Mariola puka do drzwi i słyszy niski głos: „wejdź”. Otwiera drzwi do jego gabinetu. Książki starannie wypełnione na półkach, w całości na jednej ścianie. Drugie okno było pokryte odblaskowym szkłem, dzięki czemu można było widzieć tylko z zewnątrz. Pośrodku stało biurko, na którym siedzi profesor Zawada z czerwonym długopisem wirującym w dłoni, podczas gdy drugą trzyma kartkę studenta. Unosi głowę znad biurka z rozbawionym wyrazem twarzy.

– Pani Ostrowicka, spodziewałem się pani dopiero jutro.

– Wiem, przepraszam – mówi Mariola, ociągając się przy drzwiach, – ale pracuję nad pisemnym projektem poza zajęciami i chcę poznać pańską opinię na jego temat.

Profesor Zawada odkłada pióro i papier i przechyla głowę na bok. – W końcu przychodzi po pomoc zamiast kłócić się o ocenę.

Mariola zwęża się i przewraca oczami. – To sposób, w jaki pan formułuje egzaminy. Są mylące. Może gdyby uczęszczał pan na zajęcia z gramatyki, uczniowie dostaliby lepsze oceny.

– A może, gdyby moi uczniowie zwrócili uwagę na odczyty, byliby w stanie odróżnić aktywność półkul mózgowych opartych na współpracy i rywalizacji.

– Okej, to był jedyny raz, kiedy zasnęłam, próbując uczyć się do pańskich zajęć, proszę przyznać, że przynajmniej próbowałam.

Profesor Zawada uśmiecha się i odchyla z powrotem na swoje krzesło, z rękami za głową i błyszczącymi oczami. – Więc co to za tajny projekt pisemny?

Mariola wchodzi do gabinetu i stawia torbę tuż obok swojego krzesła, siadając naprzeciwko profesora. – Jest to przegląd literatury na temat różnych mechanizmów radzenia sobie ze stresem akademickim, jakie stosują studenci. Skupia się na mechanizmach nieprzystosowawczych i sposobach odstraszania studentów od nich – sięga do torby i wyciąga teczkę. To zszyty stos papieru, na którym są zachowane akapity.

– Zobaczmy, czy udało ci się nauczyć czegoś na moich zajęciach z neurobiologii poznawczej – uśmiecha się, biorąc od niej teczkę. Wyciąga pióro i kładzie stopy na biurku, nie zważając na zszokowaną twarz Marioli.

– Będziesz po prostu kładł stopy na biurku, kiedy jesteś z uczniem? – pyta z obrzydzeniem Mariola.

– Moje biuro, moje zasady – odpowiada szybko profesor Zawada. Zaczyna krążyć i pisać na marginesach jej papieru. Kiedy redagował jej artykuł, nie mogła nie zauważyć, że jego biała koszula napina mu muskularną klatkę piersiową. Jego podwinięte rękawy uwydatniały mięsień ze sznurka owinięty wokół jego przedramion, z żyłami wijącymi się w dół. Zawsze przyznawała, że ​​profesor Zawada jest atrakcyjny, ale zawsze odrzucała tę na wpół rozwiniętą myśl. Podczas studiów licencjackich skupiała się na próbach dobrego radzenia sobie z profesorem, dowolnym profesorem, aby pomóc jej dostać się do szkoły wyższej. Profesor Zawada był jednym z nielicznych profesorów, którzy nawiązali bliskie stosunki z Mariolą, prowadząc ją przez ten proces.

– Mariola – profesor Zawada odkłada kartkę na biurko i wzdycha. – Znasz już podstawy tego artykułu, ale jest tam okropna ilość błędów ortograficznych i składniowych. Jest też dużo przeskakiwania między pomysłami. Czy przynajmniej sprawdziłaś go, zanim poprosiłaś o moją opinię?

Nie, bo myślałam, że będziesz zmęczony po nauczaniu trzech lekcji z rzędu i zamiast tego skrytykujesz moje argumenty, – myślała Mariola. – Miałam taką nadzieję, że przeoczysz to i zamiast tego upiekszysz treść.

– Nie rozumiem treści, jeśli mój mózg przez dwadzieścia minut wykonuje mentalny Tetris, próbując rozszyfrować jedno zdanie – mówi, odchylając się do tyłu i kołysząc na krześle.

Mariola krzyżuje ramiona na piersi i spogląda w dół na podłogę. – Czy mógłbyś obniżyć swoje standardy na jedną sekundę i proszę, pomóż mi napisać? – Mruczy pod nosem.

Profesor Zawada nagle zamiera. Cisza zapada w pokoju na kilka bolesnych sekund. Mariola podnosi wzrok i zauważa, że ​​profesor patrzy bezpośrednio na nią. Myślał, że jego ciało jest zwrócone w stronę półek z książkami, jego oczy były przesunięte w lewo. Jego orzechowe oczy były teraz wypełnione szmaragdowymi płomieniami.

– Obniżyć moje standardy? – Pyta głos tak cichy, że Mariola ledwo słyszy to. Powoli obraca się z powrotem, twarzą do Marioli po drugiej stronie biurka.

– Dążę do perfekcji i doskonałości – wstaje i pochyla się nad nią – i zachęcam moich uczniów, aby robili podobnie – prostuje się i zaczyna powoli chodzić wokół biurka, jak kot wokół swojej ofiary.

– Pani Ostrowicka, czy zna pani warunkowanie instrumentalne?

Mariola czuje, jak w jej gardle pojawia się gula i mrowienie w dolnej części żołądka. Przełyka mocno i radzi sobie tak płynnie, jak tylko może. – Jest to proces uczenia się wyszkolonego zachowania z wykorzystaniem nagród i kar.

– Dobrze – mruczy profesor Zawada. Opiera się o stół, opierając ramiona o jego ciało.- Starałem się, abyś była bardziej krytyczna wobec swojej pracy poprzez dokładne komentarze, nad którymi spędzam godziny, ale wydaje się, że masz selektywny wzrok, ponieważ w kółko popełniasz te same błędy – nachyla się do jej twarzy, aż czuje zapach jego wody kolońskiej.

– Biorąc pod uwagę liczbę zajęć, na które zapisałaś się u mnie, jestem rozczarowany brakiem postępów. Może powinniśmy zastosować prostsze procedury uczenia się.

Oddech Marioli uwiązł jej w gardle. Ledwo oddycha, a jej serce bije tak mocno i szybko, że boi się, że to słyszy.

– Czy powinnaś zostać ukarana za popełnianie podstawowych błędów i nagrodzona, kiedy w końcu nauczysz się lekcji?

W jej myślach przebiega setka myśli. Poprzez przypływ adrenaliny czuje, jak robi się coraz bardziej mokra, przyjemność spływa jej po kręgosłupie.

Profesor Zawada bierze pióro, którym oceniał. Kładzie ją na dole jej brody i powoli unosi, żeby patrzyła prosto na niego. – Pani Ostrowicka, zadałem ci pytanie – jego głos był hipnotyzujący, jak stopiony miód.

Jej twarz znajdowała się kilka centymetrów od jego twarzy. Widzi w jego oczach czysty głód i pożądanie. Jego ciepły oddech omiata jej twarz jak afrodyzjak. Jego obecność była odurzająca.

– Wiele nocy, które spędziłam na poprawianiu każdej edycji, było piekłem. Zasługuję na dobre wynagrodzenie za swój czas. Nie lubisz edycji? Zrób coś z tym.

Zła odpowiedź.

– Ty pieprzony bachorze! – Profesor Zawada warczy, chwytając Mariolę za włosy z tyłu głowy. Wolnym ramieniem popycha ją na ramiona, tak że klęczy. Ciągnie ją za włosy, sprawiając, że spojrzała na niego.

– Chciałem być hojny, ale wystawiasz na próbę moją cierpliwość! – Szybko odpina spodnie wolną ręką i odpina pasek. Jego kutas wyskoczył z majtek. Mariola nagle czuje w żołądku dziwne mieszanie. Był duży i miał prawie 5 cm średnicy. Otwiera usta, by zaprotestować, ale zanim zdążyła wydobyć z siebie sylabę, profesor Zawada wpycha jej twarz na swojego kutasa, dusząc ją tym. Głowa uderza w tył gardła, przez co się krztusi. Próbuje oderwać głowę, ale jego ręka spleciona z jej włosami uniemożliwiała to. Powoli i głęboko pieprzy jej usta, dając jej ledwo wystarczająco dużo czasu na oddech.

– Boże, twoje usta są niesamowite – syczy profesor Zawada, wpychając ją jeszcze głębiej na swojego penisa, gdy Mariola łapie powietrze tylko po to, by cofnąć się. – Widzisz, pani Ostrowicka, wszystko kręci się wokół nagrody i kary – poprawia jeden z jej wyprostowanych sutków, powodując, że wokół niego jęczy. – Dobrzy uczniowie czerpią przyjemność – bawi się nim, ciągnąc i tocząc między palcami. Jej żołądek stanął w płomieniach. Jej uda są śliskie od soków, gdy próbuje zacisnąć nogi. -Źli uczniowie są karceni – nagle szczypie ten sam sutek i mocno zaciska palce, aż krzyknie z bólu, a jego gruby członek uniemożliwia ucieczkę wielu dźwięków. – Ale uważam, że aby odnieść sukces jako student, czasami potrzebujesz trochę obu – zaczyna bawić się jej nadużywanymi sutkami, potwornie powoli obracając je między palcami.

Nerwy Marioli płoną. Ledwo potrafiła sformułować spójną myśl, gdy profesor gra na niej jak na instrumencie. Mocno ściska jej pierś, wywołując głęboki jęk z jej gardła. Czuje, jak jej orgazm zaczyna w niej bulgotać z każdą mijającą sekundą. Z jego kutasem w ustach i wykorzystywaniem jej sutków jest przeciążona sensorycznie. Zamyka oczy, próbując skoncentrować się na surowej przyjemności, która promieniowała z jej ciała falami.

O autorze