Kobieta wyszła z wody i podbiegła kilka kroków po rozgrzanym piasku. Wręcz nie mogłem oderwać wzroku od skaczących piersi. Kiedy znalazła się już na tyle blisko, że była w stanie zauważyć wlepione w siebie ślepia, skierowałem wzrok gdzieś za nią. Okazało się, że trzydziestoparoletnia kobieta wzbudziła zainteresowanie nie tylko we mnie, ale też w wielu innych facetach na plaży. Kilku z nich omal nie skręciło karku, odwracając się za nią. 

Klementyna wytarła ręcznikiem włosy, które pod wpływem wilgoci zmieniły kolor ze złocistego na ciemniejszy. Potem niedbale wytarła krople wody z reszty ciała. Odrzuciła ręcznik na bok i popatrzyła w moją stronę. Nasze spojrzenia spotkały się, a ja zawstydzony natychmiast odwróciłem wzrok. Jednak Klementyna zbliżyła się do mnie i pochyliła nieco. 

 – Myślisz, że Twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko? – zapytała, budząc we mnie ogromne zdziwienie i powodując przyspieszone bicie serca. 

Czyli jednak nakryła mnie na tym, że gapię się na nią, pomyślałem i zacząłem zastanawiać się jak z twarzą wybrnąć z tej sytuacji. 

Klementyna przez dłuższy czas stała lekko nachylona, jakby oczekując na odpowiedź. Dopiero po chwili zauważyłem, że w wyciągniętej w moją stronę ręce trzyma krem do opalania. 

 – Weronika nie będzie zła, jeśli posmarujesz mi plecy? – zapytała. – Lucjan jeszcze pływa, a tutaj słońce jest bardzo mocne. Nie chcę skończyć jak kurczak na rożnie. 

 – Aaa, plecy? – palnąłem głupawo. – Nie, chyba nie będzie miała nic przeciwko. 

Klementyna gestem głowy zaprosiła mnie na swój ręcznik i położyła się na brzuchu. Uklęknąłem nad nią i zabrałem się do smarowania. Pamiętałem podstawy masażu i wiedziałem, że kremu do opalania nie powinno się nakładać bezpośrednio na skórę. Różnica temperatur może być nieprzyjemna. Dlatego kapnąłem kilka kropel gęstej przezroczystej oliwki na lewą dłoń i rozsmarowałem palcami prawej. Dopiero później położyłem rękę na plecach kobiety. Jej ciało nie było jeszcze nagrzane słońcem, tylko wilgotne od wody. Delikatnie rozprowadzałem oliwkę po ramionach i szyi, wsuwając palce pod cienkie paski kostiumu. 

 – Rozepnij biustonosz, to będzie Ci wygodniej – odezwała się Klementyna. 

 – Nie trzeba, poradzę sobie.

 – Nie bądź dzieciakiem i rozepnij sprzączkę – skarciła mnie. – Przynajmniej równomiernie opalę plecy. 

Drżącymi rękami dobrałem się do zapięcia. Poradziłem sobie dosyć szybko. Kobieta sprawnie zsunęła ramiączka, podtrzymując przy tym materiał kostiumu na piersiach. Wreszcie ułożyła się wygodnie, czekając na dalsze zabiegi. 

Oliwka szybko wchłaniała się w delikatną skórę. Stopniowo nanosiłem ją na kolejne partie pleców, ostrożnie omijając krągłości nagich piersi, które wypływały na wysokości żeber. Zawahałem się, kiedy dotarłem do lędźwi. Nasmarowałem plecy do linii wyznaczonej przez bieliznę. 

 – Poproszę cię jeszcze o posmarowanie nóg – powiedziała Klementyna, kiedy chciałem jej oddać pojemnik z oliwką. 

 – Pośladki możesz sobie na razie odpuścić. – dodała. – Może jak lepiej się poznamy…

Nie wiedziałem, jak mam traktować jej słowa, dlatego puściłem je mimo uszu. Przystąpiłem do nakładania olejku na łydki, a później uda. Klementyna miała mocne ciało, a pod skórą wyczuwałem twarde mięśnie. Dotyk delikatnej skóry sprawiała mi dodatkową przyjemność. Zacząłem odczuwać delikatne mrowienie w okolicach krocza, a potem napływającą tam krew. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, dotykanie ciała przyszłej macochy okazywało się niezwykle podniecające. W miarę jak przesuwałem ręce coraz wyżej, podniecenie narastało. Wreszcie zatrzymałem się nieco powyżej połowy ud.

 – To chyba na tyle.

 – Dziękuję – powiedziała Klementyna, tylko nieznacznie podnosząc głowę znad ręcznika i kierując wzrok w moim kierunku. – Jeśli chcesz, to też mogą cię nasmarować.

 – Nie trzeba.

Szybko oddaliłem się i położyłem na swoim ręczniku na brzuchu, żeby kobieta nie spostrzegła niekontrolowanej reakcji mojego ciała. 

Wróciliśmy do hotelu wieczorem. Po szybkim prysznicu zeszliśmy na kolację. Czekały na nas mięsa i sery, warzywne kolorowe sałatki, słodycze, przekąski i chyba każdy rodzaj alkoholu, jaki znałem. Wszystkiego było tak dużo, że musieliśmy się ograniczać, żeby skosztować choć połowę tych specjałów. Po kolacji przeszliśmy się plażą, żeby spalić nadprogramowe kalorie. Choć szedłem za rękę z Weroniką, cały czas patrzyłem w stronę Klementyny. Miałem to szczęście, że szedłem tuż za nią i moja obserwacja nie wzbudzała niczyich podejrzeń. Nie mogłem oderwać oczu od bujających się pośladków zasłoniętych kremową cienką sukienką. Przypominałem sobie jej uda, które smarowałem przed kilkoma godzinami. Przyjemne mrowienie w kroczu znów zaczęło dawać znać o sobie. 

Dotarliśmy do hotelu około północy. Pożegnaliśmy ojca i Klementynę, a potem wraz z Weroniką znaleźliśmy się sami w hotelowym pokoju. Prawie natychmiast po tym, jak drzwi się zamknęły, Weronika rzuciła mi się na szyję. Od dawna wiedzieliśmy, że podczas wakacyjnego wyjazdu przetestujemy hotelowe łóżko. Czekałem na to z niecierpliwością. Mieliśmy już za sobą różne doświadczenia seksualne, jednak zawsze musieliśmy się chować i uważać, żeby nikt nas nie nakrył. Teraz mogliśmy sobie pozwolić na znacznie więcej. 

Weronika szybko zaczęła zrzucać ze mnie luźną polówkę i krótkie spodenki. Potem rzuciła mnie na łóżko i rozkazała:

 – Poczekaj tu na chwilę.

 – Przerywasz w takim momencie? To nie w porządku!

 – Mam dla ciebie niespodziankę – powiedziała i dziwnie się do mnie uśmiechnęła.  Porwała z walizki jakieś foliowe zawiniątko i pobiegła do łazienki. Nie było jej przez kilka minut, które dla mnie trwały niemal wieczność. Nasłuchiwałem jakichś głosów zza drzwi do łazienki, ale dziewczyna była bardzo cicho. Wreszcie wyszła i stanęła przede mną, a to, co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. 

O autorze