Nie wiem kiedy poczułam pierwszy raz, że pod pierzyną nasze nogi zaczynają się splatać. Czułam ciepłe stopy Marty najpierw na swoich stopach, a później już w okolicach łydek. Po chwili, niby przypadkiem, dotknęła mojego uda, ramienia, a nawet musnęła po policzku, niby poprawiając włosy. Odczułam to jako zaloty, jednak nie wiedziałam, jak zareagować. Z drugiej strony jednak Marta nie wykonała żadnego innego gestu poza przypadkowym dotykiem. Ponownie postanowiłam odebrać to jako oznaki sympatii standardowe dla relacji między dziewczynami. 

Nie pamiętam też momentu, w którym zasnęłam. Alkohol i zmęczenie zrobiły swoje. Wiem jednak, że obudziłam się bardzo zmęczona i miałam ochotę na jeszcze kilka godzin snu. Drugim odczuciem, zaraz po zmęczeniu, był ciepły dotyk na moim udzie. Szybko zorientowałam się, że pochodził od dłoni Marty. Dłoń delikatnie muskała moją skórę, jednak, zamiast dawać przyjemność, sprawiła, że czułam się niekomfortowo. Ta obca dla mnie osoba była stanowczo za blisko. 

Odwróciłam się w jej stronę i zobaczyłam parę brązowych oczu wpatrujących się we mnie. 

– Dzień dobry – powiedziała niemal szeptem. – Nie chciałam Cię budzić, bo tak słodko spałaś, ale musiałam. Za pół godziny mamy zbiórkę na dole i zaraz pewnie ktoś tu wpadnie sprawdzić, czy już się wybrałyśmy. 

– Dzięki – odpowiedziałam chrypliwym głosem.

Zdecydowanie odsunęłam się od Marty i szybko wstałam. Wtedy nie miałam pewności, jakie zamiary w stosunku do mnie ma szkolna koleżanka. Byłam zaniepokojona, że ta dziewczyna wykorzystała okazję, żeby mnie kokietować i dotykać. Jednak ani podczas powrotnej drogi do domu, ani przez wiele kolejnych miesięcy nie dała żadnego sygnału, że mam rację. 

* * *

Od wspólnej nocy z Martą minęło wiele miesięcy. Szybko zapomniałam nie tylko o cieple jej dłoni na swoim ciele, ale także swoich podejrzeniach. Przez kolejne miesiące bardzo zbliżyłyśmy się do siebie. W czasie wakacji spędzałyśmy razem mnóstwo czasu na wspólnych wypadach na basen, za miasto i zwykłych babskich pogaduchach. Poznałyśmy swoje rodziny i pierwszy raz poczułam, że mam bratnią duszę, której na mnie zależy. 

Kolejny rok szkolny rozpoczęłyśmy w dobrych relacjach, a na niektórych lekcjach nawet siedziałyśmy razem. Sielanka nie trwała jednak długo. Wszystko skończyło się, kiedy na zawodach poznałam Rafała i zdecydowałam umówić z nim na spotkanie w jednej z kawiarni. Był wysoki, szarmancki i dwa lata starszy od nas, a przy tym wydawał się bardzo dojrzały jak na swój wiek. Nie przeszkadzały mu małe piersi, a przynajmniej na tym etapie nie odpychała go moja fizyczność. 

Kiedy podzieliłam się z Martą tą radosną nowiną, ucieszyła się i pogratulowała mi. Jednak od tej pory nasze kontakty mocno się oziębiły. Tłumaczyłam sobie, że jest zazdrosna o Rafała i wierzyłam, że jej przejdzie. Nawet zaaranżowałam nasze wspólne spotkanie we trójkę, ale w ostatniej chwili Marta odwołała je. Postanowiłam więcej nie nalegać i uszanować decyzję przyjaciółki. 

Niedługo przed feriami świątecznymi Marta zmieniła podejście do mnie i przez pewien czas miałam nadzieję, że wszystko wraca na właściwe tory. W drugi dzień świat Marta zadzwoniła do mnie i zaprosiła na imprezę sylwestrową do swoich znajomych. Zgodziła się, żebym przyprowadziła ze sobą Rafała. Mieliśmy zapewniony posiłek, alkohol i nocleg, co przyjęłam z wielką radością. Trochę obawiałam się, że w noc sylwestrową będzie nalegał na zbliżenie, na które na razie nie miałam ochoty. Wierzyłam jednak w jego rozsądek. 

Marta i Rafał już przy pierwszym spotkaniu nie przypadli sobie do gustu, jednak pozostawali w neutralnych chłodnych relacjach. Nie inaczej było na imprezie. Wieczór był zorganizowany przez jedną z koleżanek Marty w domu jej rodziców. Było kilkanaście osób, zarówno singli, jak i w parach. Część z nich znałam z widzenia ze szkoły, innych dopiero poznawałam. Okazało się jednak, że wszyscy potrafimy bawić się we własnym gronie, a śmiechów i żartów nie zapomnę jeszcze długo. 

Jakiś czas po północy Rafał oznajmił, że jest zmęczony i chce się już położyć. Wypił trochę alkoholu, dlatego nie zdziwiłam się jego znużeniem. 

– Idziesz się ze mną położyć? – zapytał.

– Pójdę – zgodziłam się, ale zastrzegłam: – Tylko nie licz na nic wyjątkowego.

– Każda chwila w twoim towarzystwie jest wyjątkowa – odpowiedział, czym mnie ujął. 

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi, ucałowałam w policzek Martę i poszliśmy do pokoju wskazanego przez gospodynię. Pokój był niewielki i trochę zagracony, ale na środku znajdowała się w nim rozkładana wersalka. W tamtej chwili nie potrzebowaliśmy niczego więcej. Rafał rozłożył łóżko, a ja położyłam się jako pierwsza. 

Miałam na sobie granatową sukienkę do kolan, a pod nią jedynie bieliznę, dlatego nie zamierzałam zdejmować niczego więcej, poza butami. Trochę mnie zdziwiło, kiedy zobaczyłam Rafała zrzucającego z siebie także elegancką kraciastą koszulę i spodnie. Miał ładne wysportowane ciało z niewielkimi wypukłościami mięśni na ramionach i nogach. Także pod skórą na brzuchu zauważyłam przebijające się mięśnie. Był atrakcyjny, a co okazało się gorsze, miał tego świadomość. 

Rafał w samych bokserkach położył się obok mnie i natychmiast zaczął przystawiać. Pozwalałam mu na pocałunki i delikatne pieszczoty, jednak kiedy włożył mi rękę pod sukienkę, zaprotestowałam. 

– Co robisz? – spytałam. – Mówiłam, że nie masz na co liczyć.

– Dlaczego tak się opierasz? Przecież już jesteśmy ze sobą ponad trzy miesiące.

– Nie chcę tego jeszcze i na pewno nie tutaj.

Niestety Rafał puścił mimo uszu moje słowa i stał się bardziej natarczywy. 

– Przestań natychmiast! – wykrzyczałam i odruchowo dałam mu w twarz. 

Przez chwilę patrzył na mnie ze zdziwieniem, trzymając się za policzek. Nie wiem, co by się dalej działo, gdyby nie Marta, która stanęła w drzwiach pokoju. Musiała usłyszeć mój krzyk i przybiegła na ratunek. 

– Nie słyszałeś? Zostaw ją w spokoju, a najlepiej wynoś się stąd!

Marta przyjęła agresywną postawę i minę nieznoszącą sprzeciwu. Nie spotkała go jednak, ponieważ Rafał szybko się ubrał, syknął coś pod nosem, a potem wyszedł z pokoju bez słowa. Marta zamknęła za nim drzwi, a dla pewności przekręciła kluczyk w zamku od wewnętrznej strony. Potem położyła się obok mnie, zajmując miejsce Rafała, i przykryła nas obie ciepłą pierzyną. Koiła dotykiem dłoni, którą przeczesywała moje włosy. Przy niej natychmiast się uspokoiłam.  

– Dziękuję, że go przeganiałaś – powiedziałam.

– Nie ma za co. Od tego są przyjaciółki.

– Chyba będę musiała z nim jutro poważnie porozmawiać. Strasznie przegiął. 

– Ja na twoim miejscu już bym z nim wcale nie rozmawiała.

Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że ma rację.

– Cieszę się, że nie jesteś na mnie zła. Myślałam, że jesteś zazdrosna o Rafała.

– Bo byłam. Nadal jestem. Nawet nie wiesz jak bardzo.

– Niepotrzebnie. Przecież chłopak nie musi niszczyć naszej przyjaźni. 

– Tu nie chodzi tylko o przyjaźń – powiedziała tajemniczo.

– To o co jeszcze?

Marta chwilę błądziła wzrokiem po ciemnym pokoju. Wreszcie powiedziała to, czego chyba obawiałam się usłyszeć.  – Ja jestem w Tobie zakochana – wyszeptała mi do ucha.