Więc przez całe życie zastanawiałam się, dlaczego nie mogę łatwo przyciągać mężczyzn i okazuje się, że sprzedaję na niewłaściwy rynek. Tuż obok była klientela, która zgodziłaby się z moją ofertą, dosłownie i w przenośni, ale ja ją zignorowałam. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie przeoczyłam jakichkolwiek śladów dziewcząt i kobiet przychodzących do mnie w szkole średniej, na studiach lub w pracy. Może… tak… teraz, kiedy o tym pomyślałam, było kilka osób, które były więcej niż tylko przyjazne. Wow, rewelacja!
Ja: Więc co się zmieniło po pierwszych tygodniach? Nie sądzę, żeby ktokolwiek się już tak zachowywał.
ONA: Z czasem zaczęli zdawać sobie sprawę, że nie jesteś zainteresowana.
Ja: A ty w tym wszystkim?
ONA: Ja też lubiłam cię od pierwszego dnia, ale nie sądziłam, że będę miała szansę w starciu z hordami. Znowu niepewność. Potem zobaczyłam, jak padają z drogi, jeden po drugim, i pomyślałam, że może zdobycie cię wymaga innego podejścia. Coś, co przyciągnie twoje zainteresowanie, sprawi, że będziesz w stanie uzależnić i wydostanie cię trochę z twojej skorupy.
Ja: Stąd tajne listy.
ONA: Tak. Lubię flirtować i nigdy wcześniej nie trafiłabym do dziewczyny w moim zespole, nie mówiąc już o kimś, kogo ledwo znałam i który był tak wspaniały i tak mądry jak ty. Więc wybrałam anonimowość. A jedyny sposób, w jaki mój list miałby jakikolwiek wpływ, to gdyby był szalony i niedorzeczny.
Ja: Ale nie mogłaś wiedzieć, że pierwsza się odważyłam.
ONA: Widziałam cię na boisku po tym, jak dostałaś mój list i byłaś kompletnie zagubiona, w przeciwieństwie do twojego zwykłego 150% skupienia. Wiedziałam, że trafiłam w nerwy, ale nie wiedziałam, czy przez to przeszłaś. Musiałam poczekać do następnego wyzwania, które musiało być super oczywiste (np. trening na siłowni bez stanika), żeby wiedzieć, czy Cię zaczepiłam, czy nie. A reszta, jak mówią, jest historią.
Ja: Fascynujące. Ale czekaj, to nie wyjaśnia jednego.
NI 😕
Ja: Po nocy w barze, kiedy zrobiłam trochę show z Oksaną, wielu z nich musiało zdać sobie sprawę, że nie jestem całkowicie hetero. Jednak od tamtej pory nikt do mnie nie podbijał i żeby było jasne, jestem pewna, że tym razem bym to zauważyła. W ostatnich tygodniach byłam na krawędzi każdej interakcji z graczami.
ONA: W pewnym sensie, może, zawetowałam to.
Ja: Ty co?
ONA: Powiedziałam im, że jestem poważnie zainteresowana tobą, a oni się wycofali. Kod braterski. Albo kod lesbijski, jakkolwiek chcesz to nazwać.
Ja: Bardzo zaborczo.
ONA: Słuchaj, mogłabym tolerować twoją drażliwość z Oksaną, ponieważ odważyłam się na to i od razu wiedziałam, dlaczego to robisz. Ale ktoś inny? Nie.
Ja: Czekaj, więc wszyscy o tym wiedzą?!
ONA: Niedokładnie. Tylko, że między nami jest „coś”…