‒ Za to bardzo urocza ‒ dodał, odgarniając mi kosmyk włosów z czoła.

                Serce zabiło mi mocniej w piersi.

                ‒ Dziękuję za odwiezienie mnie do domu. A także za podwójne uratowanie przed upadkiem ‒ powiedziałam.

                ‒ Do usług, Paulino‒ odparł, zsuwając wzrok na moje wargi.

                Musiałam się wycofać. Natychmiast. Mikołaj był przyjacielem mojego brata zarówno jak i moim. Bałam się, że głupim pocałunkiem mogłabym to wszystko zepsuć.

                ‒ Dobranoc ‒ powiedziałam cicho.

                Jego czekoladowe spojrzenie pociemniało. Mikołaj nie odpowiedział, a jedynie pochylił głowę i musnął wargami moje usta. Wstrzymałam oddech, zamierając w jego ramionach na kilka sekund. Po chwili odzyskałam panowanie nad sobą i zamiast go odepchnąć, chwyciłam Mikołaja za płaszcz i przyciągnęłam do siebie, odpowiadając na niespodziewany pocałunek.

                Nasze usta złączyły się ze sobą, a w moim ciele wybuchł żar. Rozchyliłam wargi, pozwalając, aby język wślizgnął się do środka. Nie spodziewałam się poczuć czegoś takiego. Cały świat dookoła przestał się liczyć. I choć nasz pocałunek trwał zaledwie kilka minut, to obudził we mnie pożądanie tak silne, którego nie potrafiłam zdusić. Nagle stałam się świadoma każdej komórki w swoim ciele.

                Mikołaj przerwał pocałunek, odsuwając się nieznacznie. Stłumiłam jęk rozczarowania i spojrzałam mu w twarz. Przez kilka sekund żadne z nas nie powiedziało ani słowa. Nie musiało. Widziałam w jego czekoladowych oczach ogień, który płonął również we mnie. Jego usta były spierzchnięte od pocałunku. Oboje oddychaliśmy ciężko.

                ‒ Paulino ‒ zaczął. Podrapał się po głowie, przybierając skruszoną minę. Poczułam się, jakby ktoś zdzielił mnie pięścią w brzuch. On tego żałował! ‒Poniosło mnie, przepraszam. Nie powinienem.

                Zabrakło mi słów. Nie wiedziałam, co zrobić. Ja wcale nie żałowałam! Czy on tego nie widział? Musiałam wyglądać na zszokowaną, on myślał, że pocałunkiem, a tak naprawdę jego zachowaniem.

                Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale on zaczął się wycofywać. Ramiona opadły mi bezwładnie wzdłuż boków, kiedy odszedł kilka kroków.

                ‒ Dobranoc ‒ powiedział tylko, po czym odwrócił się do mnie plecami i zaczął iść w stronę swojego samochodu.

                Stałam jak sparaliżowana przed drzwiami do klatki, patrząc za nim całkowicie osłupiała. Mikołaj wsiadł do samochodu i odjechał, nie oglądając się za siebie. Zmusiłam nogi do ruchu i weszłam do budynku.

                Co ja takiego zrobiłam? Aż tak źle całowałam? Cholera, ten facet był chodzącym pół bogiem, jak on w ogóle mógł pomyśleć, że nie chciałam tego pocałunku? To było jakieś szaleństwo.

* * *

                Przez cały kolejny tydzień zachodziłam w głowę, co tak naprawdę wydarzyło się tamtego wieczora. Podczas tych dni co chwilę wchodziłam na profile Mikołaja na portalach społecznościowych. Chciałam do niego napisać, ale czułam, że nie powinnam. Czekałam więc, aż on to zrobi.

                Ósmego dnia straciłam nadzieję. Na tyle żałował naszego pocałunku, że postanowił całkowicie zerwać ze mną kontakt. Nie wiedziałam, co bolało bardziej. Spotkanie go po latach i ponowne stracenie, czy fakt, że on chciał wymazać z pamięci to, co sprawiło, że przez tydzień chodziłam pobudzona.

                Próbowałam już chyba wszystkiego na zaspokojenie głodu, ale nic nie działało. Byłam sfrustrowana psychicznie i fizycznie o ile w ogóle było to możliwe.

                Po raz kolejny odłożyłam na stolik komórkę i westchnęłam ciężko. To nie miało żadnego sensu. Sama postanowiłam udawać, że tamten pocałunek nigdy nie miał miejsca. Tak będzie lepiej. Wtedy mój telefon zawibrował, informując o nadchodzącej wiadomości. Zaciekawiona wzięłam go do ręki i jak tylko odblokowałam ekran szczęka opadła mi na kolana.

                To była wiadomość od Mikołaja!

                „Przepraszam za ostatni wieczór. Mam nadzieję, że po tym wszystkim dalej będziesz chciała ze mną rozmawiać.”

                Mocniej ścisnęłam aparat w dłoni. Jego słowa zabolały mnie mocniej niż powinny.

                „W porządku. Nie musisz przepraszać. Ja również Cię pocałowałam.” ‒ Odpisałam, po czym zablokowałam telefon. Nie chciałam kontynuować już tego tematu.

                Po kilku minutach dotarła kolejna wiadomość.

                „Dasz się zaprosić na kawę? Jako przyjaciele?”

                Prychnęłam pod nosem. Ogarnęła mnie złość. Wstałam z kanapy i zaczęłam się przechadzać po salonie. Jako przyjaciele? Jak on to sobie wyobraża, na litość boską?! Facet sprawił, że moje hormony oszalały! Przez ostatnie dni nie myślałam o niczym innym, jak tylko o tym, żeby mnie pieprzył!

                Przystanęłam. Jęknęłam głośno i ukryłam twarz w dłoniach. Ta przyjaźń nie miała nawet cienia szansy bytu. Spojrzałam spod byka na komórkę, zastanawiając się, co powinnam mu odpisać. Niezdecydowana wzięłam telefon do ręki, a moje palce zawisły nad klawiaturą.

                „Ok. Kiedy Ci pasuje?”

                Postukałam komórką w dłonie. Postanowiłam, że pójdę na to spotkanie. Po raz ostatni. Jeśli bym się nie zjawiła, to pomyślałby, że liczyłam na coś więcej niż przyjaźń. A skoro dla niego ewidentnie ten pocałunek nic nie znaczył, to ja również nie zamierzałam pokazać po sobie, że było inaczej.

                „W piątek o osiemnastej? W centrum jest fajne miejsce.”

                „ Zgoda. Podeślij lokalizację.”

                Kiedy dotarła wiadomość z adresem nawet jej nie otworzyłam. Miałam czas do piątku, żeby całkowicie wyleczyć się z fascynacji swoim przyjacielem.

                Musiałam przecież być wiarygodna.

* * *

                Przez resztę kolejnych dni pisaliśmy ze sobą codziennie. Widać było, że Mikołaj próbuje odbudować naszą przyjaźń i ja naprawdę to doceniałam. O wiele łatwiej było mi rozmawiać z nim w ten sposób niż ponownie stanąć twarzą w twarz. Z tą różnicą jednak, że po naszym pocałunku ja nie potrafiłam myśleć o nim w tej kategorii. Ciągle czułam smak jego ust i wielokrotnie wyobrażałam sobie, jak mnie dotyka…

                Sfrustrowana seksualnie warczałam na wszystkich, którzy zbliżyli się do mnie w promieniu pięciu metrów.

                W piątek rano miałam wizytę kontrolną u swojego ginekologa. Zawsze stresowałam się przed tego typu badaniami. Zapewne dla każdej z nas były to najmniej komfortowe minuty w naszym życiu. Również z tego przed wyjściem z domu byłam w łazience niezliczoną ilość razy.

                Po dotarciu na miejsce okazało się, że mój lekarz musiał dziś wcześniej wyjść i oczywiście nikt mnie o tym nie poinformował. Podeszła do mnie pani z recepcji, widząc moją wściekłą minę.

                ‒ Proszę pani, mamy zastępstwo na miejsce pana Grzegorza. Jeśli pani zdecyduje się zostać, proszę zająć miejsce w poczekalni.

                Spiorunowałam ją wzorkiem. Nie cierpiałam tych badań i naprawdę chciałam mieć je już z głowy, ale nie uśmiechało mi się ściągać majtek przed obcym facetem. Zazgrzytałam zębami, kiedy ta odeszła rozejrzałam się po poczekalni. Niech to wszystko szlag jasny trafi!

                Zamierzałam właśnie odejść, kiedy z gabinetu wyszła młoda kobieta. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie wypieki na jej policzkach. Zatrzymałam się w miejscu zaskoczona jej ognistymi rumieńcami. Oczy kobiety błyszczały, kiedy przechodziła obok.

                ‒ Ty też na kontrolę? ‒ szepnęła dyskretnie. Skinęłam z ociąganiem głową. Chwyciła mnie za przedramię i ścisnęła mocno. ‒ Matko, co za przystojniak ‒ dodała rozmarzonym głosem.

                Zmarszczyłam brwi. Nieznajoma odeszła, pozostawiając mnie z rozdziawioną buzią. No i teraz nie wiedziałam, czy wracać do domu. Może powinnam się przełamać i zerknąć na tego przystojniaka? Prychnęłam pod nosem rozbawiona głupim pomysłem. Co z tego, że jest przystojny, skoro już na pierwszym spotkaniu będę świecić przed nim nagą cipką?

                Spojrzałam niepewnie na uchylone drzwi od gabinetu.

                ‒ Następna, proszę! ‒ zawołał męski głos. ‒Zapraszam!

                Drgnęłam niespokojnie. Cholera, co robić?! Przez ułamek sekundy zdawało mi się, że brzmiał znajomo. Byłam zbyt zestresowana.

                Jedna z kobiet wstała z krzesła i rozejrzała się po poczekalni. Podeszła do listy powieszonej na drzwiach i przeczytała nazwisko.

                ‒ Jeśli pani Kwiatkowska nie przyszła, to ja wejdę na jej miejsce, jestem następna ‒ oznajmiła.

                Odchrząknęłam.

                ‒ To ja, przepraszam ‒ bąknęłam, przeciskając się w kierunku gabinetu. Weszłam do środka cicho zamykając za sobą drzwi. ‒ Dzień dobry ‒ rzuciłam.

                Zza parawanu wyłonił się mężczyzna w lekarskim kitlu, a pode mną ugięły się kolana. I nie dlatego, że rzeczywiście był bardzo przystojny. Wpatrywałam się w niego z przerażeniem.

                Zaskoczony Mikołaj zamarł w pół kroku.

                ‒ Paulina? ‒ zapytał, wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami.

                Pokręciłam przecząco głową, w popłochu wycofując się w stronę drzwi.

                ‒ To musi być jakiś żart ‒ mruknęłam do samej siebie.

                ‒ Paulina, zaczekaj ‒ powiedział, robiąc krok w moją stronę.