Zsunął się pocałunkami wzdłuż mojej szyi i odstawił na podłogę.
– Muszę wziąć zimny prysznic. Poczekaj na mnie w salonie. Nie możesz być w pobliżu, jeśli mam się uspokoić.
Zachichotałam i wyszłam przez drzwi, kręcąc pupą.
– Karoooooo! – powiedział z wyrzutem, kiedy zamknęłam mu je przed nosem.
Wreszcie wyruszyliśmy do Franka i Asi. Oczywiście, byliśmy spóźnieni. Wpłynął na to głównie zimny prysznic Tomka i to, że gdy przyjechaliśmy do mojego domu, zaliczyliśmy szybki numerek kiedy się przygotowywałam do wyjścia.
Zatrzymałam auto jedną ulicę od domu znajomych.
– Powinieneś dotrzeć do nich pierwszy. Wszyscy się już przyzwyczaili że zazwyczaj się spóźniam, ale ty zwykle tego nie robisz. Poczekam tu jakieś 5 minut, zanim podjadę. – powiedziałam.
– Okej, widzimy się na miejscu.
Pocałował mnie i uśmiechnął się przebiegle, kiedy wysiadał.
– Dziwka…
– Dupek. – zaśmiałam się.
TOMEK
Kiedy szedłem wzdłuż ulicy, nie mogłem przestać się uśmiechać. Dla mijających mnie ludzi, musiałem wyglądać jak totalny idiota. Żałowałem, że tak długo nie mogliśmy się dogadać z Karoliną. Nie pamiętam nawet konkretnego powodu, dla którego mogłem jej nie lubić. Wiem tylko, że trwało to dosyć długo. Swego czasu wiem że było mi bardzo ciężko nawet myśleć o tym żeby zwracać się do niej w miły sposób, więc z czasem zaczęła mnie traktować tak samo.
– Dupek… – wymamrotałem sam do siebie.
– To już o tobie wiem, powiedz coś nowego!
Zaskoczony, uniosłem wzrok i zobaczyłem Jacka.
– Oh, cześć stary! – przywitałem go i weszliśmy do środka.
– Siema chłopaki, fajnie was widzieć. – powiedziała Asia, praktycznie wskakując mi w ramiona.
– Ufff! – wydusiłem, ponieważ uderzyła dokładnie w klatkę piersiową – Jesteś gorsza niż mój stary pies. Przecież widzieliśmy się wczoraj.
Uwielbiałem się z nią droczyć. Znaliśmy się od 20 lat, od kiedy ona miała 4, a ja 7.
Jej brat był moim najlepszym przyjacielem, ale utonął w wieku 9 lat. Od tego czasu byliśmy nierozłączni. Dzięki niej poznałem całą resztę paczki. Franek i Jacek to osoby, którym powierzyłbym swoje życie. A Karina… cóż, chyba po prostu przyzwyczailiśmy się, że używamy siebie nawzajem do rozładowania seksualnego napięcia. Lubię ją, i to bardzo, ale nie żywię do niej żadnych romantycznych uczuć.
No i Karolina. Drobna, niska piękność. Od zawsze mi się podobała, ze swoimi ognistoczerownymi włosami, śliczną twarzyczką, i idealnymi kształtami. Dlaczego, do cholery, nie lubiłem jej od samego początku?!
– ZIEMIA DO TOMKA!
– Co?! – odpowiedziałem, zaskoczony.
– O czym tak rozmyślałeś? Wyglądałeś, jakbyś był 100 kilometrów stąd. – powiedział Franek, który stał naprzeciwko mnie.
– Chyba tak właśnie było.
Zauważyłem kątem oka, że Karolina weszła przez drzwi. Wyglądała ślicznie w nowej sukience. Chciałem ją z niej zerwać, i wziąć ją na zastawionym stole.
– No proszę, kogo tu przywiało? – powiedziałem głośno.
Odpowiedziała spojrzeniem, uniesioną brwią i środkowym palcem.
– Stary! Miałeś być dzisiaj miły! – syknął mi Jacek do ucha.
– Oh, tak… Zapomniałem.
Kumpel wręczył mi piwo i poszedł się z nią przywitać. Poszedłem do kuchni, gdzie położyłem dłoń na ramieniu Asi.
– Ładnie pachnie. Co robisz?
– Wypróbowałam nowy przepis! – niemal krzyknęła – Wołowina z cynamonem, cayenne i czarnym pieprzem, pieczona w piekarniku.
– Cynamon? – zapytałem, unosząc brwi.
– Skosztuj, zanim ocenisz. – powiedziała, udając protekcjonalny ton.
– Tak, mamo!
Dziewczyna wypchnęła mnie z kuchni do reszty ludzi.
– Idź sobie, daj mi skończyć w spokoju. Drażnisz mnie, Tomek! – oznajmiła, szczypiąc mnie w pośladek.
– Hej! Jak widać, to ty mnie drażnisz!
Uśmiechnęła się i wróciła do swojej pieczeni.
– Siadajcie, kolacja gotowa! – zaszczebiotała Asia z kuchni do zgromadzonych.
Wszyscy zajęli miejsca przy stole, a Franek nalał czerwone wino do kieliszków. Talerze wyglądały, jakby wyszły prosto z restauracji. Gospodarze usiedli razem zresztą ludzi i wznieśliśmy toast. Skosztowałem niesamowitej potrawy i smak wołowiny eksplodował mi w ustach.
– Mój boże, Asia… To najlepsze, co jadłem w życiu.
Nie potrafiłem opisać słowami tego, co czułem.
– Dziękuję, Tomku. – odpowiedziała rozpromieniona dziewczyna.
Podczas kolacji rozmowa szła świetnie i wszyscy byli w dobrym humorze. Miałem miejsce obok Karoliny, więc zacząłem dotykać ją nogą, pod stołem. Zrobiła śliczny grymas, próbując się nie roześmiać. Wspiąłem się trochę wyżej, obserwując zmieniający się wyraz jej twarzy.
– Karo?
– Hmmm? – odpowiedziała wysokim głosem, co sprawiło że wszyscy zwrócili na nią uwagę.
Naprawdę świetnie się bawiłem.
– Wszystko w porządku? – zapytał Franek, wyglądając na zmartwionego.
– Tak, w jak najlepszym! – odpowiedziała, przytakując intensywnie.
Udało mi się wsunął stopę pomiędzy jej nogi, co sprawiło że pisnęła. Zarumieniła się i jej twarz przybrała kolor włosów.
– Co się z tobą dzieje? – zapytała Karina, z nutką irytacji w głosie.
– Yyy… Ja tylko… – zaczęła mówić, ale nie potrafiła znaleźć dobrego wytłumaczenia.
Żeby ją uratować, ‘przypadkiem’ przewróciłem szklankę wody i odwróciłem uwagę od tej niezręcznej sytuacji.
Po wspaniałym posiłku posprzątaliśmy ze stołu i każdy zajął się sobą. Zauważyłem, że Karolina wśliznęła się do łazienki. Drzwi były otwarte, więc wszedłem do środka i zobaczyłem że pochyla się nad umywalką i opiera twarz w dłoniach. Zamknąłem za sobą drzwi na klucz. Stanąłem za nią, a ona nie spuszczała wzroku z moich oczu w lustrze.
– Masz pojęcie, jak bardzo mnie wcześniej podnieciłeś? – wyszeptała.
– Ćśśś…
Nie zauważyła że rozpiąłem rozporek i wyjąłem penisa na zewnątrz. Jednym, płynnym ruchem podniosłem jej spódniczkę i zdjąłem stringi. Zanim się zorientowała, wszedłem w nią. Dziewczyna głośno westchnęła, po czym odkręciła wodę żeby stłumić dźwięki których nie mogła powstrzymać. Nie zerwałem kontaktu wzrokowego nawet na moment i wydawało mi się, że nigdy wcześniej nie widziałem takiej żądzy, jak ta w jej oczach. Tak bardzo mnie podnieciła, że ledwo trzymałem się swojego planu.
– Tomek, taaak… – wyszeptała jękliwie.
Po chwili zamknęła oczy, a ja wiedziałem co muszę zrobić. Wycofałem się i wyszedłem z łazienki, bez słowa.
Jej westchnięcie pełne frustracji było muzyką dla moich uszu.