Ludzie wydawali się zauważać mnie jeszcze mniej niż wcześniej. W pracy, lub będąc na mieście z Mateuszem, musiałem praktycznie przerywać ludziom rozmowę żeby zwrócić na siebie uwagę. Byłem niepotrzebny we wszystkich sferach życia. Przypomniałem sobie czas spędzony z Pauliną i zatęskniłem za uczuciem które mnie zalewało kiedy ją posuwałem- za byciem nieustraszonym w życiu. 

Minęło kilka tygodni i jesienna pogoda zmieniła się na gorsze. Zaczął padać śnieg. Wszędzie gdzie spojrzałem, widziałem kolorowe poświaty lub sklepowe neony. Długie, ciemne noce oznaczały że aury były jeszcze bardziej przyciągającym widokiem niż zwykle. Szczerze mówiąc, wkrótce poczułem przesyt i zapragnąłem przerwy.      

Z takim zamiarem skończyłem wcześniej pracę i złapałem pociąg żeby pojechać do moich rodziców na weekend. Ucieszyłem się że opuściłem wielkie, nieustannie błyszczące miasto. Mój pociąg przyjechał kilka minut przed czasem i zatrzymał się na peronie, żeby wszyscy zdążyli wsiąść. W miarę jak pasażerowie zbliżali się do drzwi, ich aury stawały się coraz bardziej przezroczyste- dokładnie tak jak moja, tamtego dnia. Przez chwilę zamyśliłem się, wiedząc że to moment na który czekałem. W końcu mogłem oddać przysługę, tylko że wcześniej spodziewałem się jednej potencjalnie wybawionej ofiary…      

Musiałem działać szybko. Na pewno coś było nie tak z pociągiem, i wszystkich pasażerów czekała katastrofa. Spojrzałem w prawo, na piękną kobietę, której aura zmieniła się nagle z pomarańczowej na przezroczystą. Kiwnęła mi przyjaźnie głową. Byłem jej klientem. Rozpoznałem, że pracowała w banku. Normalnie w życiu bym się nie zdobył na to żeby do niej podejść, ale to była moja jedyna szansa. Tylko jak miałem jej wyjaśnić, co się stanie z pociągiem?

Położyłem jej dłoń na ramieniu i wyjaśniłem wszystko z taką determinacją, jakby moje życie na tym zależało:

– Hej. To zabrzmi dziwnie, ale proszę, uwierz mi. Potrzebuję twojej pomocy. Wiem, że ten pociąg wpakuje się w jakieś kłopoty. Ma odjechać za 5 minut, ale nie możemy pozwolić żeby pasażerowie do niego wsiedli.

Już chciała coś powiedzieć, ale przerwałem jej.

– Nie traćmy czasu. Spróbuj ich jakoś opóźnić, a ja porozmawiam z konduktorem!

Wydawała się oceniać mnie wzrokiem. Prawdopodobnie zastanawiała się, dlaczego nie miałem żadnej aury 

– Proszę… – ponagliłem.

– Okej. Potrafię określić, że coś jest nie tak. Zaufam ci.

Kobieta z pewnością była zaradna. Szybko wyjaśniła pasażerom że pociąg musi być wyczyszczony przed odjazdem, i że muszą poczekać na wejście do środka. 

Pobiegłem sprintem do lokomotywy i krzyknąłem w stronę konduktora, nie wiedząc co właściwie zamierzam mu powiedzieć. 

– Mój ojciec się przewrócił! To chyba zawał serca! Jest w pociągu… Czy możemy poczekać aż przyjedzie karetka?

Mój głos się załamał ze stresu, i to zrobiło robotę. Dzięki bogu, zanim ktoś się zorientował że skłamałem, pomoc techniczna odkryła problem z linią energetyczną zaraz za dworcem kolejowym. Gdybyśmy wyjechali, pociąg natychmiast by się wykoleił. 

Poszedłem do poczekalni, ponieważ obsługa zajęła się organizowaniem transportu zastępczego. Usiadłem obok dziewczyny z banku. Czułem stres, bo wiedziałem że muszę porozmawiać z tymi których ocaliłem. Ich kolorowe aury całkowicie zniknęły. Wszyscy wyczuli że coś się dzieje, i zbliżyli się do naszego stolika. Oczywiście przyciągałem ich na takiej samej zasadzie, jak mnie wcześniej przyciągała Paulina. Opowiedziałem im wszystkim dlaczego nabyli zdolność widzenia aury, i co powinni zrobić zanim ruszą dalej ze swoim życiem. Kiedy upewniłem się że zrozumieli, wstałem żeby odejść. Dziewczyna siedząca obok mnie też zapragnęła wyjść z dworca. 

– To wszystko jest pokręcone… Poszedłbyś ze mną? – zapytała.

– Jasne. – odpowiedziałem.

Ucieszyłem się, ale nie zdziwiłem. 

Mieszkała kilka kilometrów dalej, więc wskoczyliśmy w tramwaj. Mieliśmy dla siebie cały wagon. Spojrzeliśmy sobie w oczy. 

– Za ile będziemy na kolejnym przystanku? – zapytałem, wiedząc że myślała o tym samym co ja.

– To będzie mój przystanek, ale podróż potrwa około piętnastu minut.

Nie wiem kto wykonał pierwszy ruch. Co prawda na podwórku było zimno, ale w wagonie panował o wiele mniejszy chłód. Siedzieliśmy blisko siebie. Po raz kolejny, wyostrzyły mi się wszystkie zmysły. Poczułem jej perfum- mieszankę wanilii i piżma. Dziewczyna szybko sięgnęła po mojego penisa. W tym samym momencie rozpiąłem rozporek, a moja erekcja wskoczyła jej w dłoń. Masowała mnie, dopóki penis nie był twardy jak skała, i lśniący od preejakulatu. Z szeroko otwartymi oczami, dziewczyna wstała i ustawiła się tak jakby chciała mi usiąść na udach, tyłem do mnie. Podniosła spódniczkę i opuściła majtki, po czym nadziała się na sztywnego członka. 

Złapałem ją za biodra i poruszaliśmy się w pełnej synchronizacji, tak jakby to było nam pisane. Wchodziłem w nią w rytm stukania kół tramwaju. Wyłapałem palcami jej łechtaczkę i potarłem ją. Kobieta jęknęła i ujeżdżała mnie mocniej i szybciej. Nie mogłem się dłużej powstrzymać przed orgazmem, ale jakimś cudem zebrałem całą siłę woli i się opanowałem. Tu nie chodziło o mnie, tylko o nią, i o to że ten raz nie był naszym ostatnim. 

Kiedy tramwaj zwolnił i wjechał na przystanek, ubraliśmy się i wyskoczyliśmy z wagonu trzymając się za ręce. 

Wtedy przedstawiliśmy się sobie. 

– Jestem Kasia.

– Bardzo mi miło, ja jestem Dawid.

Oboje się uśmiechnęliśmy na myśl o tym że przeznaczenie nas na siebie skierowało. 

***

Następnego ranka obudziliśmy się w swoich objęciach. Tak jak ostrzegała Paulina, straciłem zdolność do widzenia aury. Kasia twierdziła że moje niebieskie tony znacznie przebijały nad jasnobrązowymi. Niesamowite wydarzenia minionego miesiąca odgrywały się w mojej głowie niczym sceny z filmu. Na początku byłem ofiarą, ale kiedy zaczęły lecieć napisy końcowe byłem już bohaterem. Jedyne co pozostało zrobić, to zarzucić wybrankę na ramię i ruszyć z nią w stronę słońca. Niestety wiedziałem że potrzebowała czasu na przemyślenia, więc zwalczyłem w sobie tę chęć i podniosłem się żeby wyjść.                                                                                           

Dziewczyna poprosiła mnie żebym został. Uściskałem ją i, mimo iż to była najtrudniejsza rzecz w moim życiu, ująłem jej twarz w dłonie i powiedziałem:

– Pamiętaj, dobry uczynek wymaga przekazania. Idź i uratuj komuś życie. Potem, jeśli nadal będziesz mnie chciała, będę na ciebie czekał.

Chciała mnie, a ja czekałem.