a stopy drapały po ziemi, próbując uzyskać przyczepność, by oprzeć się niewoli. Pan patrzył, jak upokorzenie przemyka na jej twarzy, po czym ponownie się pochylił. „Teraz tego chcesz, prawda? Ta cipka tęskni za tym… Mogę powiedzieć. To moja cipka, więc wiem, jak bardzo chce…” cofnął się ponownie. Oczy Karminy napotkały jego wielkie kałuże bezsilnej potrzeby. Powoli skinął głową i powiedział więcej: – Chcesz tego tak bardzo, że podejmiesz walkę z tą ciężarówką, prawda? Jęknęła i widział, jak walczy z pragnieniem błagania go. Wiedział, że wkrótce to nastąpi.
– Chcesz więcej biczem, kotku? Czy moja mała zdzirka chce zamiast tego więcej bólu? Zapytał ironicznym głosem, wiedząc, że odpowiedź brzmi zarówno tak, jak i nie. Zaczęła bełkotać coś, co okazało się niezrozumiałe dla knebla.
„Kotku, wygląda na to, że masz problemy z komunikacją. Może to pomoże…” wyciągnął rękę i wziął każdy z jej sutków w swoje palce i pociągnął, wykręcając. Zacisnęła mocno oczy i głośno pisnęła. Kiedy się zatrzymał, ponownie otworzyła oczy i zobaczył tam łzy, ale jeszcze bardziej podniecenie. Zaśmiał się z jej frustracji – wydawała odgłosy przez knebel, ale wychodziło to bezsensownie.
– Co ty mówisz, dziwko? Jesteś podniecona tym wszystkim? Jego głos stał się szyderczy. Skinęła głową i znów zamknęła oczy ze wstydu.
– Jesteś przywiązany z rozpostartymi orłami do ciężarówki, chłostany przez twojego pana, i jesteś bardziej napalony niż kiedykolwiek? Czy to wszystko? Więcej żałosnych skinień głową. Pochylił się ponownie, mocno ściskając sutki i tym razem szeptem.
– Czy chcesz być pieprzoną, w ten sposób?
Karmina zwiesiła głowę i pociągnęła nosem, łza spłynęła po jej policzku.
“To takie niegrzeczne… to taka brudna dziwka, której chce się”. Czuł, jak wzbiera w niej szloch, ale po jej oddechu i sposobie, w jaki trzymała klatkę piersiową na jego dłoniach, miał w swojej mocy bardzo głodną kobietę.
– W porządku, możesz mi powiedzieć… powiedz mi, co się dzieje w twoim umyśle. Powiedz prawdę teraz – Pan będzie wiedział, jeśli kłamiesz. Powiedz mi, czego chce mój głodny, zdzirowaty kociak – zaprosił. Wyciągnął ręce w górę i uwolnił szalik z jej ust, ściągając go na jej szyję. Karmina dyszała, wpatrując się w zagięcie jego koszuli, gdzie mogła zobaczyć jego klatkę piersiową – tę skórę, która ją oczarowała.
– Powiedz mi to, dziwko – rozkazał tym razem. Jego głos wbił się w nią, a cała potrzeba, wstyd i strach zacisnęły się w jej gardle, więc poczuła się, jakby była niema. Kiedy nie odpowiedziała od razu, jego ręka chwyciła jej szczękę i podniosła ją, tak że była zmuszona spojrzeć na niego. Druga ręka opadła na jego cipkę i brutalnie ją chwyciła. Czuła jego energię… czuła linie jego bata i ból w udach od stania z rozpostartymi orłami… czuła, jak kamienie wbijają się w jej stopy. Poczuła, jak wilgoć zaczyna wyciekać z jej cipki i spływać po jej udzie.
Jej głos się trząsł: „Chcę być pieprzona, panie… jak twoja brudna dziwka”. To był ledwie szept.
– A co powiesz? Jaki jest właściwy sposób, by poprosić pana… żeby pieprzył taką brudną dziwkę, która błaga o to na boku brudnej ciężarówki w lesie?
Jej oczy błysnęły dziko, kiedy spojrzała głęboko w jego i znalazła swój głos wśród okruchów jej godności: „Proszę WYPIERDOL mnie Panie… proszę WYPIERDOL swoją zdzirowatą sukę. Proszę, spraw bym doszła na tej ciężarówce!” Jej głos stał się silniejszy, gdy mówiła, aż w końcu krzyknęła: „PIERDOL mnie, Panie… PIERDOL MNIE TERAZ!!”
„TAK, kotku!” Krzyknął. Jedną ręką rozpiął dżinsy i zsunął je, podczas gdy dłoń zanurzona w cipce jego dziwki pracowała mocno, rozprowadzając soki. Pochylił się i odpiął jedną z jej kostek i podniósł jej kolano, robiąc miejsce, by podejść pod nią i wbić swojego kutasa w cipkę, która witała go tak gorąco.
Pan mocno ją zerżnął, trzymając jej ramiona z powrotem na ciężarówce i waląc w nią z zapałem. Jej ciało trzęsło się przy każdym pchnięciu i krzyczała w szalonej pasji, błagając go, aby pchał dalej: „tak, mocniej, proszę, mocniej!”. Kilka razy spięła się i wołała o pozwolenie: „proszę pana, czy mogę dojść, proszę?” Warknął na zgodę i nadal ją pustoszył. Gdy jej ciało stawało się coraz bardziej ospałe, w końcu skończył – kilkoma powolnymi, energicznymi pchnięciami opróżnił swój ładunek do jej cipy.
– To moja brudna dziwka – szepnął jej do ucha, gdy łapała powietrze. – To moja dobra dziewczynka.