– To niesamowite, że się tu spotkaliśmy – rzuciłem, nie kryjąc zdziwienia. – Co porabiasz? Czym się zajmujesz? Opowiadaj.
– Długo by gadać – powiedziała tajemniczo, jakby unikając tego tematu. – Ważne jest, że się spotkaliśmy. Wreszcie możemy dokończyć to, czego nie udało się dokończyć wtedy.
– O czym mówisz? – zapytałem.
Nie uzyskałem odpowiedzi. Zamiast tego Zośka rzuciła mi się na szyję i pocałowała w usta. Wydarzyło się to tak szybko, jak za pierwszym razem nad rzeką. Potem chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą w stronę drabiny. Nie stawiałem oporu. Zośka wyszła po szczeblach jako pierwsza, a ja stojąc na ziemi, miałem okazję obserwować zgrabną pupę i uda. Z zadowoleniem zauważyłem, że niechęć do bielizny objęła również dolną jej część. Kobieta stanęła wreszcie na górze i gestem dłoni zachęciła mnie do wejścia.
– No chodź, nie chcę już dłużej czekać.
Kiedy wychodziłem po schodach, tylko przez chwilę miałem wątpliwości. Zastanawiałem się, po co tam idę i czy to wszystko ma sens. Wszystkie niepokoje zostały jednak na drabinie i po pokonaniu ostatniego szczebla, zapomniałem o bożym świecie.
Na antresoli panował podobny nieład, jaki zapamiętałem z ostatniej wizyty. Zośka nie dała mi jednak rozejrzeć się dokładniej i natychmiast wpiła swoje usta w moje. Fala wspomnień znów napłynęła i zmieszała się z nowym podnieceniem. Kobieta sprawnie i bardzo szybko zrzuciła ze mnie koszulkę i rozpięła pasek w spodniach. Natychmiast wsunęła dłoń do majtek, szukając tam członka. Był na wpół naprężony, jednak pod wpływem dotyku kobiecej dłoni szybko zesztywniał. Zośka przez cały czas całowała mnie, a nawet podgryzała usta. W jej gestach i ruchach było coś dzikiego, prawie zwierzęcego. Początkowo obawiałem się jej zachowania, ale szybko zaczęło mi się podobać i mnie podniecać.
Przejąłem inicjatywę i popchnąłem lekko Zośkę. Oparła się plecami o kilka ustawionych pionowo belek siana. Naparłem na nią i przytuliłem do kobiecego ciała. Jedną dłonią zacząłem dotykać jej piersi, masując ciało przez cienką tkaninę sukienki. Nadal były jędrne, choć bardziej w kryteriach kobiecych, niż dziewczęcych. Drugą dłonią dotknąłem uda kobiety, a potem pociągnąłem palcami w górę pod materiałem. Niespiesznie dotarłem do zarośniętego kobiecego łona. Dłuższą chwilę bawiłem się wargami i czułem, jak nabrzmiewają. Potem wsunąłem środkowy palec do wewnątrz. Najpierw penetrowałem wilgotną i gorącą szczelinkę jedynie opuszkiem palca. Potem dziewczyna unieruchomiła moją dłoń i nadziała się głębiej na sterczące palce. Ruszała biodrami, regulując głębokość, na jaką wsuwał się penetrujący palec. Po kilku chwilach odsunęła dłoń.
– Jestem już gotowa, możesz mnie wziąć – powiedziała.
Odwróciła się tyłem i oparła dłonie na belkach siana. Jej tyłek wyglądał w tej pozycji bardzo zalotnie. Powoli podsunąłem sukienkę w górę. Wyłoniły się spod niej okrągłe pośladki. Złapałem ją za biodra i wsunąłem członka pomiędzy uda. Byłem w środku gorącej wilgotnej szparki mojej koleżanki z dzieciństwa. Marzyłem o tej chwili przez wiele lat, a teraz to marzenie się zmaterializowało.
Zośka chętnie poddawała się moim ruchom i szybko znaleźliśmy wspólny rytm. Przy każdym pchnięciu stękała głośno, dając upust swoim emocjom. Jedną dłonią nadal trzymałem ją za biodro, a drugą poszukałem piersi. Odnalazłem je nadal schowane pod sukienką. W tej pozycji jej cycki całym ciężarem opadały w dół, przez co wydawały się jeszcze większe i jędrne. Spojrzałem jeszcze raz na nagie pośladki i przyspieszyłem tempa. Nie byłem w stanie dłużej powstrzymywać napływającej rozkoszy i wystrzeliłem do środka. Kilku ostatnim mocnym pchnięciom towarzyszył jeden głośny okrzyk rozkoszy, który wydobywał się z kobiecego gardła.
Po wszystkim Zośka odwróciła się i znów pocałowała mnie w usta.
– Wreszcie zamknęliśmy tamten rozdział – powiedziała. – Znów byłeś wspaniały.
– A ty byłaś niesamowita, Zosiu – powiedziałem. – To kolejny dzień z tobą, który już na zawsze będę nosił w pamięci.
Położyliśmy się obok siebie na sianie i tuliliśmy. Zośka nie chciała rozmawiać, dlatego nie rozmawialiśmy. Leżeliśmy sobie w milczeniu, aż wreszcie nadszedł zmierzch, a zmęczenie podróżą wzięło górę nad emocjami. Zasnąłem w ramionach mojej przyjaciółki z dziecięcych lat, wtulony w nią jak małe dziecko.
Rano obudził mnie śpiew ptaków. Przeciągnąłem się i złapałem do płuc powietrze wypełnione zapachami wsi. Poszukałem dłonią ciała Zośki, ale nie znalazłem go. Usiadłem i rozejrzałem się wokół. Obora była pusta. Nigdzie nie było dziewczyny, ani nawet śladu po niej. Zszedłem na dół po drabinie i wyszedłem z budynku. Nie znalazłem jej w najbliższej okolicy. Pytałem sąsiadów, ale nikt nie widział mojej Zosi. Większość z mieszkańców napłynęła do wsi przed kilkunastoma laty, dlatego mogli nie pamiętać dziewczynki w luźnej sukience z dawnych lat. Niestety nie kojarzyli też żadnej kobiety, która byłaby podobna do opisanej przeze mnie postaci. Po całym dniu poszukiwań wreszcie dałem za wygraną. Jeśli Zośka nie chciała mieć więcej ze mną kontaktu, to co mogłem zrobić więcej. Wyjechałem jeszcze przed wieczorem, zostawiając właścicielce lokalnego sklepu numer telefonu na wypadek, gdyby jednak pojawiła się ciemnowłosa kobieta. Do dziś nie otrzymałem żadnej wiadomości. Zaczynam mieć wątpliwości, czy tamta dziewczyna rzeczywiście spędziła ze mną noc na sianie, a może były to tylko figle płatane przez moją wyobraźnię.