To był dzień po ukończeniu studiów. Czerwcowe noce były już gorące. Krzysiek i Andrzej urządzili imprezę w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu. To była jedna z wielu imprez tej nocy. Cały studencki świat świętował zakończenie roku i początek wakacji. Tutaj spotkała się grupa przyjaciół i znajomych osób, które uczestniczyły w dodatkowych zajęciach teatralnych na uczelni.
Marysia Jankowska przyjechała z trzema butelkami swojego ulubionego piwa pszenicznego. Po zerwaniu z Łukaszem próbowała ograniczyć picie. Czuła, że studia się już kończą i powoli nudziło jej się ciągłe imprezowanie i nieodłączny kac.
Gdy zobaczyła, że przyszedł Damian Bobrowski i pił właśnie jakieś shoty z kolegami, od razu poprawił jej się humor. Damian zawsze grał na drugim planie w przedstawieniach teatralnych, ponieważ miał zbyt ostre rysy twarzy, żeby dostać główną rolę, ale mimo to był wiarygodnym i utalentowanym aktorem. Wyglądał trochę jak młody Bob Dylan, miał ciemne loki, które opadały na jego wąską, kościstą, gładko ogoloną twarz. Podchwycił spojrzenie Marysi i uśmiechnął się do niej z drugiego końca pokoju.
– Hej! Chodź, napij się z nami! – zawołał.
Damian od lat podkochiwał się w Marysi. Zawsze fajnie było być gdzieś w pobliżu niej. Była roześmiana, towarzyska z genialnym poczuciem humoru. Dobrze się z nią współpracowało, kiedy grali razem w sztuce. Do tego była bardzo seksowna. Miała duże, brązowe oczy, gęste, jasnobrązowe włosy, okrągły tyłek i duże cycki, które zawsze zdawały się podskakiwać, gdy szła. Nawet niewielkie blizny potrądzikowe na jej policzkach dodawały charakteru promiennej twarzy.
Nigdy jednak nie dał jej do zrozumienia, że mu się podoba. Jedynie raz na pierwszym roku całował się z nią po pijaku, ale pamiętał to jak przez mgłę. Nic z tego jednak nie wyszło, kilka dni później zaczęła się spotykać z Łukaszem. Zastanawiał się, czy ona w ogóle to pamiętała.
Cały wieczór spędzili razem. Rozmawiali, śmiali się i wspominali stare czasy. Siedzieli obok siebie na kanapie, jakby na imprezie nie było nikogo oprócz nich. Po prostu rozmawiali ze sobą. Nawet gdy wstała, żeby wyjąć z lodówki jedno ze swoich piw, natychmiast wróciła do niego. Przez cały wieczór prawie z nikim innym nie rozmawiali. Wypalili nawet sami skręta na balkonie. Po kilku godzinach ludzie zaczęli wychodzić.
– Może odprowadzisz mnie do domu? Chyba masz po drodze, nie? – zapytała Marysia. – Mieszkam dwie ulice stąd, ale trochę boję się sama wracać.
– Jasne. Z wielką przyjemnością – odpowiedział szczerze.
Powietrze wciąż było ciepłe. Marysia nawet nie zarzuciła swetra. Po drodze cały czas z zaangażowaniem rozmawiali.
– Tutaj mieszkam – powiedziała, zatrzymując się pod jednym z bloków. Spojrzała w okna swojego mieszkania, światła były zgaszone. – Moja współlokatorka śpi dzisiaj u swojego chłopaka.
– To na razie. Musimy się kiedyś jeszcze spotkać w te wakacje. Jak długo będziesz w mieście?
– Do sierpnia. Dobrej nocy!
Przytulili się na pożegnanie.
– Dobranoc, Marysiu. Do zobaczenia.
Gdy zamykała drzwi wejściowe, zmieniła zdanie. Damian cały czas stał i na nią patrzył.
– Może wejdziesz? – zapytała go.
– Jasne – odpowiedział bez zastanowienia. – Mógłbym wejść na chwilę.
Weszli do jej mieszkania i usiedli na kanapie. Zastanawiał się przez chwilę, czy rozpięła guzik swojej bluzki, czy usiadła jakoś inaczej i mu się po prostu wydawało.
– Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że wyglądasz jak Bob Dylan? – zapytała.
– Tak, kilka razy.
– Pamiętasz, że całowaliśmy się na pierwszym roku? – zapytała.
– Pamiętam.
Uświadomił sobie, że jego ręce drżą, gdy objął ją ramionami i przyciągnął do siebie. Spojrzał jej w oczy i powoli zbliżył do niej swoje usta. Chętnie odwzajemniła pocałunek, jedną ręką wśliznęła się w jego kręcone włosy, a drugą wokół jego pleców. Jego ręce badały krzywiznę jej talii, przeczesywały jej ułożone włosy. Oderwali się od siebie, żeby złapać oddech.
– Uwielbiam Boba Dylana – sapnęła Marysia.
Zachichotał. Pocałowała go ponownie, delikatnie przygryzając jego dolną wargę. Usiadła na nim okrakiem, przyciskając do niego swoje miękkie ciało. Ich dłonie poruszały się po całych ciałach, gdy ich biodra stykały się ze sobą i nagle poczuła, jak Damian sztywnieje między jej nogami.
– Czy mogę coś powiedzieć, zanim przejdziemy dalej? – zapytała Marysia, przerywając na chwilę pocałunek.
– Możesz powiedzieć, co chcesz – powiedział Damian.
– Dobra. Nie szukam teraz niczego poważnego. Właśnie zakończyłam niezbyt udany związek, a w sierpniu wyprowadzam się na drugi koniec Polski. Nie mogę być teraz w związku. Ale zawsze mi się podobałeś i żałowałam, że nie zeszliśmy się na pierwszym roku.
– Rozumiem – powiedział Damian. – Słuchaj, Marysiu, bardzo cię lubię. Jesteś niesamowitą osobą. Ale i tak nie sądzę, żeby nam się udało. Jesteśmy młodymi artystami, nasz związek nie miałby żadnych szans – przyznał szczerze.
– Dobra, to chodźmy do mojego pokoju.
Agresywnie pchnęła go na łóżko, ponownie siadając na nim okrakiem w tej samej pozycji, co na kanapie, po czym brutalnie rozpięła jego koszulę. Położył dłonie na jej udach, kiedy odsłaniała jego klatkę piersiową. Nadeszła jego kolej. Nerwowo sięgnął w górę i zaczął rozpinać jej bluzkę, dotykając palcami jej miękkich piersi.