Niespodziewany dzwonek do drzwi sprawił, że zerknąłem w tamtym kierunku. Kogo u licha niesie tym razem? Wstałem z kanapy przed telewizorem i udałem się w kierunku wejścia do mieszkania. Żona wyszła chwilę wcześniej, dlatego nie miałem pojęcia, komu ubzdurało się przyjść. Tym bardziej, że nie umówiłem się z żadnym ze swoich kumpli. A nawet jeśli, nigdy nie robiłem tego w domu. Zawsze spotykaliśmy się na mieście, aby mieć większą swobodę. Bo jednak kobieta w domu, choćby za ścianą, ograniczała nasze tematy.

                Pociągnąłem za klamkę i otworzyłem drzwi prowadzące na klatkę schodową. W progu napotkałem Sarę, najlepszą przyjaciółkę żony. Zaskoczenie musiało odmalować się na mojej twarzy, bo kobieta uśmiechnęła się lekko. One zawsze informowały się o wszystkim. Dlaczego zatem tu przyszła, skoro na pewno wiedziała, że żona wyszła.

                ‒ Artur, cześć ‒ powiedziała.

                ‒ Magda wyszła ‒ odparłem, zdziwiony, że ona o tym nie wiedziała. Przez myśl przemknęło mi, że zrobiła to umyślnie.

                ‒ Och ‒ mruknęła, marszcząc przy tym brwi. Jej reakcja nie przekonała mnie zbytnio. ‒ Dawno?

                ‒ Jakiś czas temu‒ przyznałem. Nie za bardzo wiedziałem o której. Oglądałem mecz w telewizji i nawet nie zwróciłem na to uwagi.

                ‒ Nie wiesz, czy długo jej nie będzie?

                ‒ Nie mam pojęcia ‒ odparłem zgodnie z prawdą. Magda z pewnością poinformowała mnie o tym, dokąd poszła, ale ja nie zapamiętałem tego, co powiedziała. Szczerze mówiąc, to chyba nawet nie usłyszałem.‒Chcesz na nią zaczekać?

                Zadałem to pytanie z czystej uprzejmości, bo wiedziałem, że mieszka na drugim końcu miasta. Nie bardzo chciałem, aby została, bo szczerze mówiąc, nie przepadałem za nią. Ale ona postanowiła przyjąć zaproszenie, bo bezceremonialnie weszła do środka. Nie skomentowałem tego, jedynie zamknąłem drzwi i podążyłem za nią do salonu.

                ‒ Masz na coś ochotę? ‒ zapytałem z grzeczności. Miałem świadomość tego, że Sara doniesie na mnie żonie, dlatego wolałem być uprzejmy. Nie miałem ochoty na jakąś durną awanturę z powodu obcej kobiety.

                Posłała mi powłóczyste spojrzenie, zanim odpowiedziała.

                ‒ Owszem. Masz coś zimnego?‒ spytała, zwilżając koniuszkiem języka swoje pełne wargi.

                ‒Sprawdzę w lodówce ‒ mruknąłem.

                Zawróciłem z salonu i skierowałem się do kuchni. Zajrzałem do lodówki, by wyjąć z niej zimny napój, którym następnie napełniłem dwie szklanki. Z nimi w rękach wróciłem do salonu, gdzie Sara siedziała już na kanapie z nogą założoną na nogę.

                Nieprzyzwoicie krótka spódniczka, którą miała na sobie, podwinęła się do połowy uda. Mój wzrok na ułamek sekundy uciekł w kierunku złączenia jej ud. Podałem jej napój, po czym sam zająłem miejsce na drugim końcu kanapy. Dopóki Magda nie wróci musiałem dotrzymywać jej towarzystwa, nie mogłem przecież zostawić kobiety samej w naszym mieszkaniu.

                Sara przysunęła się nieznacznie w moją stronę. Spojrzałem na nią.

                ‒ Co u ciebie? ‒ zagadnęła. ‒ Wszystko w porządku?

                ‒ Tak ‒ odparłem zdawkowo. ‒ A u ciebie?

                ‒ Też ‒ przyznała, po raz kolejny przybliżając się jeszcze bardziej. ‒ Magda wspominała, że zacząłeś chodzić na siłownie.

                Wzruszyłem niedbale ramionami.

                ‒ Raz w tygodniu ‒ powiedziałem. ‒Żeby się nie zapuścić.

                Uśmiechnęła się lekko. Dopiero teraz zauważyłem, jak sunie spojrzeniem po moich mięśniach.

                ‒ Treningi dobrze ci idą ‒ pochwaliła mnie. ‒ Masz duże bicepsy.

                Uniosłem wysoko brwi, słysząc jej słowa. Zachowywała się jakoś dziwnie.

                ‒ Dzięki ‒ mruknąłem.

                Pociągnąłem kolejny łyk, aby uniknąć z nią kontaktu wzrokowego.

                ‒ Mogę…? ‒ spytała.

                ‒ Co? ‒ zapytałem, nie bardzo rozumiejąc, co miała na myśli.

                Sara nie odpowiedziała, zamiast tego przysunęła się i dotknęła dłonią mojego bicepsa. Odruchowo spiąłem się, kiedy poczułem na swojej skórze dotyk jej palców. Przyjaźniła się z moją żoną, może to był jakiś głupi test z ich strony? Na wszelki wypadek wolałem pozostać ostrożny.

                Drgnąłem, kiedy położyła dłoń na moim kolanie. O mało się nie oplułem i z trudem udało mi się przełknąć to, co miałem w ustach.

                ‒ Co ty robisz? ‒ zapytałem ją prosto z mostu.

                Zatrzepotała rzęsami i zerknęła na mnie spod nich. Wypięła pierś do przodu, a ja, że byłem tylko facetem, spojrzałem na jej jędrny biust. Zacisnąłem zęby, czując, jak w spodniach zaczyna mi rosnąć namiot. Poprawiłem się na sofie.

                ‒ Wiesz, że zawsze zazdrościłam Magdzie? ‒ kontynuowała, w ogóle nie zważając na moją reakcję.

                ‒ Czego?

                ‒ Że ma takiego wspaniałego faceta ‒ powiedziała.

                Prychnąłem pod nosem. Dobre sobie. Omal nie podskoczyłem, kiedy przesunęła dłoń wzdłuż mojego uda.

                ‒ Nic ‒ wymruczała wprost do mojego ucha.

                Z trudem przełknąłem ślinę. Powinienem odepchnąć ją od siebie, doskonale o tym wiedziałem.

                ‒ Przestań ‒ warknąłem, spychając jej rękę ze swojego krocza.

                ‒ Myślałam, że ci się podobam ‒ powiedziała cicho.

                Potrząsnąłem głową. Fakt, była z niej zajebista dupa. Sara zawsze o siebie dbała, miała ładnie zrobiony makijaż i nosiła dopasowane ubrania, które podkreślały jej kobiecą sylwetkę. Nie miała męża, ani dzieci, całe swoje pieniądze inwestowała w siebie. 

                ‒ Jesteś ładna, ale nic więcej.

                Sara zrobiła urażoną minę.

                ‒ Nic więcej? ‒ powtórzyła po mnie. Jej dłoń po raz kolejny znalazła się na moim udzie, dociskając przy tym piersi do mojego ramienia.

                Zesztywniałem.

                ‒ Magda może w każdej chwili wrócić ‒ powiedziałem, napiętym głosem.

                Jej bliskość działa na mnie, jak na każdego faceta. Mój fiut stał dumnie w spodniach, a zdradzieckie spojrzenie uciekało w kierunku wypiętych ku mojej twarzy cycków. Coraz trudniej było mi skupić się na tym, żeby utrzymać ją z daleka od siebie.

                ‒ Obiecuję być bardzo dyskretna ‒ wymruczała.

                Uniosła dłoń i opuszkiem palca dotknęła mojej twarzy. Przesunęła nim wzdłuż linii żuchwy, musnęła dolną wargę i zaczęła schodzić po szyi aż do umięśnionych ramion. Tym razem nie zareagowałem, przyglądając się jej poczynaniom z rosnącym zaciekawieniem. I podnieceniem. Zastanawiałem się, jak daleko jest w stanie się posunąć.

                Jeśli to był zwykły test, a ja nie będę reagować, to ona przestanie. Z kolei natomiast , jeśli naprawdę usiłowała mnie uwieść, to…

                Zassałem głęboko powietrze, kiedy zacisnęła dłoń na moim kroczu.

                ‒ Saro, cholera ‒ mruknąłem, gdy poprzez materiał spodni zaczęła pocierać mojego sztywnego kutasa.

                ‒ Wiedziałam, że ci się podobam ‒ wyszeptała. ‒ Czuję, jak zrobił się dla mnie twardy.

                Spojrzałem jej w twarz, szukając jakiegokolwiek znaku.

                ‒ A co, jeśli Magda się dowie? ‒ zaryzykowałem pytanie. Jeśli tylko mnie sprawdzała, to właśnie wpadłem.

                Sara uśmiechnęła się zwycięsko.

                ‒ Nie dowie się ‒ zapewniła mnie. ‒ Wysłałam ją do galerii handlowej po drugiej stronie miasta. Zejdzie jej się co najmniej ze dwie godziny.

                Z początku się zawahałem. Uniosłem dłoń i delikatnie dotknąłem jej ramienia. Sara przekręciła się nieznacznie i moja ręka dotknęła jej piersi. Nie zdołałem się powtrzymać i ująłem ją w swoją dłoń. Była spora i jędrna, Sara rozchyliła nieznacznie wargi. Jej oddech przyspieszył.

                Przybliżyła do mnie swoją twarz. Wyczekiwałem jej następnego ruchu, aż w końcu musnęła wargami moje usta.

                ‒ Pierdolę to ‒ mruknąłem pod nosem.

                Chwyciłem ją za kark i pocałowałem. Sara jęknęła prosto w moje usta, przylegając do mnie całym swoim ciałem. Zaczęła mocniej uciskać mojego kutasa. Dotknąłem dłońmi jej pleców i zacząłem sunąć w górę i w dół, badając.

                Zanim się zorientowałem, popchnęła mnie nieznacznie, aż oparłem się plecami o sofę. Przerzuciła nogę ponad moimi biodrami i usiadła mi na kolanach. Odruchowo złapałem ją za tyłek.

O autorze