Kolejnym razem umówiliśmy się na wieczór w jej kawalerce. Nie mogłem się doczekać spotkania, dlatego przyszedłem nieco wcześniej. Chciałem zrobić jej niespodziankę, dlatego po drodze kupiłem nam azjatyckie dania w pobliskiej knajpie, a w kwiaciarni na rogu pojedynczą purpurową różę. Z kwiatkiem w jednej dłoni i dwoma pudełkami pełnymi pachnącego makaronu z kurczakiem stanąłem przed jej drzwiami. Zapukałem, ale Monika nie otworzyła przede mną drzwi. Ze środka dochodziły jednak głosy, dlatego byłem pewien jej obecności w mieszkaniu. 

Nacisnąłem klamkę, a zamek ustąpił i drzwi się otwarły. Wszedłem do mieszkania i natychmiast skierowałem się do pokoju z dużym łóżkiem. Stanąłem w progu i zamarłem. Zaskoczony i zahipnotyzowany tym, co zobaczyłem, nie byłem w stanie nawet się poruszyć. Moja Monika leżała nago na łóżku z szeroko rozłożonymi udami. Pomiędzy nimi dostrzegłem czubek głowy pokryty kręconymi rudymi włosami. Monika stękała z rozkoszy, dlatego nie miałem wątpliwości, w jakim celu owa głowa znalazła się właśnie w tamtym miejscu. Wreszcie kręcone włosy uniosły się w górę, a tuż pod nimi zobaczyłem szczupłą twarz kobiety. Miałem okazję zobaczyć też smukłą długą szyję i parę drobnych piersi, ale te tylko na krótką chwilę, zanim rudowłosa zasłoniła je rękami, dostrzegając mnie stojącego w progu.  

– Monika, chyba masz gościa – powiedziała do mojej partnerki.

Monika dopiero teraz otwarła oczy i odwróciła głowę w moją stronę.

 – Miałeś być później – rzuciła, a po chwili dodała: – Może się poznacie? Sandra, moja dziewczyna i Michał, mój chłopak. 

Zarówno Sandra, jak i ja zupełnie nie wiedzieliśmy, jak się zachować. Ruda dziewczyna zerwała z łóżka kołdrę i opatuliła nim swoje nagie filigranowe ciało. Tymczasem Monika usiadła na łóżku, nawet nie próbując ukrywać swoich wdzięków. Nie wyglądała też na zakłopotaną, a bardziej zirytowaną tym, że przyjemna pieszczota tak nagle się urwała. 

 – Nie mówiłaś mi, że spotykasz się z jakimś facetem – odezwała się wreszcie Sandra, nadal klęcząc na podłodze przy łóżku. 

 – Co chwilę spotykam się z jakimiś facetami, przecież wiesz.

 – No tak – przyznała Ruda. – Tylko dotychczas żadnego nie spotkałam. To trochę krępujące.

 – Daj spokój, Sandra – skarciła ją Monika, zupełnie nie widząc problemu w zaistniałej sytuacji. – Skoro tu już jesteśmy wszyscy, to może porobimy coś we trójkę? 

W normalnych okolicznościach pewnie uznałbym to za szczęśliwy traf. Byłem jednak zbyt zdezorientowany, żeby cieszyć się z takiego obrotu sprawy. Zostawiłem dziewczyny same i poszedłem do kuchni. Znalazłem w szafce wysoką butelkę, nalałem do niej wody i wstawiłem tam różę. Sięgnąłem do lodówki po piwo, które dotychczas zazwyczaj tam znajdowałem. Po chwili zastanowienia wybrałem trzy butelki i postawiłem je na blacie. Kiedy otwierałem trzecią, do kuchni weszła Sandra. Była już ubrana, a przynajmniej nie całkiem naga. Miała na sobie zabudowane czarne majtki i sportowy top bez fiszbin, który całkowicie przygniótł jej niewielki biust. Podeszła do stołu i usiadła na jednej nodze, drugą ustawiając na siedzisku w taki sposób, że kolanem sięgała pod brodę.

 – O, tajskie żarcie! – Ucieszyła się. – Uwielbiam. A dla siebie nie wziąłeś? 

Zanim zdążyłem się odezwać, otwarła jedno z pudełek i łapczywie zaczęła wsuwać makaron. Nie odpowiedziałem, tylko postawiłem przed nią butelkę z zimnym piwem. Po chwili do kuchni weszła też Monika opatulona szlafrokiem i usiadła naprzeciwko swojej dziewczyny. Sącząc chłodne piwo, przyglądałem się, jak obie wcinają aromatycznie pachnące dania. 

 – To co, idziemy wszyscy do łóżka? – zaproponowała Monika, kiedy opróżniła już całe opakowanie?

 – Ja już raczej skończyłam – powiedziała Sandra. – Jak chcecie, to idźcie sami. 

 – Nie daj się namawiać – prosiła Monika. – Chodźmy we trójkę, będzie fajnie. 

Sandra obrzuciła mnie wrogim spojrzeniem. 

 – Nie gustuję w facetach, nawet jeśli znają się na dobrej kuchni. 

 – To nie musisz od razu się z nim pieprzyć. Posiedzisz z boku, popatrzysz, a potem sama zdecydujesz, czy chcesz do nas dołączyć. To wszystko ma być dla zabawy. Żadnej spinki. 

Sandra zamyśliła się, a potem wzięła jeszcze jeden łyk piwa, jakby chciała dać sobie więcej czasu na podjęcie decyzji. Ta cała sytuacja wydawała mi się bardzo groteskowa, bo chociaż rozmowa w dużym stopniu dotyczyła mojej osoby, żadna z dziewczyn nawet nie zapytała, co o tym myślę. Mimo tego siedziałem cicho, ponieważ bez względu na rozwiązanie, byłem wygranym: trójkąt – jak najbardziej, a jeśli nie, to na pocieszenie dostawałem rozgrzaną Monikę i wspomnienie małych cycuszków Rudej. 

 – Tylko ma mnie nie macać – odezwała się wreszcie Sandra, oskarżycielsko mierząc we mnie palcem.

 – Nie zrobi niczego wbrew tobie, prawda?

Wreszcie ktoś zauważył moją obecność w tej kuchni. Super!

 – Nie zrobi – odparłem, używając podobnie bezosobowej formy. 

 – Zatem naprzód, ku wielkiej przygodzie – wykrzyknęła Monika. 

W podskokach pobiegła do pokoju, jeszcze w kuchni zrzucając z siebie szlafrok i wymachując pulchnymi pośladkami. Popatrzyłem na Sandrę, która nawet nie drgnęła na krześle. Przyglądała mi się uważnie, jakby próbując ocenić, czy jestem wart jej uwagi. 

 – Czyń honory – powiedziała wreszcie, w teatralnym geście wskazując rękami drzwi do pokoju.

O autorze