Karolina Eriksson miała najlepszy boks biurowy na całym piętrze w biurze. Nie miał okien ani wygodnej sofy ani ładnych roślin. Nie był duży i przestronny ani ładniej urządzony niż inne. Żaden z tych powodów nie świadczym o tym, że był najlepszy. Było tam najlepiej z powodu plotek. Tyłem jej kabiny była wspólna ściana, która sąsiadowała z pokojem socjalnym. Tuż pod biurkiem była kratka wlotu powietrza, a druga pasowała do niej po drugiej stronie. Ze swojego miejsca słyszała nawet najcichsze rozmowy przy minimalnym wysiłku.

Jako pierwsza usłyszała o ciążach, nowych romansach i nieudanych małżeństwach. Jako pierwsza usłyszała o śmierci syna współpracownika, Jacka, i wiedziała o swoim byłym szefie, Ryszardzie i romansie z recepcjonistką. Słyszała wszystkie plotki z biura z pierwszej ręki. Oczywiście Karolina nigdy nie zrobiła nic z tymi informacjami. Uważała się za dobrą chrześcijankę i nigdy nie rozpowszechniała plotek ani nie dzieliła się żadnymi plotkami, ale to sprawiło, że jej praca nad redagowaniem magazynu dla rozpowszechnianego w kraju magazynu informacyjnego była nieco bardziej interesująca.

Silne przekonania religijne Karoliny motywowały ją do służenia potrzebującym w jej społeczności. Prowadziła korepetycje dla molestowanych kobiet w schronisku, uczyła w szkółce niedzielnej pierwszoklasistów i regularnie przekazała datki na lokalne schronisko dla bezdomnych. Ale pomimo swoich przekonań i zaangażowania w służbę była bardzo samotną kobietą.

Matka i ojciec Karoliny urodzili się w Szwecji, a Karolina miała stereotypowy szwedzko-blond wygląd: długie, proste blond włosy o luksusowym, naturalnym połysku i jasnych, niebieskich oczach; miała niemal anielski wygląd. Jej idealnie proporcjonalna, wysoka i smukła sylwetka sprawiła, że ​​wyróżniała się w tłumie. Miała rzadką i niezwykłą urodę. Mimo wszystkich swoich naturalnych uroków Karolina wciąż miała problemy z utrzymaniem przy sobie chłopaków.

„Nie chcesz uprawiać seksu, Karolino!” Wciąż słyszała zimne, krytyczne słowa Stefana, gdy zerwał ich dwumiesięczny związek. „Mówisz, że chcesz, ale nie chcesz. Masz poważne problemy”. Tej nocy zatrzasnął drzwi jej kamienicy i nigdy więcej do niej nie dzwonił ani nie wysyłał SMS-ów. Pomimo wielokrotnego wyjaśniania jej stanu, myślał, że jej problem jest czysto psychologiczny.

Nie było w tym nic psychologicznego. Karolina cierpiała na wulwodynię; przewlekły stan, który powoduje, że współżycie jest bolesne dla kobiet. Dla Karoliny oznaczało to, że nie lubiła seksu z powodu bólu, którego doświadczała za każdym razem, gdy mężczyzna próbował dostać się do jej pochwy. Bez względu na to, jak bardzo starała się poradzić sobie z dyskomfortem lub jaką pozycję starała się wykorzystać podczas stosunku, nie mogła uniknąć rozdzierającego bólu towarzyszącego penetracji. W rezultacie jej stan bardzo utrudnił osiągnięcie jakiegokolwiek orgazmu, nawet łechtaczki. Większość nie wyobrażałaby sobie życia bez zdolności do orgazmu regularnie, a nawet częściowo, ale takie było życie Karoliny. Jej orgazmy miały swoją cenę: intensywny, palący ból pochwy…

Karolina prawidłowo przypisała jej trudność w utrzymywaniu długoterminowych związków ze swoim stanem. Niezwykle trudno jest znaleźć mężczyznę, który nie chciałby uprawiać seksu. W wieku dwudziestu ośmiu lat Karolina miała w sumie czterech kochanków, wszystkich mężczyzn, których kochała i którzy nie mogli znieść związku bez seksu, nawet z taką pięknością jak Karo.

Pewnego szczególnie frustrującego poniedziałkowego poranka w pracy Karolina siedziała przy biurku przygnębiona weekendem z czekoladą i romantycznymi filmami, słuchając Bartka Zawadzkiego i innego pracownika, którego głosu nie mogła łatwo rozpoznać, rozmawiających w pokoju socjalnym.

“…co się wtedy zdarzyło?” Bartek zadawał pytania drugiemu mężczyźnie.

„Powiedziała, że ​​jestem obrzydliwy, że ​​jestem zboczeńcem”, odpowiedział cicho.

„Zboczeniec. Człowieku, to szorstkie.” Głos Bartka stał się jeszcze cichszy, co utrudniało Karolinie usłyszenie. „Tylko dlatego, że chciałeś spróbować czegoś nowego?”

„Trudno jest znaleźć taką kobietę…” Głos mężczyzny zawiesił się.

„Dzień dobry, panowie”. Przełożona Karoliny, Laura właśnie weszła do pokoju socjalnego.

„Cześć Laura. Jak minął ci weekend?” Bartek i nieznany mężczyzna przerwał rozmowę w połowie rozmowy i odwzajemnił uprzejmości z Laurą.

Karolina bardzo chciała usłyszeć resztę rozmowy i uważnie nasłuchiwała, jak Laura wychodzi z pokoju.

Rozmowa została wznowiona, gdy obaj mężczyźni zostali sami.

„… ciężko jest znaleźć kobietę … jaką?” Bartek zachęcał.

„… która lubi anal. Myślałbyś, że do tego stopnia, że ​​więcej kobiet w to by się zaangażowało, wiesz?”

„Tak, cóż, nie wiem. Nigdy nie miałem dziewczyny, która byłaby chętna na anal, nie dlatego, że nie jestem tym zainteresowany, po prostu nie poruszam tego tematu.” podzielił się wyznaniem Bartek. „Chyba musisz po prostu spotkać właściwą kobietę. Dlaczego w ogóle jest dla ciebie tak ważny? Co jest złego w zwykłym seksie? Zapytał Bartek.

„To tylko preferencja. Uwielbiam to uczucie. Jest ciaśniejsze, cieplejsze, bardziej seksowne dla mnie. Cholera. Jest późno, muszę wracać do pracy.”

Karolina była zaniepokojona tym, co usłyszała, częściowo z powodu jej poglądów na temat sodomii, ale także dlatego, że nie wiedziała, kim jest ten drugi mężczyzna w pokoju socjalnym. Opuściła swoją kabinę i przeszła szybko za róg, żeby zobaczyć, czy może rzucić okiem na mężczyznę, który rozmawiał z Bartkiem.

Było za późno. Oboje zniknęli w morzu kabin po drugiej stronie. Spojrzała na zegar, który pokazywał dziesiątą trzydzieści…