Lubił ją. Wyglądała na surową i wręcz wyniosłą kobietę, ale zauważył w jej oczach coś co go do niej przyciągnęło. Zdecydował podążać za swoim nowym celem.
To była jedna z rodzinnych imprez organizowanych przez jego matkę. Tym razem zaprosiła 3 pokolenia, więc pojawili się wszyscy włącznie z babcią. W zasadzie, babcia była jedyną osobą która się cieszyła ze spotkania, bo to znacznie urozmaicało jej dzień.
Wśród zaproszonych były trzy pary gości z zewnątrz. Jego mama miała interes do jednej osoby z każdej dwójki. Miała zamiar przekonać ich do inwestowania w jakiś projekt w którym brała udział. Sebastian nie interesował się szczegółami, poza tym że biznes utrzymywał całą ich rodzinę i opłacał rachunki.
Szczerze mówiąc, inni członkowie rodziny wiedzieli że biznes jego matki tak naprawdę sponsoruje babcia, tak samo jak pokrywa opłaty za dom. Wszystkie starsze siostry Sebastiana utrzymywały się same, a on też był na dobrej drodze ku temu.
Czego by nie mówić, wszystko stało się dzięki matce, która doprowadziła ich do tego miejsca.
Przez ostatnich kilka lat urządziła sporo uroczystych kolacji. Ich jadalnia i cały dom były idealnie przystosowane do tego typu zadań i wywierały wrażenie na wielu kobietach. Zawsze dobierała najsmaczniejszych kucharzy, najlepszych kelnerów i sprzątaczki. Wszystko po to, żeby wywrzeć odpowiednie wrażenie.
Dopóki Sebastian siedział obok kogoś interesującego i sprawy nie ciągnęły się w nieskończoność, generalnie nie narzekał. Tego wieczoru też całkiem dobrze się bawił.
W szczególności skupił uwagę na pani Celinie. To jeden z celów jego matki, więc posadziła Sebastiana obok niej, z przykazem żeby „był grzeczny”. Chłopak był posłusznym dzieckiem, więc faktycznie zachowywał się bardzo grzecznie. Mąż pani Celiny, pan Dębski, siedział zaraz obok niego, z drugiej strony, i zagadywał go przez większość posiłku. W pewnym momencie zwrócił się jednak do babci i skupił na niej pełną uwagę, pozostawiając młodzieńca na pastwę żony.
Sebastian bardzo lubił kulturalne pogawędki z takimi kobietami, ponieważ zazwyczaj dzieliła ich spora różnica wieku i czuł się jak służący przy prawdziwej damie dworu. Pani Celina z pewnością byłą warta rozmowy. Miała koneksje w świecie mody i potrafiła opowiadać wiele ciekawych historii. Sebastian miał krótki epizod z bycia projektantem, ale szybko się zorientował że daleko nie zajdzie w tym świecie, więc musiał pójść inną drogą kariery. Mimo to, nadal był zainteresowany wszelkimi nowinkami.
Pani Celina miała na sobie czerwoną sukienkę z wąską talią, inspirowaną latami 50. Miała również sztywny kołnierzyk i szeroki pasek. Była nawet wykonana z tafty, przez co tym bardziej zastanawiał się czy przypadkiem nie była sukienką vintage. Kobieta miała idealną figurę żeby ją nosić i bardzo jej pasowała.
Chłopak odwrócił się w jej stronę, żeby poświęcić jej pełną uwagę. Był nią zafascynowany. Widocznie była spełnioną, surową, nieco sztywną i inteligentną businesswoman, ale coś w jej oczach sprawiło że szczególnie się nią zainteresował.
Postawił wszystkie karty na to coś i dotknął materiału jej sukienki pod stołem.
Celina nie chciała tam być tego wieczoru. Nigdy szczególnie nie lubiła tych małych spotkań, bo nie można było z nich uciec kiedy już miało się dość. Trzeba było siedzieć do końca. Mimo to, wiedziała że są nieodłączną częścią biznesu i negocjacji, szczególnie w jej dziedzinie.
Była prawdziwą businesswoman i sama wszystko osiągnęła. Zbudowała małe imperium między innymi poprzez dobre inwestycje. Aktualnie wyznaczała trendy na rynku akcji.
Rozmawiała z Eweliną Dudzińską kilka razy przez telefon i poświęciła jej sprawie sporo czasu i przemyśleń. Zdecydowała że zainwestuje w ten projekt, a nawet wiedziała już dokładnie jaką kwotę. Nie zamierzała przyjąć zaproszenia na kolację, ale widziała w internecie zdjęcia domu pani Dudzińskiej i ciekawość skłonią ją do zjawienia się.
Teraz, kiedy już tu była, żałowała tego. Nie uważała żeby jakikolwiek uczestnik imprezy był warty siedzenia obok niej. Znała pozostałą dwójkę inwestorów i ich partnerki, i wiedziała że byli nudni jak flaki z olejem. Sama miała dwie córki i nie miała ochoty na kolejny wieczór pełen damskich rozmówek. Siedzenie obok Eweliny nieuchronnie skończyłoby się rozmową o biznesie, a na to też nie miała najmniejszej ochoty. Pozostała jej więc babcia, albo syn gospodyni spotkania. Babcia prawdopodobnie zaczęłaby reklamować córkę, więc musiała polegać na chłopaku.
Naprawdę żałowała że przyszła.
Siedziała obok Sebastiana. Ku jej zaskoczeniu, zaprzeczył wszystkim oczekiwaniom. Był kulturalny, elokwentny, miał świetne poczucie humoru i prowadził ciekawą rozmowę. Właściwie, całkiem dobrze się bawiła.
Musiała przyznać że było na czym zawiesić oko. Miał schludnie przystrzyżone, kruczoczarne włosy i miodowe oczy które ciężko było zignorować. Miał też oliwkową cerę i głęboki głos który sprawiały że czuła ukojenie.
To co było dla niej najbardziej intrygujące, to fakt iż gdyby nie wiedziała że miał na imię Sebastian, był najmłodszym synem Eweliny; gdyby tylko spotkała go na ulicy i niczego o nim nie wiedziała, nie potrafiłaby stwierdzić czy był chłopcem czy dziewczyną. Nie wiedziała czym to było spowodowane, ale tak było.
Chłopak miał androgeniczną urodę. Był zarówno przystojny, jak i piękny. I wspaniale pachniał. Prawdę mówiąc, Celina czuła do niego pewnego rodzaju przyciąganie.
Generalnie nie lubiła mężczyzn. Denerwowali ją. Spojrzała przelotnie na tył głowy męża. Ich małżeństwo było strategią biznesową, niczym więcej. On potrzebował kogoś reprezentatywnego do pary, a ona potrzebowała pieniędzy. Wielokrotnie próbowała znaleźć inny sposób na fundowanie swoich pomysłów, ale mężczyźni zawsze wydawali się żądać w zamian czegoś, czego ona nie zamierzała im dać.
Wtedy poznała Ryszarda. Był biznesmenem z sukcesami i uważał siebie za niezłego gracza. Brakowało mu jedynie kogoś z kim mógłby się pokazać na salonach i kto nie wymagałby od niego zbyt wiele.
Ona potrzebowała tylko sporej pożyczki. Oboje dostali to, czego chcieli. Urodziła mu córki, a teraz spali szczęśliwie w osobnych sypialniach. Jej biznes już dawno przebił wszystkie jego inwestycje, ale nadal dotrzymywali sobie towarzystwa w razie potrzeby.
Palce Sebastiana musnęły jej nogę, a jej oczy rozbłysły i skierowały się na jego piękną twarz. Przełknęła głośno ślinę i poczuła lekkie zawroty głowy. Odchrząknęła i powiedziała z lekkim zakłopotaniem:
– Co robisz, Sebastianie?
– Zaraz zdejmę z ciebie tą sukienkę. – odparł, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
– I sądzisz że ci się uda?!
Wsunął dłoń głębiej pod spódnicę i ścisnął jej odziane pończochą udo. Kobieta rozwarła usta, odwróciła się nieznacznie w jego kierunku i powiedziała:
– Naprawdę tak sądzisz, prawda?
Oparła dłonie na stole przed sobą, a po chwili podniosła kieliszek z winem. Chłopak ledwie oddychał, przesuwając się coraz wyżej po pończosze. W końcu dotarł do grubszej części, przypiętej do pasa. Złapał jeden z klipsów i uśmiechnął się. Uwielbiał pasy do pończoch. Bawił się zapięciem przez kilka chwil, gładząc jednocześnie miękką skórę pod spodem.
Na dekolt pani Celiny wystąpił rumieniec. Rozszerzyła nogi i zatopiła się w cieple wzrastającym pomiędzy nogami.
Jeszcze tylko centymetr, a chłopak dotknie jej majtek.
Sebastian wziął wdech, zdając sobie sprawę że do tej pory raczej tylko go wstrzymywał. Pogładził palcem szew na satynowej bieliźnie. Pomyślał że nie pasowałaby do lat 50., ale tym razem mógł jej wybaczyć faux pas.
Wsunął się pod satynę.