Rozległo się pukanie, a potem zadzwonił dzwonek do drzwi. Mój mąż ostrzegł mnie, że przyjdzie hydraulik, aby przepchać jakieś rury czy coś w tym stylu. Uznałam, że to musi być on. Posprzątałam trochę i z pewnością siebie otworzyłam drzwi, wiedząc, że dom nadawał się do pokazania gościom. Nie wiedziałam jednak, jak otwarcie tych drzwi zmieni moje życie. Moje słodkie, przyziemne życie. Miałam kochającego męża, dorosłe dzieci odnoszące sukcesy, pracę, którą lubiłam, za niedługo miałam przejść na emeryturę. I ponadprzeciętne życie seksualne dla osób w naszym wieku.
Spojrzałam na mężczyznę stojącego przede mną, ze skrzynką z narzędziami w dłoni, lekko zmieszanego i zdezorientowanego. To nie był hydraulik. To był Alojzy. OK, miał skrzynkę z narzędziami, ale z twarzy zdecydowanie bardziej przypominał mojego byłego chłopaka niż hydraulika. Stałam i gapiłam się na niego. On uśmiechał się do mnie. A ja się stałam i się gapiłam.
– Cześć, Kazimiero – powiedział w końcu. Prawie się przewróciłam.
Tak, był starszy. Dużo starszy. Ale to był Alojzy. To też był jego głos. Co miałam zrobić? Zaprosić go i porozmawiać o toaletach? Musiałam nadrobić zaległości, zanim mogłam omówić z tym mężczyzną wycieki i inne problemy hydrauliczne. Wyszłam na ganek.
– Alojzy, co Ty tu robisz?
– Kaziu, Twój mąż poprosił mnie, żebym przyszedł i naprawił kilka rzeczy. Najwyraźniej to nie jego broszka. Zadzwonił do mnie. Zastanawiam się, skąd miał mój numer.
– Alojzy, co Ty tu robisz?
– Cóż, czekam, aby dowiedzieć się dokładnie, co wymaga naprawy.
– Alojzy, co Ty tu robisz?
– Cholera. Patrzę na moją byłą dziewczynę, która nigdy nie powinna była uciekać, a którą powinienem był już dawno odszukać. Ale życie płynie i zanim się zorientujesz, masz sześćdziesiąt lat i zastanawiasz się, dokąd to wszystko doszło i dlaczego pozwoliłeś wymknąć się najważniejszym częściom.
– Aluś.
– Co?
– Świetnie wyglądasz.
– Dzięki, ty też.
– Tak, ale spóźniłeś się. Wiesz o tym, prawda?
– Na co się spóźniłem? Żeby spędzić trochę czasu z kimś, kogo kiedyś kochałem i nadal kocham? Nie ma w tym nic złego.
– Cóż, może być. Może to powodować problemy. Nie szukam kłopotów.
– Czasami kłopoty są zabawne, ekscytujące, pełne przygód. Powinnaś mieć otwarty umysł.
Rozgryzł mnie. Pamiętam zabawę, emocje i przygody. Nieznane, spontaniczne. Ale bardziej, bycie niegrzecznym. Ukrywanie się. Bycie podnieconym. Żywym. Boże, będą kłopoty.
– Aluś, czas na zabawę i emocje już dawno minął.
– Ale nie tęsknisz za tym? Czy lubisz żyć nudnym życiem, gdy można je tak łatwo przyprawić?
– Spieprzyć, chciałeś powiedzieć. W tym zawsze byłeś świetny.
– Tak, byłem, prawda? Cóż, nic więcej już nie zepsuję. Ale będę tu, w okolicy, jeśli coś się popsuje beze mnie.
– Wszystko może się naprawić i popsuć tylko dlatego, że tu jesteś.
– Przy Tobie nic się nie zepsuje.
– Może lepiej wejdź do środka.
W środku Alojzy odłożył skrzynkę z narzędziami, podszedł do mnie, objął mnie ramionami, pochylił się i pocałował. Pozwoliłam mu. Tak długo nie całowałam innego mężczyzny i, jak to ujął, było to ekscytujące i pełne przygód. Ale oznaczało to też kłopoty, a ja nie chciałam kłopotów. Musiałam pomyśleć.
– Aluś, zrób, co masz zrobić, a potem porozmawiamy. Potrzebuję trochę czasu. Na blacie kuchennym jest lista.
Alojzy wziął się do pracy.
Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, ale poszłam do sypialni, zdjęłam bluzkę i stanik i włożyłam starą bawełnianą bluzkę, bez stanika. Zdjęłam spodnie i majtki i założyłam luźne szorty. Usiadłam na kanapie i wyjrzałam przez okno. Byłam tak podniecona i zdezorientowana porannymi wydarzeniami, że nie wiedziałam, co robić. Gdyby ktoś powiedział: „Zgadnij, co się dziś stanie?” Nigdy bym tego nie zgadła. A to, co chciałam zrobić, różniło się od tego, co powinnam zrobić.
Słyszałam, jak Alojzy pracuje, stęka, czasem przeklina. To mnie jeszcze bardziej podnieciło. Co miałam zrobić? Siedziałam półtorej godziny, zanim Alojzy skończył pracę, przyszedł i usiadł obok mnie.
– Znam to spojrzenie – powiedział, przyglądając się mi.
– Zawsze lubiłeś widzieć moje sutki – wypaliłam bez zastanowienia.
Alojzy wziął to za zaproszenie. Bo to chyba było zaproszenie, prawda? Wyciągnął rękę i przesunął palcami po moim sutku przez bluzkę. Dostałam to, co chciałam. Zrobił to samo z drugim. Uszczypnął go lekko przez bawełnę. To wszystko było takie znajome. Pochylił się i pocałował mnie. Tym razem oddałam mu pocałunek. Odpiął moją bluzkę, masował dłonią moje ciało, gdy całował mnie mocniej i dłużej. Jego ręka zsunęła się na moje udo, a ja rozłożyłam nogi, zachęcając go, by włożył rękę pomiędzy nie. Przesunął palcami pod moimi spodenkami, aż znalazł moją mokrą cipkę. Rozprowadził wydzielinę wokół moich warg sromowych i łechtaczki, powodując, że zaczęłam jęczeć. Położyłam rękę na jego spodniach, a on od razu jęknął.
– Może przeniesiemy się na łóżko? – zapytał.
– Nie, kanapa wystarczy, to wszystko – odpowiedziałam szybko. – Ściągnij spodnie.
Odsłonił swojego dużego, twardego penisa. Kiedy jego palce wróciły do mojej cipki, złapałam go i pogłaskałam najlepiej, jak potrafiłam. Jego palce wsuwały się i wysuwały ze mnie, dwa lub trzy na raz, czyniąc mnie coraz bardziej mokrą, a kiedy pochylił głowę i wciągnął mój sutek do ust, nie mogłam tego dłużej znieść.