Kiedy pewnego dnia byłem na patrolu, próbowałem zdecydować, który konkretny poziom wykroczenia będzie najlepszy podczas polowania na przekraczających prędkość, których uwielbiałem łapać. Ściąganie przekraczających o 10-20 km/h prawie zawsze oznaczało stanie tam, pisanie mandatu i omijanie tych, którzy łamią prawo o 30-40 km/h. Trzeba było uzbroić się w cierpliwość i pozwolić odejść niektórym płotkom, jeśli chciało się nagrody.
Sporadyczne wykroczenia tu i ówdzie, takie jak przejechanie przez znak stopu lub zmiana pasa ruchu bez sygnalizacji, były odpowiednikiem złowienia bardzo małego okonia podczas wyprawy na pstrągi. Nie miałem nic przeciwko temu, żeby ich puścić, zwłaszcza, że sam byłem winny tych samych grzechów. Tego dnia zdecydowałem, że złapię ścigaczy na naszej krajówce. Zbyt wiele dzieciaków zginęło na tej drodze w wyścigach lub przez ludzi, którzy po prostu doszli do wniosku, że można bezpiecznie zignorować limit prędkości. Zdecydowałem, że 20-30 km/h więcej wystarczy, ale ostatecznie szukałem 40-50 km/h. To wymaga czasu i wymaga papierkowej roboty, więc muszą być tego warte.
Praca na wieczornej zmianie zawsze była moją ulubioną. Godzina szczytu była głównym czasem dla wydziału ruchu i zwykle następowały po niej ciche wieczory, ponieważ prawdziwi wariaci wychodzili z pracy dopiero po północy, kiedy skończyła się moja zmiana. Ten dzień nie był inny. Godzina szczytu przyniosła 3 przekraczających o 20-30 km/h, wielu przekroczyło 10-20, a jeden 35 km’h był bardzo satysfakcjonujący. Facet był dupkiem. Wypowiadał wszystkie groźby, zaprzeczył, że nawet przekraczał prędkość, niezależnie od radaru w i dał mi wiele przyjemności, bo mogłem skorzystać z maksymalnego wymiaru kary. Dał mi powód, żeby go trochę przycisnąć, więc zmiana była oficjalnie idealna w ocenie oddanego gliniarza.
Około 23:30 wygrzewałem się w blasku ostatniego przystanku na mojej zmianie, kiedy Ford Focus wystrzelił na zachód z prędkością około 130 km na godzinę. Spojrzałem na zegarek, przygotowując się. “Kurwa.” Moja zmiana miała skończyć się za pół godziny, a ten przystanek miał być przystankiem „odpoczynku” z około dwiema godzinami papierkowej roboty. Nie mogłem tego odpuścić, ale byłem wkurzony, że ten idiota musiał pojawić się tuż pod koniec mojej zmiany…
Focus chyba nie widział, jak wychodzę z mojego samochodu, bo wcale nie zwolnił. Włączyłem światła i wcisnąłem pedał gazu. Było ciemno, ale droga była prosta. Dogonienie zajęło mi kilka minut, ale kiedy to zrobiłem, zatrzymałem się za Focusem i włączyłem syrenę; uniwersalny sygnał, by spojrzeć za siebie i zobaczyć, jak policjant cię ściąga na bok. Focus nie uciekł, ale też się nie zatrzymał. Jego prędkość zwolniła do ograniczenia, ale nie zatrzymała się. Już miałem zameldować na centralę „stawiający opór”, gdy Focus zasygnalizował zwrot w prawo i zaczął zwalniać. Myślałem, że zjeżdża, ale zamiast tego zjechał na polną drogę i powoli zjeżdżał z krajówki.
Po mniej więcej kilometrze Focus zjechał na skraj polnej drogi i zatrzymał się. Poczułem potrzebę zachowania ostrożności, ale nie zgłosiłem tego. Gdyby ten idiota był dla mnie choćby minimalnie miły, mógłbym zachować możliwość wypuszczenia go, gdyby jego wymówka była choć w połowie interesująca lub pomysłowa.
Z ręką na broni skierowałem latarkę w stronę okna kierowcy i zbliżyłem się do drzwi po stronie kierowcy. Kierowca wyłączył silnik. Poczułem ulgę. To znaczyło, że nie miał zamiaru uciekać.
Gdy zbliżyłem się do okna od strony kierowcy, zaczęło opadać i po raz pierwszy spojrzałem na kierowcę. To wcale nie był „On”, ale trzydziestokilkuletnia rudowłosa milfa z przepraszającym wyrazem twarzy. Pozwoliłem, by trochę napięcia opuściło moje ciało, ponieważ bardzo niewielu policjantów zostało postrzelonych lub przejechanych przez ładne rude. Spojrzałem na tylne siedzenie. Było puste. Brak pasażera z przodu. Tylko kierowca, którego teraz widziałem, miał na sobie bardzo krótką spódniczkę i niski top, odsłaniający jasną białą skórę i obszerny dekolt, który natychmiast zwrócił moją uwagę. Taki kąt widzenia, jaki pozwolił mi spojrzeć prosto w jej bluzkę i podziwiać dwie bardzo okrągłe miseczki C. To był miły mały bonus na mój wieczór. Poświeciłem latarką w okno kierowcy i dookoła, żeby wyglądało, jakbym rozglądał się po pojeździe. Nie chciałam dać się przyłapać na gapieniu się na te idealne piersi.
– Proszę pani, czy wie pani, dlaczego została zatrzymana?
Zanim odpowiedziała, zauważyłem, że trochę tuszu do rzęs spływa lekko, jakby zaczęła płakać. Wspaniale. Nienawidzę tego.
Jednak spojrzała na mnie i uśmiechnęła się i jakby na wpół zaśmiała się między zdławionym głosikiem. Odniosłem wrażenie, że te łzy nie były przeznaczone dla mnie. Zwykle takie płakanie było zwykłą sztuczką, ale czułem, że może płakała, zanim ją zatrzymałem. Próbowała odpowiedzieć na moje pytanie…