Rozmawiali jeszcze przez kilka minut. Chciała przeciągnąć ich rozmowę tak długo, jak to tylko możliwe. Interesował się jej planami na lato, jej aspiracjami zawodowymi. Jego kolejne pytania dolewały oliwy do ognia jej pożądania. Zawsze bardzo się angażowała, ale tego rodzaju udzielana jej uwaga sprawiała, że jej wnętrzności krzyczały jeszcze głośniej.
– To co dalej? – zapytał. Zaczęła wyobrażać sobie, że rozpina jej kolejny guzik. – Może być? – zapytałby, a następnie rzucił ją na podłogę, zdejmując po kolei wszystkie jej ubrania. Rozpięłaby pasek w jego dżinsach i głaskała jego grubego kutasa. Uwielbiała obciąganie, a zwłaszcza głębokie gardło. Włożyłaby go do ust, pozwalając mu się dusić, zanim całego by obśliniła. – Dobra dziewczynka – powiedziałby.
Inny student zapukał głośno do drzwi, dając im znać, że ich czas się skończył i wybił ją z tego niezwykle wspaniałego marzenia. Czuła przypływ rozczarowania, gdy wychodziła z jego gabinetu. To był jej ostatni raz, kiedy go widziała. Rok akademicki dobiegł końca, wszystkie egzaminy zdane. Poczucie pustki uderzyło ją szczególnie mocno.
Nie była w stanie dłużej czekać, więc natychmiast poszła do łazienki się masturbować. Wewnątrz kabiny drażniła się przez bieliznę. Zakryła usta, wytrysnęła tak bardzo i tak szybko, że musiała wrzucić majtki do torby. Podłoga była mokra. Podciągnęła cienkie rajstopy pod swoją mini spódniczkę i poprawiła tusz do rzęs, który rozmazał się od ciepła jej twarzy. Wyszła z łazienki i wolnym krokiem szła korytarzem, gdy ciepła dłoń dotknęła jej ramienia. Podskoczyła.
– Hej, zapomniałaś tego zabrać.
To był jej profesor. Z pewnym ociąganiem podał jej długopisy i zakreślacze, które zostawiła w jego gabinecie. Ich zwrot wydawał się jednak niepotrzebny – czy to było zaproszenie?
– Och… – zachichotała. – Dziękuję. Czy chciałby pan ze mną kiedyś zjeść kolację? – wypaliła bez zastanowienia. Sama była zaskoczona swoim asertywnym posunięciem.
– Niestety nie powinienem jeść kolacji ze swoimi studentkami. Cóż, byłymi studentkami. Ale możemy napić się kawy. Wtorek. Kawiarnia na rogu? – zaproponował rzeczowo.
W oczekiwaniu na spotkanie czuła się, jakby była cały czas pod wodą. W końcu nadeszła upragniona godzina i mogła zacząć oddychać. Przywitał ją ciepło. Zamówili dzbanek zielonej herbaty. Rozmawiali o filmach z lat 70., historii sztuki i najlepszych muzeach w mieście. Ktoś nieznajomy po drugiej stronie sali mógł zauważyć ich niewątpliwie naturalną chemię.
– Może pójdziemy do baru obok? Chyba mają dziś jakąś promocję. – zapytał, płacąc rachunek i łamiąc własne zasady dotyczące randek i drinków z byłymi studentami.
Kiwnęła tylko delikatnie głową, dając znać, że się zgadza. Werbalizując swoją chęć kontynuacji spotkania, mogłaby go przestraszyć swoim oddaniem i zaangażowaniem. Wstali od stolika i poszli do lokalu obok. Był wczesny wieczór i zaczął padać śnieg. Żałowała, że nie ubrała grubszego płaszcza.
– Masz, zarzuć moją kurtkę, zrobiło się bardzo zimno – powiedział, podając jej swój szary płaszcz. Pachniał dokładnie tak samo jak woda kolońska w jej fantazjach. Nałożyła go na ramiona, zrobiło jej się ciepło i niesłychanie przyjemnie. Miała wrażenie, ze się rozpływa.
Podeszli do wolnego stolika, wybrali spokojne miejsce w rogu sali. Jego krok był pewny siebie, ale jednocześnie zrelaksowany. Skrzyżowała nogi, gdy usiadł. Byli tylko kilka centymetrów od siebie, a sama jego obecność już ją odurzała.
– Poproszę dwa razy Martini – powiedział barmanowi.
Szybko wypili drinki. Poczuła, jak błogi szum pojawia się w jej głowie. To była idealna ilość alkoholu, aby rozluźnić mięśnie bez spłaszczenia zmysłów.
Oblizała usta i spojrzała na niego. Wstrzymał oddech, próbując powstrzymać niewątpliwy wpływ na jego ciało, jaki miała na niego. Teraz już miała pewność, że to nie jest jednostronne zauroczenie. Od razu zaczęła sobie wyobrażać, jak chwyta jej splątane blond loki, ocierając się o nią.
Zbliżyła się do niego jeszcze bardziej. Jego ręka spoczęła na jej udzie, a ona z każdą sekundą stawała się coraz bardziej mokra. Patrzyli na siebie w milczeniu, odzwierciedlając swoje napięte reakcje, powstrzymując się najlepiej, jak potrafili. Wydawało się to surrealistyczne. Jej marzenia w końcu miały się ziścić. Jej sny miały się urzeczywistnić.
– Muszę siusiu – przerwała tę niewygodną ciszę i pospieszyła do toalety. Wnętrze pomieszczenia było fantazyjne i czyste, ozdobione pięknymi staromodnymi krzesłami i paryską tapetą.
Poprawiła jagodową szminkę w lustrze i wyregulowała luźne ramiączka stanika. Po chwili usłyszała uporczywe pukanie do drzwi.
– Przepraszam, zajęte! Potrzebuję jeszcze chwilkę – krzyknęła.
– To ja – odpowiedział.
Otworzyła bez słowa zamek. Profesor zamknął za sobą drzwi i natychmiast przycisnął ją do ściany. Potarła łechtaczkę, gdy przesuwał palcami po jej brzuchu i powoli wsunął je wewnątrz jej jedwabnej bielizny. Pocierał jej punkt G, wsuwając i wysuwając palec, gdy stawała się coraz bardziej mokra.
– Ochhhh – jęknęła, gdy przód jego twardego, grubego kutasa ocierał się o jej pulsujące krocze.
– Marzyłam o tym przez cały rok – wyszeptała. Upadła na kolana i zaczęła rozpinać jego dżinsy.