Monika obserwowała z daleka, jej palce pracowały teraz w godzinach nadliczbowych nad jej miłosnym guzikiem, pot ściekał jej po szyi i spływał między piersiami. Zaczęła cicho jęczeć. Patrzyła, jak Madzia przykucnęła i majstrowała przy silniku, pokazując jej idealnie okrągły, jędrny tyłek w obcisłych spodenkach do biegania. Robert zerknął w dół, kiedy Madzia wygięła plecy w łuk i uderzyła kluczem, z którego wychylała się szczelina w tyłku, a po krzyżu spływała jej kropelka potu. Sonia pochyliła się naprzeciw niej, z ugiętymi kolanami i splecionymi dłońmi, a jej ramiona przycisnęły jej ogromne cycki do siebie. Robert wpatrywał się w jej dekolt.

Monika krzyknęła słabo, próbując stłumić swoje podekscytowanie i nie zdradzić swojej podglądającej pozycji. Potarła gorączkowo swoją łechtaczkę, a następnie wepchnęła w siebie trzy palce, głaszcząc mocno. Podeszła ostro i jęknęła. Jej cipka wielokrotnie pulsowała, a jej soki mocno płynęły wzdłuż konturu jej dłoni. Jej kolana lekko ugięły się i westchnęła.

Monika usłyszała ryk silnika. Wyjrzała przez okno i zobaczyła, że Madzia puszcza linkę i podaje Robertowi klucz; kosiarka chodzi teraz. Dziewczyny powlókły się z powrotem do domu sąsiadów w stronę przesuwanych szklanych drzwi wychodzących na patio. – A teraz czas na prysznic – zawołała Madzia, ściągając jej górną część, gdy przekroczyła próg domu. Robert siedział oszołomiony, przez krótką chwilę dostrzegając idealne, kremowe, jędrne cycki Madzi, gdy zniknęła z pola widzenia. Wyłączył kosiarkę i wrócił do garażu.

Monika wyszła z sypialni i w drodze do garażu złapała kostkę lodu z zamrażarki. Przycisnęła go mocno do piersi, a następnie delikatnie przesunęła w górę i w dół między piersiami. Otworzyła drzwi do garażu i włożyła do ust resztę kostki lodu. “Cześć maleńka. Kiedy wróciłaś do domu?” – zapytał Robert. “Właśnie wyszłam spod prysznica. Czy skosiłeś trawę?” powiedziała Monika. „Jeszcze nie” – wyjąkał Robert – „miałem pewne, hm, problemy mechaniczne”. Monika oparła się o maskę samochodu Roberta. Podszedł do niej, a ona spojrzała w dół, w stronę jego szortów. “Co my tu mamy?” – zapytała, kiedy wyciągnęła rękę i powoli przesunęła palcami po konturach wciąż twardego kutasa Roberta przez jego szorty.

Robert szybko obrócił Monikę. Mocno położyła dłonie na masce samochodu i wygięła plecy w łuk; podnosząc swój okrągły tyłek w stronę Roberta. Poczuła, jak Robert podnosi się z tyłu jej spódnicy. Słyszała, jak łapie za pasek swoich szortów i szybko je zrzuca. Poczuła, jak jego silna dłoń chwyta ją za biodro. Jego druga ręka sięgnęła poniżej jego trzonu, gdy jednym płynnym ruchem skierował się do Moniki – w każdym calu siebie. Wyciągnął się prawie całkowicie z powrotem, bardzo powoli, a następnie pchnął ponownie do przodu, jego jądra i uda uderzyły w plecy Moniki, a kształt jej tyłka drżał w drobne zmarszczki. Oparła się o ciepły metal samochodu, czując, jak jej nogi trochę słabną…

Rytm Roberta nabrał rozpędu, kiedy teraz mocno chwycił Monikę za oba biodra, przyciągając ją mocno do siebie i pchając się w nią jeszcze mocniej. Monice wydało się, że usłyszała coś zza rogu garażu. Trochę spięła się, jej nogi i cipka zacisnęły się wokół Roberta. Jego pchnięcia były teraz szybsze i płytsze, wierzchołek jego żołędzi ocierał się teraz mocno i rytmicznie o punkt G. Moniki. Monika ciężko przełknęła i wydała długi, głęboki jęk. Robert głośno wypuścił powietrze, chrząkając, jak tenisista rzucający się na potężny serwis. Monika znowu coś usłyszała i wyjrzała przez garaż, jej spocone ręce i ramiona ślizgały się po masce samochodu, próbując utrzymać stabilność. Poczuła, jak opuszcza ją kontrola, gdy Robert nadal poruszał się wewnątrz niej, bardzo szybko i z metronomiczną precyzją. Poczuła się słabo, a całe jej ciało mrowiło, gdy doszło do orgazmu. Robert doszedł jak pociąg towarowy. Monika poczuła, jak wypływa z niego strumień spermy, kiedy ścisnął jej biodra. Monika usłyszała kroki.

Madzia pojawiła się w ich polu widzenia, gdy Robert gorączkowo sięgał w dół, żeby podciągnąć swoje szorty, a Monika wstała, poklepując z powrotem w spódnicę. „Hej, czy zostawiłam tutaj swój telefon?” – zapytała Madzia. Podeszła bliżej do nich; jej świeżo umyte włosy, promienna i gładka skóra. Miała na sobie koronkowe body i dżinsowe szorty z drewniakami. Potrząsnęła lekko głową, gdy podeszła bliżej; jej długa, wilgotna grzywa łapiąca trochę popołudniowego słońca, zapach szamponu przenikał powietrze. Z bliska była wysoka i szczupła. Jej spojrzenie było mocne, lodowate.

Robert sięgnął do kieszeni i wyciągnął jej telefon. – Tak, zostawiłaś to na krześle na podwórku – powiedział. Madzia chwyciła telefon długimi, smukłymi palcami i włożyła go do tylnej kieszeni szortów, odwróciła się na piętach i odeszła. Lekko zwolniła, zanim wyszła z garażu i obejrzała się przez ramię. Madzia spojrzała na nich z ukosa, delikatnie przygryzła dolną wargę, zaśmiała się lekko i zniknęła. Monika odetchnęła głęboko i rozluźniła ramiona. Większość parującego, gorącego ładunku Roberta wypłynęła z niej przez wargi sromowe i po wewnętrznej stronie uda. Usiadła na masce samochodu i spojrzała na Roberta. Delikatnie wyciągnął rękę i podniósł ją jeszcze bardziej, szeroko rozstawiając jej nogi. Podciągnął jej spódnicę i pochylił się, żeby pocałować jej cipkę. Długo i powoli polizał jej wargi sromowe, a następnie mocno przycisnął do niej język i zaczął robić małe kółeczka wokół jej łechtaczki.

„No cóż” – pomyślała Monika – „do trzech razy sztuka, prawda?”