Ja: dlaczego?
ONA: Więc to ty zadajesz dziś pytania?
Ja tak. Możesz odpowiedzieć lub nie, ale bardzo bym chciała, żebyś to zrobiła.
ONA: OK, zagramy w twoją grę, młoda. Zawahałam się, bo rozumiem, że cię spotkałam.
Ja: Naprawdę?
ONA: Zdecydowanie. Od początku wiedziałam, że jeśli coś z tego wyjdzie, to w końcu będę musiała ci powiedzieć, kim jestem, ale po prostu łatwiej jest być anonimowym.
Ja: Myślisz, że cię nie polubiłabym?
ONA: Częściowo jest to strach, ale także dużo więcej. Czuję się swobodnie, będąc niegrzecznym i nieprzewidywalnym, ukrywając się za czerwoną literą i ekranem telefonu, ale w prawdziwym życiu? Nie wiem, czy potrafię być tak intrygująca, czy pociągająca. Myślę, że wszyscy mamy swoje niepewności, prawda? Poza tym ostatnie kilka tygodni wydawało mi się tylko magią i obawiam się, że złamałoby to zaklęcie, gdybyśmy się spotkali. Boję się, że stracisz zainteresowanie, albo ja stracę zainteresowanie, a co, jeśli w ogóle nie zaskoczymy.
Ja: Ja też się boję. Musiałam odrzucić racjonalny mózg, kiedy zgodziłam się na randkę, ponieważ to bez sensu. Ale musimy to zrobić, prawda?
ONA: Tak.
Ja: Wiesz co, to mi to ułatwia.
ONA: Dlaczego?
Ja: Świadomość, że obie jesteśmy równie przerażone, oznacza, że obie jesteśmy zaangażowane i obojgu nam zależy. To musi być dobry znak.
ONA: Hmmm… to całkiem rozsądne. Ale jest też coś innego. Nie jestem pewien, czy mam rację.
Ja: Co?
ONA: Przepraszam, że to mówię, ale wciąż mam wątpliwości, myśląc, że nie możesz mnie lubić na podstawie kilku listów i nieprzyzwoitych wyzwań. Chodzi mi o to, że jesteś dziwakiem, że nawet je piszesz.
Ja: Tak ładnie zapytałaś, nie mogłam odmówić;)
ONA: Nie, serio, dlaczego w ogóle bierzesz udział w grze?
Ja: Mogłabym cię zapytać o to samo, dlaczego zaczęłaś grę?
ONA: Ponieważ cię lubiłam.
Ja: Wszyscy to wiemy;) Ale dlaczego niegrzeczni się odważają? Mogłaś mnie zaprosić czy coś.
ONA: W porządku, odpowiem na to, ale później będziesz musiała odpowiedzieć na moje pytanie. Zgoda?
Ja: Zgoda.
ONA: Po twojej pierwszej próbie do drużyny wszyscy rozmawiali o tobie w szatni. Proste dziewczyny były pod wrażeniem, a każda bi chciała cię mieć.
Ja: Naprawdę ?!
ONA: Jakbyś nie wiedziała!
Ja: Nie, nie wiedziałam. Naprawdę, naprawdę nie.
ONA: Daj spokój, przez pierwsze kilka tygodni, miałaś siedem lub osiem ofert, chcąc pomóc ci podczas treningu, dawać ci wskazówki, dostrzegać cię na siłowni, dotykać każdego centymetra ciebie, którego mogli dotknąć, bez niezręczności to. Nawet trener i Alex byli trochę zainteresowani.
Ja: nie miałam pojęcia. Myślałam, że wszyscy byli tak pomocni i gościnni.
ONA: Tak, dobrze dochodzić;) Jesteś jak lesbijska słodycz, zmieszana w jedno pieprzone seksowne ciało.
Ja: Hę?
ONA: O Boże, jesteś w tym straszna, prawda? Nie jesteś zbyt kobieca, niezbyt męska, słodka, miła i zabawna, ale też silna, zdecydowana i niezawodna. Wspaniały, z zabójczym ciałem i prostą głową. Poza tym nie jesteś graczem… cóż, nie poza piłką nożną. W świecie lesbijek jesteś uniwersalną kombinacją…