–  Nie możesz zrobić nic, co by mnie obrzydziło –  mówię. –  Próbuję tylko poukładać kilka rzeczy w mojej głowie… – Cholera, nowa retrospekcja. Kiedy wyszedłem spod prysznica. Coś jeszcze wyglądało inaczej, ale byłem zbyt napalony, by to zbadać. –  Chcę tylko coś sprawdzić. Zaraz wracam.  

–  Nie, nie odchodź. Po prostu wróćmy tam, gdzie skończyliśmy.  

–  Będę za sekundkę. – Pędzę do łazienki, w pełni gotowy udowodnić, że jestem szalony, i wracam, by ujeżdżać ten tyłek aż do świtu. Wyobraź sobie moje rozczarowanie, gdy odkrywam, że jestem zdrowy na umyśle. Brakuje mojej elektrycznej maszynki do golenia. Brakuje też metalowego kubka na szczoteczkę do zębów. I mojej szczoteczki do zębów. Karina jest na skraju łez, gdy wracam do sypialni. Odwracam wzrok szczenięcego psa, by zachować stanowczość.

–  Karina, musisz mi powiedzieć, gdzie są moje rzeczy. I dlaczego przewód mojej lampki z ciebie wystaje? Bez wymówek, proszę. Tylko prawdę.

Unosi brwi w geście zniewagi, ale podobnie jak w przypadku wstrzymania oddechu, nie może utrzymywać tego spojrzenia w nieskończoność. Karina rozpada się na milion kawałków w moich ramionach.

–  To nie tylko przewód. To cała lampa –  szlocha.

–  Co?

–  To rodzaj kleptomanii. Jeśli widzę coś, co mogę ukryć w mojej… w kieszeni natury, nie mogę się powstrzymać. Od lat uchodzi mi to na sucho. Ale naprawdę myślałam, że dzisiaj uda mi się nad tym zapanować. Naprawdę chciałam, żebyś chciał mnie znowu zobaczyć.

Chociaż zapaliła mi się niejedna czerwona lampka, nadal byłem podekscytowany, że taka laska chce się ze mną umówić na kolejną randkę.

–  Świetnie się z tobą bawiłem i nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy to powtórzyli. Ale nadal nie jesteś ze mną szczerą. Nie możesz mieć mojej lampy, butelki wina i dezodorantu w swojej cipce. To po prostu…  

–  Jest tam wszystko, czego brakuje. Użyłam twoich ubrań i ręczników, aby wyścielić moje łono i wygładzić krawędzie, kiedy stało się jasne, że przesadziłam. Miałam nadzieję, że będziesz mnie ruchać od tyłu tak długo, że w końcu upadniesz na łóżko i zaśniesz. Może wtedy udałoby mi się zebrać siły, by odłożyć wszystkie twoje rzeczy na miejsce, może z wyjątkiem szczoteczki do zębów. Kupię ci nową.

–  Więc mówisz, że jeśli pociągnę za to…–  Ściskam wtyczkę na końcu przewodu mojej lampy wystającą z cipki. Najmniejsze pociągnięcie sprawia, że jej cipka się kurczy, więc czekam na jej potwierdzenie.

Wygląda na zaniepokojoną, ale potwierdza pomysł skinieniem głowy po tym, jak wspina się na łóżko i opiera stopy o słupki jak strzemiona fotela zabiegowego. Jestem już zdumiony, że znalazłem tam cały dwumetrowy kabel. Wyobraź sobie mój szok, gdy czuję silny opór na moje pociągnięcie. Zdaję sobie sprawę, że ona naprawdę ma w swoim łonie moją lampkę biurkową.

–  Wszystko w porządku? –  pytam Karinę. Jęczy przez zaciśnięte zęby.

–  Tak. Moja szyjka macicy rozszerzy się, jeśli pociągniesz wystarczająco mocno. To dla mnie intensywne, ale nie przestawaj. Chcę ci oddać twoje rzeczy i nie ma innego sposobu.

Ciągnięcie za przewód zasilający było jak walka z psem o zabawkę. Karina ściskała własne piersi w ramach rozluźnienia. Oboje sapiemy i wpatrujemy się bez tchu w jej cipkę, gdy biały spodek wyskakuje z jej szyjki macicy. Jestem w szoku, ale muszę to zobaczyć. Jęki zaczynają się ponownie o oktawę wyżej, gdy zmuszam sztywny klosz do przejścia przez wypaczony otwór jej macicy. Po 10 minutach porodu Karina rodzi zdrową lampę. Nagle cieszę się, że wybrałem plastikową żarówkę LED. Nie mogę powiedzieć, że podjąłem tę decyzję w oparciu o prawdopodobieństwo roztrzaskania się w kobiecym brzuchu.

–  Wszystko, co mogę teraz powiedzieć, to to, że przepraszam, że ci nie uwierzyłem.

Karina uśmiechnęła się po raz pierwszy od dramatycznego ujawnienia kleptomanii.

–  W pełni ci wybaczam. Moja prośba jest większa, ale… Myślisz, że byłbyś w stanie wybaczyć mi zabranie  wszystkich twoich rzeczy? Nie musi to być od razu.

–  Wisisz mi za ten wybryk bardzo wiele randek. – Zabrzmiało to tak, jakbym trzymał ją jako zakładnika, więc dodałem: –  Jeśli masz na to ochotę.

–  Jestem gotowa na wiele rzeczy, gdy tylko stracę na wadze.

–  Tak? Jak to zrobimy teraz, gdy nie mam się za co pociągnąć?.

Wzruszając przepraszająco ramionami, Karina mówi mi, żebym włożył głęboko ręce. To prosta instrukcja, która zajmuje mojemu mózgowi kilka sekund. Chciałbym móc wyłączyć moją erekcję, ale jest twarda jak skała. W mgnieniu oka jestem w niej po łokcie, nosząc jej szyjkę macicy jak zegarek na rękę i grzebiąc w jej macicy. Jest tam pełno okrągłych, miękkich i spiczastych rzeczy. Zaczynam od najłatwiejszej rzeczy do złapania: nogawki dżinsów. Wychodzą gładko jak lampa, ale z nie mniejszym jękiem. Moja dłoń wchodzi i wychodzi z jej ciasnego kanału rodnego tak wiele razy, że muszę zmienić ręce, gdy zaczynają drętwieć.

Do wielkiego stosu moich oślizgłych rzeczy (prawdopodobnie wyrzucę tę szczoteczkę do zębów i książkę w miękkiej oprawie, w zależności od tego, jak wyschnie), mogę w końcu wyjąć sztućce z restauracji i dużą butelkę wina, którą musiałem wyciągnąć dwiema rękami. Otworzymy ją później. Po szybkim umyciu rąk kładę się z Kariną, trzymając ją mocno, podczas gdy ona otrząsa się z drżenia po tym intensywnym doświadczeniu. Najwyraźniej łatwiej jest włożyć niż wyciągnąć.

–  Daj mi znać, w czym mogę pomóc –  mówię cicho. –  Mogę schować przed tobą każdą rzecz, którą posiadam, jeśli będzie ci łatwiej. Potrzymam cię za rękę w sklepie spożywczym. Albo, do cholery, jeśli nie chcesz przestać, mogę po prostu trzymać cię z dala od sytuacji, które mogłyby wpędzić cię w kłopoty.

–  Na przykład jak? –  Znów uśmiecha się tym uzależniającym uśmiechem.

–  Myślę, że następnym razem zamówimy na wynos.

Karina przytula się do mnie i czuję, jak jej piersi przylegają do mojej klatki piersiowej. Mój kutas przejmuje kontrolę nad strunami głosowymi.

–  Teraz wyraźnie pamiętam, jak mówiłeś coś o kontynuowaniu tego, na czym skończyliśmy. Czy to nadal jest w planach, czy chcesz się wyluzować? –  Karina zachichotała.

–  Powiedziałaś, że chcesz, abym pieprzył twój tyłek, aż padniesz z wyczerpania na łóżko. Czy to nadal jest w planach?

– Absolutnie – odpowiedziała.

Znów wylądowałem między jej nogami. I tak bawiliśmy się do samego rana.

O autorze