Od czasu rozwodu rodziców, czyli od prawie jedenastu lat, mieszkałem tylko z mamą. To był dobry czas. Byłem jedynym facetem w jej życiu, dlatego mogłem liczyć na specjalne względy. Obecnie jako wieczny student nadal mieszkałem u niej i wcale nie myślałem, żeby opuszczać bezpieczny ciepły domek. Wszystko zmieniło się, jednak kiedy mama poznała i zakochała się w rozwodniku z nastoletnią córką. Moją sytuację jeszcze bardziej komplikował fakt, że po kilku miesiącach ta para wprowadziła się do naszego domu. Z dnia na dzień przestałem już być najważniejszym facetem w życiu mamy i jedynym mieszkańcem, na którym skupiała całą uwagę.

Nie mogłem powiedzieć złego słowa na Tomasza, czyli chłopaka mamy. Był pracowity, zaradny i nie traktował mnie jak konkurenta, a raczej nowego kumpla. Nieco inaczej podchodziłem do jego córki – Klaudii. Uczyła się w liceum, choć słowo „nauka” w tym przypadku jest użyte trochę na wyrost. Chodziła do prywatnego liceum, dlatego wystarczyło przychodzić na większość zajęć, żeby zaliczać kolejne przedmioty. W razie problemów ojciec płacił za poprawkę i Klaudia przechodziła do kolejnej klasy. Niczym nie musiała się stresować i niczego się od niej nie wymagało. W związku z tym była próżna i leniwa. Nawet jeszcze bardziej niż ja.

Już od pierwszego dnia wiedziałem, że między nami nie będzie dobrze. Nie byłem zachwycony tym, że młoda zadufana w sobie smarkula goniła po moim domu. Ciągle  przestawiała moje rzeczy i zanosiła się drażniącym śmiechem przy każdej rozmowie telefonicznej z najlepszą psiapsi. Początkowo miałem jednak nadzieję, że ta cała sytuacja się ustabilizuje, przyzwyczaję się do jej krzyków albo ona się uspokoi. Widziałem, jak mama jest szczęśliwa przy tym Tomaszu i nawet lubiłem go, dlatego postanowiłem przeczekać. Dałem sobie kilka tygodni, a potem miałem podjąć jakieś decyzje. 

Z biegiem dni sytuacja tylko się pogarszała. Klaudii było wszędzie jeszcze więcej. Rozszerzała swój obszar oddziaływania niczym jakaś zaraza. Doszło do tego, że nie byłem w stanie zrobić sobie śniadania, żeby nie spotkać się z jej ciuchami, drażniącym śmiechem albo wścibskim spojrzeniem. Przy tej całej obecności Klaudia zupełnie mnie ignorowała. Nie zamieniliśmy ze sobą praktycznie ani jednego zdania poza wymuszonym przywitaniem pierwszego dnia. 

Ciuchy Klaudii były porozrzucane w całym domu, ponieważ dziewczyna przebierała się po kilka razy dziennie i to w najróżniejszych miejscach. Któregoś dnia wchodząc do salonu, zauważyłem, jak zdejmuje swoją jaskrawo różową bluzkę i zamienia ją na inną w podobnym kolorze. Nie zauważyła mnie. Stanąłem za futryną i obserwowałem, co robi. Musiałem przyznać, że miała bardzo ładną, choć dziewczęcą, figurę. Zgrabne szczupłe plecy oplatały cienkie paski od stanika. Linia kręgosłupa ciągnęła się od zafarbowanych na różowo włosów, dalej pomiędzy łopatkami i w dół aż do materiału sukienki. Kiedy dziewczyna odwróciła się frontem, natychmiast wbiłem spojrzenie w pastelowo niebieski miękki stanik. Cieniutki materiał na tyle ściśle przylegał do drobnych piersi, że z konturów byłem w stanie wyodrębnić kształt sutków. Zdążyłem jeszcze dostrzec zgrabny brzuch z symetrycznym pępkiem i szczupłe kościste ramiona, a po chwili cały obraz schował się pod koszmarną koszulką z jakimiś kreskówkowymi postaciami.

Nie mam natury podglądacza, jednak od tamtej pory już nieco inaczej patrzyłem na obecność Klaudii w naszym domu. Przestało mi też przeszkadzać to, że przebiera się w każdym miejscu w domu. To było nawet ciekawe, bo miałem więcej szans na podejrzenie jej ciała. Podczas kilku najbliższych dni byłem w stanie ocenić, że ma bardzo szczupłe uda i łydki, ale całe nogi sprawiały wrażenie bardzo zgrabnych. Klaudia była szczupła, ale nie koścista. Musiała coś trenować, bo takiej sylwetki nie sposób uformować samą dietą. Podczas moich obserwacji dowiedziałem się, że lubi dziewczęcą bieliznę z drobniutką koronką na brzegu i śmiesznymi grafikami. Mogło to sugerować jej niedojrzałość emocjonalną, gdyby nie fakt, że bardzo dbała o gładkość swojej skóry. Miała dokładnie wydepilowane nogi, pachy i okolice bikini. Nie miałem okazji przyjrzeć się jej intymnej fryzurce, ale byłem przekonany, że tam też jest gładko. Klaudia była dla mnie pełna sprzeczności.

Zacząłem też dostrzegać pewien urok dziewczyny. Kiedy była niepomalowana, zanim nałożyła symetryczne kreski w okolicach oczu i ciemną szminkę na usta, miała bardzo ładną twarz. Dziewczęcy urok mieszał się w niej z jakąś dojrzałością. Zastanawiałem się, skąd bierze się ten urok i dlaczego zaczyna mi się podobać ta dziewczyna. Któregoś dnia z tą myślą wszedłem do łazienki i nie zauważyłem, że wewnątrz pali się światło. Klaudia siedziała na brzegu wanny i nakładała na nogi jakiś balsam. Jej ciało było tak ułożone, że nie widziałem żadnej z jego intymnych części. Dopiero kiedy się wyprostowała, moim oczom ukazały się drobne piersi ze sterczącymi brązowymi sutkami. Siedziała tak przez chwilę, a ja gapiłem się na nią. Oboje nie wiedzieliśmy, jak się zachować w tej sytuacji i zamarliśmy w bezruchu. Zdziwiło mnie, że Klaudia nie piszczy ze strachu i nie przesłoniła ręką klatki piersiowej. Miałem wrażenie, że w jej postawie jest coś wyzywającego.